eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoZakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
  • Data: 2006-02-16 18:51:03
    Temat: Re: Zakaz + "Nie dotyczy mieszkańców"
    Od: R2r <b...@m...net.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Nixe napisał(a):
    > Tak mi przykro. Stwórz w związku z tym własny słownik pojęć, jeśli nie
    > jesteś w stanie prawidłowo zinterpretować tych, które od lat funkcjonują w
    > języku polskim i nikt nie ma problemu z ich zrozumieniem.
    No gdyby nikt, ale kilka osób się znalazło. :-) Język potoczny nie jest
    precyzyjny. Większość słów w słowniku ma wiele znaczeń. Tymczasem prawo
    musi być precyzyjne.

    >> A co to jest ten zdrowy rozsądek?
    >
    > To jest takie coś, co pomaga zrozumieć dane pojęcie i nie kombinować przy
    > tym, jak koń pod górkę :)
    >
    Czyli - jak to określiłaś "czuj"? :->
    Na podstawie "czuja" nie tworzy się i nie egzekwuje prawa.

    >> A zatem - jak ktoś już to napisał - zakaz nie obowiązuje nikogo gdyż
    >> nie można go prawnie usankcjonować. Czyn zakazany musi być prawnie
    >> określony bez pozostawiania wątpliwości - również co do okoliczności
    >> - jego popełnienia.
    >
    > Stań sobie zatem prywatnym autem przy sklepie spożywczym w pobliżu znaku
    > "Zakaz zatrzymywania się - nie dotyczy zaopatrzenia" i kłóć się potem w
    > sądzie, że Ty też pracujesz jako zaopatrzeniowiec. Wprawdzie w firmie
    > budowlanej w zupełnie innym mieście, ale to przecież nie ma nic do rzeczy.
    > Jeśli wygrasz sprawę w sądzie grodzkim, to pozostanie mi tylko
    > pogratulować.
    Ja nie jestem zaopatrzeniowcem. Natomiast miałem raz taki przypadek, gdy
    przed sklepem, w którym kupowałem pewien sprzęt policja goniła ludzi
    za zatrzymanie się w takim miejscu. Jak zobaczyli gdy wychodzę z dużym
    pudłem i ładuję do samochodu stracili zainteresowanie moim samochodem.

    > Powodzenia życzę w przypadku ewentualnej sprawy sądowej i pamiętaj o DUŻEJ
    > kasie dla adwokata :)
    >
    Spoko.

    >> Nadal nie wiadomo kogo można a kogo nie nazwać mieszkańcem więc nic to
    >> nie zmieni. :-)
    >
    > To jedynie_Ty_nie wiesz, kogo można, a kogo nie nazwać mieszkańcem bloku.
    >
    W świetle prawa każdego niemal.

    >> Excuse me! To nie ma związku z dyskusją.
    >
    > Dlaczego?
    > Usiłujemy przecież dojść do tego, kim i dlaczego jest lub nie jest
    > "mieszkaniec" bloku.
    Dlatego co poniżej (napisałaś) :-)

    >> Zaczynasz się plątać. Wypełnianie obowiązków wobec wspólnoty
    >> mieszkaniowej - co raczyłaś zauważyć wyżej - nie ma wpływu na to, czy
    >> ktoś jest mieszkańcem, czy też nie ("Nikt nie przestaje być
    >> mieszkańcem jeśli czegoś nie zrobi"). Bądź więc konsekwentna.
    >
    > Jestem. Poczuwanie się do obowiązków nie ma nic wspólnego z ich
    > wypełnianiem.
    :-O

    > I tak samo - niepoczuwanie się =/= nie wypełnianie.
    Nie poczuwam się do obowiązku, ale go wypełniam? :-D

    > BTW - czy uważając się za mieszkańca bloku swojej mamy jesteś członkiem
    > Wspólnoty Mieszkańców tego bloku?
    Nie ma czegoś takiego :-)

    > Od jakiegoś czasu o interpretacji słowa "mieszkaniec".
    > Chcę Ci pokazać, gdzie robisz błędy w myśleniu uważając się za
    > mieszkańca danego bloku/terenu.
    >
    Nie. To Ty usiłujesz bezpodstawnie ograniczyć pojęcie do jego pewnego
    podzbioru. Nie wiem w jakim celu.

    --
    Pozdrawiam. Artur.
    ___________________________________________________
    "Oczko mu odpadło, Panie Kierowniku! Temu misiu..."

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1