eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoWjazd na działkę budowlaną › Re: Wjazd na działkę budowlaną
  • Data: 2007-07-22 20:57:27
    Temat: Re: Wjazd na działkę budowlaną
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Użytkownik "Gotfryd Smolik news" <s...@s...com.pl> napisał w
    wiadomości news:Pine.WNT.4.64.0707212147550.2328@athlon64...

    > A jak chodnika nie ma, to co?

    Jak go nie ma, to trudno oczekiwać, by teren, na którym w przyszłości być
    może powstanie spełniał parametry chodnika :-)

    > Albo inaczej - jak wjazdu nie ma, to co?

    To go nie ma :-)

    > Idzie mi o to - dlaczego zrobienie wjazdu ma być uzależnione od
    > zrobienia
    > chodnika?

    Wcale nie ma być. Gdy nie ma chodnika, a chcesz sobie zbudować drogę od
    drogi gminnej do swojego garażu, to musisz uzyskać zgodę gminy na
    dysponowanie tym kawałeczkiem "pobocza", a następnie zbudować zjazd, który
    będzie odpowiadał parametrom wynikającym z rozporządzenia. W odniesieniu do
    terenu gminy, ta może jakieś tam warunki stawiać, bo to ich teren. Jak
    sobie ten zjazd zrobisz dalej, to już z grubsza Twoja sprawa. W praktyce
    raczej nikt się tego nie czepia, choć gdyby doszło na skutek wadliwie
    wykonanego zjazdu do jakiejś katastrofy, inwestor i kierownik budowy mogą
    ponieść odpowiedzialność. Generalnie teoretycznie, jeśli jego nośność jest
    mniejsza, niż dopuszczalna dla dróg powinien być oznakowany - vide drogi
    osiedlowe i zakazy 2,5 t, albo zgoła 1,5 t.

    8 lat temu u nas w górach była taka mała powódź. W zasadzie zalało jedną
    ulicę. Problem polegał na tym, że wzdłuż ulicy płyną strumyk (taki, co go
    przeskoczyć spokojnie można), a nad strumykiem każdy gospodarz przerzucał
    kładkę. Kładki robili własnym sumptem z różnych rzeczy. Była ostoja od
    lokomotywy, były słupy energetyczne. Wisiało to od wielu lat i nikt się nie
    czepiał. Jak przyszła powódź, to zabrała pierwszą z góry taką kładkę, a
    następnie jej złomem zerwała wszystko na dół. I wówczas właściciele mostków
    się bardzo gęsto tłumaczyli z samowoli i błędów konstrukcyjnych. Po powodzi
    miasto zrobiło jeden solidny mostek i drugą uliczkę wzdłuż drugiego brzegu.

    > Może wyraźnie zaznaczę tezę, bo prawdę mówiąc poprzednio nie dość ją
    > wyartykułowałem: załóżmy, że działka wjazdu NIE MIAŁA.
    > Był sobie "mocniej utwardzony kawałek chodnika" - takie cóś, co wygląda
    > jak wjazd. Ale "w papierach" nie figurowało, albo (tylko) nie figurowało
    > jako wjazd dla interesującej nas posesji.
    > Zrobili jak (kiedyś) robili chodnik i tak zostało.
    > Wjechać się da, wszyscy *myslą* że posesja ma wjazd...

    Jeślim gmina robiła chodnik, to już projekt powinien odpowiadać planowi
    zagospodarowania terenu. jeśli dla jakiejś działki ewyznaczonow planie
    wjazd, to choćby tam rosła trawa projekt powinien przewidywać taki wjazd.
    Wjazdy powinny zostać wykonane. Inaczej projekt nie odpowiada warunkom z
    rozporządzenia.
    >
    > Jeśli wjazd miałaby robić *gmina* (dlaczego? - podstawa prawna!) to
    > by wyszło że po "odbiorze" możemy wystąpić o zwrot nakładów na
    > nie swoją budowę :)
    > A jeśliby "prawo do zjazdu" miało być zależne od obecności chodnika,
    > to niby dlaczego?

    Nie. To trochę inaczej działa. Koszt wykonania zjazdu ponosi inwestor. Może
    nim być gmina, może właściciel posesji sąsiadującej z drogą.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1