eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoWiarygodność biegłych › Re: Wiarygodność biegłych
  • Data: 2023-07-09 02:59:03
    Temat: Re: Wiarygodność biegłych
    Od: Marcin Debowski <a...@I...zoho.com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On 2023-07-08, Robert Tomasik <r...@g...pl> wrote:
    > W dniu 08.07.2023 o 04:31, Marcin Debowski pisze:
    >
    >>> Być może, ale stwierdzono również że konstrukcja tramwaju nie utrudnia
    >>> widoczności, jak wiadomo od lat, że w tych tramwajach po prostu tych
    >> Ja to rozumiem, że w tym konkretnym przypadku, co tłumaczy się, powinien
    >> był widzieć.
    >>> drzwi nie widać. W sumie jedyne co stwierdzono na pewno, to że miał
    >>> słuchawki - pewnie słuchał muzyki. Reszta to dość subiektywne
    >>> stwierdzenia - w połączeniu z oczywistą głupotą dotyczącą widoczności,
    >>> faktem że dzieciak był synem policyjnej pary oraz że tramwaje
    >>> warszawskie też są w jakiś sposób w sprawę zamieszane a mają swoich
    >>> prawników i zapewnie nie mają ochoty przyznać, że w zasadzie to te
    >>> tramwaje nie powinny wozić paxów albo mieć dodatkowe kamery to zakładam,
    >>> że śledztwo było dalekie od obiektywizmu. Po prostu musi być winny.
    >> Spekulujemy na podstawie niepełnych danych.
    >
    > Przede wszystkim wyszliśmy od zarzutu, że biegły napisał, że widać
    > drzwi. No drzwi nie widać faktycznie, bo to sprzeczne z prawami natury,
    > ale pytanie, czy do stwierdzenia, że tramwaj wlecze pasażera konieczna
    > jest ich obserwacja. Nie mam doświadczenia w kierowaniu tramwajami, ale
    > tego typu tramwaje jeżdżą kilkadziesiąt lat i przypadki wleczenia
    > nieprzytrzaśniętych pasażerów nie są częste. To daje podstawy do
    > stanowiska, że jednak ta widoczność jest wystarczająca.
    >>
    >>>> Co do samej widoczności to nie wiem, ile tam jest tego martwego pola?
    >>> Normalnie - nie widać i już.
    >> MZ całkiem możliwe, że jednak widziałby wiszącego poza obrys dzieciaka.
    >> Ktoś użył stwierdzenia o widoczności, pewnie wyrwanego z kontekstu, i na
    >> tej podstawie bronisz tezy o niewinności motorniczego. Mi się nie chce
    >> wierzyć, żeby coś tak grubego przeszło, tym bardziej, że łatwo to
    >> sprawdzić.
    >
    > JA patrzyłem na rysunek katalogowy tramwaju i z mojego oszacowania
    > wychodzi, że przyjmując, ze motorniczy widzi to, co jest poza granicą
    > pudła, to widzi 0~30 cm od płaszczyzny drzwi. nie wiem, jak to dziecko
    > "złapały" drzwi, no ale wydaje mi się, ze w środku, więc 15 cm martwej
    > strefy. Nie upieram się, ale nawet małe dziecko powinien był zobaczyć.

    No też mi tak wyszło - ca 40cm przy lewej krawędzi drzwi. Mógł widzieć,
    ale nie musiał. Zalezy jak złapało.

    > Po za tym nie wiadomo o czym piszą pisząc 4 s. Pewnie czas hamowania.
    > Dochodzi jeszcze czes reakcji W ogóle się zastanawiam, dlaczego to
    > dziecko zginęło. Najechać na niego nie najechał, bo było poza ostatnim
    > wózkiem. Pewnie uderzyło głową o peron w chwili ruszenia i to, co
    > później miało już niewielkie znaczenie.

    No pewnie było wleczone uderzając głową o torowisko lub w jakimś węższym
    miejscu o krawężnik.

    > Wydaje mi się, że o wiele większy nacisk przyłożono do używania
    > telefonu. Gdyby biegły stwierdził, że motorniczy mógł nie widzieć
    > wleczonego dziecka, to trzeba by było "coś zrobić". Pewnie wycofać taki
    > tabor. I to po 40 latach jego eksploatacji.

    Dlatego mam spore wątpliwości, czy aby na pewno nie dało się zobaczyć.
    Trudno uwierzyć że w obecnych czasach takie coś miałoby być dopuszczone
    do ruchu. Toż to kryminał, niebotyczne odszkodowania i nie ma bata aby
    się w sądzie utrzymało.

    --
    Marcin

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1