eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo"Termin instrukcyjny" - kuriozum prawne?Re: "Termin instrukcyjny" - kuriozum prawne?
  • Data: 2005-04-08 13:17:11
    Temat: Re: "Termin instrukcyjny" - kuriozum prawne?
    Od: "J.A." <l...@p...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Fri, 08 Apr 2005 15:05:03 +0200, na pl.soc.prawo, Tomasz Pyra napisał(a):



    >> Chodzi mi właśnie o to, żeby termin w prawie oznaczał rzeczywiście termin.
    >> Nie może być tak, że ktokolwiek nie mieści się w terminie.
    >
    > No ale jedyna mozliwoscia jaka widze, jest przywalenie temu co sie nie
    > zmiescil jakiejs kary.
    > Bo inaczej ciezko kogos przymusic...

    To też kwestia organizacji pracy. Myślę, że ten, który wie, że nie musi się
    zmieścić w terminie, postępuje zupełnie inaczej niż ten, który wie, że w
    terminie zmieścić się musi. U nas ciągle panuje przekonanie, że organ
    państwowy mieścić się w terminie nie musi. Ja stawiam veto takiemu
    myśleniu.

    > Wydluzenie terminu, to tylko
    > wydluzenei bufora, bo zazwyczaj sprawy tak na prawde wymagaja kilku
    > "roboczogodzin", a przez miesiac leza na polce nabierajac "mocy
    > urzedowej" i czekajac az ktos kto sie tym zajmuje bedzie mial czas (bo
    > zalatwia poprzednie sprawy).

    Ryba się psuje od głowy. Jakoś tak jest, że gdy ktoś raz zawalił termin,
    traktuje to jako coś normalnego i zwykle niejeden raz później też zawali,
    nawet jeżeli nie musi.
    Dlatego trzymanie się terminów uważam za sprawę bezwzględną, a "termin
    instrukcyjny" to moim zdaniem synonim bylejakości postępowania.

    > Bo sprawa wyglada tak, ze termin (obojetnie jaki dlugi by nie byl) w
    > koncu minie, odpoweidzi nie ma - i co teraz?

    No właśnie. Trzymać się terminów i tyle.
    Termin instrukcyjny daje za dużo furtek i to zwykle organom, a nie
    obywatelowi.

    >> Z drugiej strony prawo powinno przewidywać jakiś margines bezpieczeństwa w
    >> terminie. Jeżeli termin w ustawie jest źle ustalony, to trzeba zmienić
    >> ustawę, a nie twierdzić, że przepis nie obowiązuje, bo prawo się
    >> kompromituje negując samo siebie.
    >
    > Albo nie podawac terminow w ustawie, a w czyms mniejszego kalibru -
    > jakis rozporzadzeniach itp.

    To by się wszystko totalnie porozłaziło. Termin powinien być, ale powinien
    być przestrzegany.

    > PS. ciekawa jest dysproporcja w tych terminach. Urzad Miasta ma miesiac
    > na ustosunkowanie sie do podania o pozwolenie na budowe, ale jak
    > brakowalo mi jednej ekspertyzy (a raczej ta co byla zostala
    > zakwestionowana) to mialem 7 dni na dostarczenie dokumentu, co bylo
    > oczywiscie czasem za krotkim na zorganizowanie tego dokumentu.
    > Dostarczylem go (troche po terminie), no i teraz urzedowi mija juz
    > miesiac, a odpowiedzi oczywiscie nie ma...

    No właśnie takie zachowanie organów państwowych bardzo mi się nie podoba.
    I ja się z tym nie zgadzam.


    --
    J.A.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1