eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoProblem z biurem podróży z Niemiec › Re: Problem z biurem podróży z Niemiec
  • Data: 2005-12-04 19:34:11
    Temat: Re: Problem z biurem podróży z Niemiec
    Od: Terra <t...@y...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Puchy napisał(a):
    > Witam serdecznie,
    >
    >
    >
    > Mam problem z niemieckim biurem podróży i proszę o pomoc.
    >
    > Pod koniec października zamówiłem przez Internet wycieczkę.
    >
    > Pocztą (tradycyjną J) miałem otrzymać potwierdzenie rezerwacji z numerem
    > konta, na które należało przelać pieniądze. Ponieważ w ciągu 9 dni nie
    > otrzymałem żadnego listu, a minął termin w ciągu, którego miałem opłacić
    > ubezpieczenie od ewentualnych kosztów rezygnacji, wysłałem informację do
    > biura, że zmuszony jestem zrezygnować z ich usług. Przeczuwając, że coś jest
    > nie tak, następnego dnia zadzwoniłem do biura dowiedzieć się czy moja
    > rezygnacja została anulowana. Niestety nikt nie mówił po angielsku. W
    > kolejne dni wykonałem jeszcze dwa telefony i dopiero za trzecim razem udało
    > mi się połączyć z osobą, która mówiła po angielsku. Poinformowała mnie, że
    > moja rezerwacja nie jest anulowana i żeby przesłać jej kopię maila, którego
    > wysłałem do biura, co też zaraz zrobiłem. Po 2-óch dniach otrzymałem
    > odpowiedź, że muszę zapłacić bardzo wysokie opłaty anulacyjne. I znowu
    > pojawiło się pytanie z ich strony, co mają zrobić z moja rezerwacją. Na to
    > ponownie ich poinformowałem, że moją podróż anulowałem 8 dni temu i nie
    > zmienię zdania.
    >
    > Napisałem również, że nie zgadzam się na zapłatę kosztów anulacjiwycieczki,
    > ponieważ anulacja była nie z mojej winy, a ponadto w mail-u, który od nich
    > otrzymałem (wysłanym w trakcie procesu rezerwacji przez internet) była
    > zawarta informacja, że mam dziesięć dni od daty bookowania na wycofanie się
    > z rezerwacji.
    >
    > Na to otrzymałem informację, że mnie obowiązują warunki, jakie musiałem
    > zaakceptować w trakcie bookowania przez Internet i jeżeli nawet dostałem
    > maila z dokumentem, w którym było napisane, że mam 10 dni na ewentualne
    > wycofanie się z rezygnacji, to musi być to jakiś błąd. Oczywiście napisałem,
    > że nie mogę się z tym zgodzić i wysłałem kopię maila z informacją, jaką
    > dostałem od nich w trakcie procesu bookowania.
    >
    > Następnie zapadła cisza. Na 2 dni przed planowaną (wydawało się anulowaną)
    > podróżą odebrałem telefon z Niemiec. Dzwoniła Pani, która coś mówi do mnie
    > po niemiecku. Poprosiłem o połączenie z osobą, która mówi po angielsku. I
    > znowu trafiłem do dobrze mi już znanej Pani z niemieckiego biura.
    >
    > Pani poinformowała, że jutro mam wylot na wycieczkę, a oni ciągle nie
    > dostali zapłaty.
    >
    > Byłem kompletnie zaskoczony. Spytałem jak to możliwe, skoro mój wyjazd
    > został anulowany 2 tygodnie temu i o co tu w ogóle chodzi. Pani
    > poinformowała mnie, że mój wyjazd ciągle nie jest anulowany, ale jak chce to
    > oni to dzisiaj zrobią. Zaprotestowałem i powiedziałem, że nie dzisiaj tylko
    > 2 tygodnie temu anulowałem tę podróż. Otrzymałem odpowiedź, że to przecież
    > nie ma znaczenia, kiedy była zrobiona anulacja podróży, bo i tak opłaty
    > anulacyjne są takie same (co oczywiście nie było prawdą).
    >
    > Zaprotestowałem ponownie i spytałem, co z kopią dokumentu, który do niej
    > wysłałem, a w którym była informacja o możliwości anulowania wyjazdu.
    > Otrzymałem odpowiedź, że nie jest przy swoim komputerze, najlepiej żebym
    > jest zacytował to zdania, a tak w ogóle to nie ma znaczenia, bo i tak muszę
    > zapłacić opłatę anulacyjną. Następnie "przemiła" Pani rozłączyła się.
    >
    >
    >
    > Po tygodniu otrzymałem list z Niemiec z informacją, że moja wycieczka
    > została anulowana i muszę zapłacić opłatę anulacyjną. Oczywiście wysokość
    > opłaty anulacyjnej została policzona tak jakbym anulował wycieczkę na dzień
    > przed wyjazdem!!!!!
    >
    >
    >
    > Prawdę mówiąc nie wiem, co dalej z tym zrobić.
    >
    > Czy ktoś mógłby mi zasugerować, jakie kroki powinienem teraz podjąć?
    >
    > Może powinienem zwrócić się o pomoc do jakieś instytucji - Komitet
    > Integracji Europejskiej?
    >
    > A może już czas na jakąś pomoc prawną? Może macie kogoś godnego polecenia
    > (jestem z Warszawy)?
    >
    >
    >
    > Z góry dziękuję za pomoc,
    >
    >
    >
    > Pozdrawiam,
    >
    >
    >
    > Tomek
    >
    >
    >
    > E-mai: p...@w...pl
    >
    >
    czesc,
    faktycznie dziwna sytuacja,
    pamietaj o zachowaniu wszelkich pism, najlepiej wydrukuj je sobie i
    razem trzymaj w jednej teczce, zeby przez przypadek nie zginely
    skoro poczatkowa faza odbywala sie przez internet, pewnie nie posiadasz
    podpisanych dokumentow, takie bylyby najlepsze, ale i tak trzymaj to
    wszystko, co masz,

    wiesz, moim zdaniem, nie zajmuj sie ta sprawa, niektore male biura moga
    liczyc na to, ze zgarna od ludzi w ten sposob latwa kase,

    jesli im sie to jednak nie uda, nie powinni w zaden sposob, poza
    dziwnymi upomnieniami, egzekwowac oplaty, gdyz wg twojej opowiesci nie
    maja ku temu odpowiednich podstaw prawnych,

    jesli ty to przemilczysz spokojnie, sprawa powinna ucichnac,

    jesli jednak mieliby cos w umowie, ktora podpisales, lub jakies
    dodatkowe zabezpieczenia w postaci innych dokumentow, warto abys
    poczekal i pozwolil im na inicjatywe, gdyz przy tak malych kwotach, o
    jakie pewnie idzie, nie bedzie im sie to oplacalo,

    zycze cierpliwosci i spokoju, wez ich na przetrzymanie,
    a dla bezpieczenstwa sprawdz jeszcze dokladnie, co jest w dokumentacji i
    co podpisales, bo moze przeoczyles jakis wpis odnosnie konsekwencji
    rezygnacji

    pozdr!
    Terra

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1