Witam.

Jest sobie klatka. W niej 4 mieszkania, 2 na parterze i 2 na piętrze.
Parę lat temu robiłem u siebie remont - wymiana starych pionów na miedziane,
nowe sanitariaty, itd.
Z sąsiadką na górze ustaliłem, że jej też wymienię (nie było innego
wyjścia),
stary pion kanalizacyjny na PCV i rury z ołowianych na Cu. Przy okazji
dostałem zgodę na zaślepienie
w jej łazience kratki odpływowej na środku łazienki (bo i tak nie spełniała
swojej funkcji - była
najwyższym miejscem w łazience).
Wszystko było ustalone "na gębę" i za jej zgodą - przecież musiała mnie
wpuścić, żebym jej łazienkę zrobił.
Teraz wszystkiego się wypiera.
2 miesiące temu totalnie mi zalała mieszkanie. Zgłosiłem to do
ubezpieczyciela, dostałem odszkodowanie i tyle.
Ale sąsiadka nie była ubezpieczona i teraz musi zapłacić ubezpieczalni.
Zrobiła awanturę u zarządcy, że jest niewinna bo miała kratkę ściekową, a ja
ją zatkałem.
Zgadza się, że ją zatkałem, jak i zrobiłem inne rzeczy w jej mieszkaniu za
jej zgodą.
Zarządca teraz wali do mnie, że nie było zgody oficjalnej na modernizację i
tylko sam sobie jestem winny,
że zaślepiłem jej kratkę.
Prosiłbym Was, lepiej znacie prawo, o Wasz komentarz - jeśli zgoda była
wspólna i zaakceptowana przez sąsiadkę,
ja wykonywałem prace, czy teraz może się wypierać, że mnie zalała, ale nie z
jej winy,
bo to ja zatkałem jej kratkę ( o czym wiedziała)?
Przecież o wszystkim wiedziała i się zgodziła.
Co odpisać zarządcy - w końcu wykonałem modernizację nielegalnie w myśl
prawa - i ma rację :(.
Jak się ma w takiej sytuacji odpowiedzialność?
Modernizacja dotyczyła obu mieszkań jak opisałem powyżej.

Proszę o opinie zanim kupię kałacha...

Pozdrawiam,
Jurek.