Czesc.

ukonczylem jedna taka "pseudo" uczelnie.
Ucza marnie te prywaciaki, za to wymagania finansowe wielkie.
Odsetki mi policzono od 2000 w pol roku w wysokosci 2000 za nieplacenie
czesnego.
Czesne splacilem, nie mam na odsetki.
W umowie byl zapis o karach za niesplacanie : 2 zl od kazdej naleznosci za
dzien ( nawet od 0,01 zł ).
I tak to wlasnie uroslo.
Teraz po obronie nie chca mi wydac dyplomu do czasu splacenia odsetek.
To jest chyba bezprawie.
Poza tym brak logiki ; nie mam kasy, nie mam dyplomu, nie mam pracy, nie mam
kasy..
Zamierzam sprawa zainteresowac lokalne media.
Pokaze jak latwo zrobic z 2000 czesnego za semestr 6000 do zaplaty. ( kary,
przedluzenia, dodatkowe oplaty za czesne az do zlozenia pracy dyplomowej,
itd ).

Czy takie oplaty sa zgodne z prawem ?
Jak zmusic uczelnie do wydania dyplomu ?
Do jakiej instancji sie zwrocic ??

Dodam, ze pisma nie skutkuja, bo mila pani w dziekanacie powiedziala, ze
maja juz cala szuflade takich,
wiec moge sobie darowac...

Prosze o odpowiedz,
Zdesperowany.