-
21. Data: 2009-04-15 19:18:21
Temat: Re: błędna cena - co dalej?
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
.B:artek. wrote:
> witek wyskrobał(a):
>> daruj sobie
>
> Utonąłem w powodzi Twych argumentów. Jutro z drżeniem będę wypatrywał
> listonosza czy aby nie niesie oświadczenia od jakiegoś sprzedawcy, który
> powołuje się na błąd co do ceny sprzedanego mi jakiś czas temu towaru.
> Bo przecież może to zrobić, a ja powinienem był wiedzieć, że on się
> pomylił.
>
zacznij braćleki uspokajające bo jak pomyślisz ile rzeczy w ostatnim
czasie kupowałeś to możes zawrtou głowy dostać.
To chyba tyle na ten temat.
-
22. Data: 2009-04-15 19:19:06
Temat: Re: błędna cena - co dalej?
Od: witek <w...@g...pl.invalid>
.B:artek. wrote:
>
> Ale wynika z art. 84 KC, że klient musiał móc z łatwością zauważyć, że
> cena jest niewłaściwa i tam powinna była być dwójka przed 16. Skąd niby
> miałby to wiedzieć?
>
Mógł włączyć szare komórki.
-
23. Data: 2009-04-15 19:27:19
Temat: Re: błędna cena - co dalej?
Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>
Johnson pisze:
> .B:artek. pisze:
>
>>
>> A klient ma się orientować ile co jest warte
>
> Jak jest normalny to tak. Ale z założenia traktujemy ludzi jako
> normalnych dbających obiektywnie właściwie o własne interesy.
O nie, konsumentów traktuje się dokładnie odwrotnie!
--
Liwiusz
-
24. Data: 2009-04-15 19:33:30
Temat: Re: błędna cena - co dalej?
Od: Johnson <j...@n...pl>
Liwiusz pisze:
>>
>> Jak jest normalny to tak. Ale z założenia traktujemy ludzi jako
>> normalnych dbających obiektywnie właściwie o własne interesy.
>
>
> O nie, konsumentów traktuje się dokładnie odwrotnie!
>
Zależy kto, ja nie :)
--
@2009 Johnson
Audiatur et altera pars
-
25. Data: 2009-04-15 19:45:29
Temat: Re: błędna cena - co dalej?
Od: "Baloo" <b...@o...eu>
Użytkownik ".B:artek." <m...@n...ma.i.nie.bylo.pl> napisał w wiadomości
news:gs58qs$kpl$1@news.onet.pl...
> witek wyskrobał(a):
>> do 90% jeszcze ci trochę brakuje.
>
> No i? Kto ma znać rzeczywistą wartość sprzedawanych towarów i ustalać na
> tej podstawie cenę obejmującą koszty prowadzenia działalności i zarobek?
> Sprzedający, a nie konsument. Skąd konsument ma wiedzieć, czy różnica
> między 16 zł a 216 zł nie wynika z pazerności tego drugiego sprzedawcy,
> jego zbyt dużych kosztów, a może lepszego dojścia do producenta
> sprzedawcy pierwszego?
Jak dostaniesz w ofercie z salonu cenę nowego Merca = 25 000 zł (oferent
omyłkowo "zjadł" jedno zero), to też będziesz rżnął głupa i wmawiał, że nie
masz obowiązku znać cen rzeczywistych takich aut? Bez jaj :-/
-
26. Data: 2009-04-15 19:51:30
Temat: Re: błędna cena - co dalej?
Od: "Baloo" <b...@o...eu>
".B:artek." <m...@n...ma.i.nie.bylo.pl> napisał w wiadomości
news:gs5app$qpi$1@news.onet.pl...
> ... i kupuje tam, gdzie taniej nie zastanawiając się specjalnie dlaczego.
I naprawdę nie zastanawia go fakt, że wszędzie dany towar kosztuje circa
216 zł, a tutaj o dziwo tylko 16?
> Skąd biedny człowiek ma wiedzieć jak kształtuje się średnia rynkowa cena
> za kilogram jakiegoś gwoździa czy TV 27 calowy, który kupuje raz na 8
> lat? Idzie do sklepu to widzi ile.
Tak, idzie sobie do sklepu i kupuje z marszu telewizor nie sprawdzając
wcześniej cen.
Ilu znasz takich ludzi? Bo ja żadnego.
> Ale wynika z art. 84 KC, że klient musiał móc z łatwością zauważyć, że
> cena jest niewłaściwa i tam powinna była być dwójka przed 16. Skąd niby
> miałby to wiedzieć?
Jestem przekonana, że gdyby przed kwotą 216 zł pojawiła się jeszcze jedna
dwójka, to o dziwo by wiedział, ile naprawdę kosztuje dany towar :>
-
27. Data: 2009-04-15 21:01:16
Temat: Re: błędna cena - co dalej?
Od: ".B:artek." <m...@n...ma.i.nie.bylo.pl>
Baloo wyskrobał(a):
> Jak dostaniesz w ofercie z salonu cenę nowego Merca = 25 000 zł
> (oferent omyłkowo "zjadł" jedno zero), to też będziesz rżnął głupa i
> wmawiał, że nie masz obowiązku znać cen rzeczywistych takich aut? Bez
> jaj :-/
A mam obowiązek? Muszę się orientować? Wolny rynek cechuje się sporą
rozbieżnością cen. To nie komuna, w której bardziej od ceny liczyło się to
czy towar w ogóle jest (nawiasem mówiąc ceny były często tzw. urzędowe).
Każdy towar jest tyle wart za ile ktoś go sprzedaje + za ile inna osoba go
kupi. Jeżeli ktoś by mi zaoferował np. nowego Mercedesa za absurdalnie niską
cenę to - mimo osobliwości takiej oferty - nie widzę powodu by unieważniać
taką umowę, bo ktoś się kiedyś pomylił.
Dokładając do tego wyższy miernik staranności w przypadku przedsiębiorców,
zasadę pacta sund servanda oraz dyrektywę utrzymywania umów, a nie ich
unieważniania, sprzedający musiałby się mocno napocić, żeby doprowadzić do
podważenia takiej umowy. A nawet gdyby się to udało, stanowiłoby to
niebezpieczny precedens.
--
.B:artek.
-
28. Data: 2009-04-15 21:32:19
Temat: Re: błędna cena - co dalej?
Od: "Baloo" <b...@o...eu>
".B:artek." <m...@n...ma.i.nie.bylo.pl> napisał
> A mam obowiązek? Muszę się orientować?
Wiesz, myślę, że po prostu powinieneś. Choćby po to, by potem nie robić z
siebie kretyna, gdy sprzedawca Cię przeprosi tłumacząc, że w ofercie
pojawił się chochlik drukarski/czeski błąd i faktyczna cena jest dużo
wyższa.
> Jeżeli ktoś by mi zaoferował np. nowego Mercedesa za absurdalnie niską
> cenę to - mimo osobliwości takiej oferty - nie widzę powodu by
> unieważniać taką umowę, bo ktoś się kiedyś pomylił.
A ja widzę - zwykła, ludzka przyzwoitość i zrozumienie dla cudzych błędów.
Ale zdaję sobie sprawę, że istnieją ludzie, którzy tylko czekają na takie
"okazje".
Jak widać, jesteś jednym z nich. A że ceną tego jest zrobienie z siebie
idioty ("ojej, to mercedesy nie są takie tanie? nie wiedziałem, naprawdę"),
to jeszcze bardziej świadczy na Twoją niekorzyść.
-
29. Data: 2009-04-15 21:39:10
Temat: Re: błędna cena - co dalej?
Od: Paweł <g...@o...pl>
Użytkownik "Johnson" <j...@n...pl> napisał w wiadomości
news:gs5bj9$fd7$1@inews.gazeta.pl...
> .B:artek. pisze:
>
> Mógł z łatwością zauważyć poprzez ewidentną dysproporcję ceny proponowanej
> i ceny rynkowej. I mam już dość powtarzania tego w kółko.
>
To może ja wtrącę swój przykład. powiedzmy jesteś chemikiem i chcesz
przeprowadzić jakąś reakcję chemiczną. Więc potrzebujesz odpowiednich
odczynników i idziesz do sklepu. Jeżeli nigdy wcześniej danej reakcji nie
przeprowadzałeś, a kupowane odczynniki są dla Ciebie nowe; tzn. nigdy ich
wcześniej nie kupowałeś bo nie miałeś takiej potrzeby. W związku z tym nie
interesowałeś sie wcześniej cenami ów odczynnika. Przychodzisz do sklepu
(albo jak w tym przypadku znajdujesz sklep internetowy) i szukasz danego
odczynnika. Związki chemiczne mogą kosztować od kilku do kilku tysięcy zł za
słoik tak więc nie wiesz ile za niego zapłacisz. Dany odczynnik może
produkować np. tylko jedna firma w danym kraju, i to ona ustala ceny.
Wówczas klient nie ma możliwości żadnego sprawdzenia czy dana cena jest
adekwatna z ekonomią - czy jest np. zaniżona czy zawyżona bo nie ma z czym
porównać.
Inny przykład już częściej spotykany w internecie, który już był wyżej
wspomniany. Wielokrotnie widziałem jak dany towar w zwykłym sklepie był
nawet 50% droższy niż ten sam przedmiot sprzedawany przez internet. Poza tym
zdarzają się dodatkowo promocje. A czasem na aukcjach znajduje się niezłe
okaże gdy dana osoba sprzedaje coś i nie wie ile dany towar tak na prawdę
jest wart lub gdy po prostu chce się czegoś szybko pozbyć bo np. na święta
dostała 2 takie same telefony komórkowe.
Reasumując:
Kent nie wie za ile tak na prawdę sprzedawca chce sprzedać dany towar.
Wyjścia z sytuacji są dwa:
1. Wydać towar zgodny z ofertą na aukcji - wówczas pokazuje się, ze dany
sklep umie się przyznać do błędu i szanuje klientów
2. Częściej spotykane: napisać klientowi, że niestety towar nie jest
dostępny i nie można zrealizować transakcji. Poza tym coś kojarzę, że samo
złożenie zamówienia nie jest równoznaczne z zawarciem umowy. Ale już głowy
nie dam czy tak jest.
--
Pozdrawiam
geres
TRW GOT PTTK w Gliwicach:
http://ktg.gliwice.pttk.pl
-
30. Data: 2009-04-15 21:57:01
Temat: Re: błędna cena - co dalej?
Od: Johnson <j...@n...pl>
Paweł pisze:
>
> To może ja wtrącę swój przykład. powiedzmy jesteś chemikiem i chcesz
> przeprowadzić jakąś reakcję chemiczną. Więc potrzebujesz odpowiednich
> odczynników i idziesz do sklepu. Jeżeli nigdy wcześniej danej reakcji
> nie przeprowadzałeś, a kupowane odczynniki są dla Ciebie nowe; tzn.
> nigdy ich wcześniej nie kupowałeś bo nie miałeś takiej potrzeby. W
> związku z tym nie interesowałeś sie wcześniej cenami ów odczynnika.
> Przychodzisz do sklepu (albo jak w tym przypadku znajdujesz sklep
> internetowy) i szukasz danego odczynnika. Związki chemiczne mogą
> kosztować od kilku do kilku tysięcy zł za słoik tak więc nie wiesz ile
> za niego zapłacisz. Dany odczynnik może produkować np. tylko jedna firma
> w danym kraju, i to ona ustala ceny. Wówczas klient nie ma możliwości
> żadnego sprawdzenia czy dana cena jest adekwatna z ekonomią - czy jest
> np. zaniżona czy zawyżona bo nie ma z czym porównać.
Normalny człowiek, za jakiego sie uważam ;) nie kupuje bez sprawdzenia
cen w innych sklepach/miejscach. A jak mam kupować przez internet to
korzystam z porównywarki cenowej.
Przepisy kc są dla normalnych ludzi a nie dla upośledzonych umysłowo :)
[Pomijam te przepisy o ubezwłasnowolnieniu]
>
> Inny przykład już częściej spotykany w internecie, który już był wyżej
> wspomniany. Wielokrotnie widziałem jak dany towar w zwykłym sklepie był
> nawet 50% droższy niż ten sam przedmiot sprzedawany przez internet.
Nie twierdze że wystarczy byle jaka rozbieżność między ceną rynkową a
ofertą by mówić o tym że błąd można było z łatwością zauważyć. Ale 10%
ceny to jest oczywisty błąd i nikt nie przekona mnie że jest inaczej.
> Poza tym zdarzają się dodatkowo promocje. A czasem na aukcjach znajduje się
> niezłe okaże gdy dana osoba sprzedaje coś i nie wie ile dany towar tak
> na prawdę jest wart lub gdy po prostu chce się czegoś szybko pozbyć bo
> np. na święta dostała 2 takie same telefony komórkowe.
>
Zdarzają sie też paserzy. A potem sie odpowiada za paserstwo nieumyślne.
> Wyjścia z sytuacji są dwa:
> 1. Wydać towar zgodny z ofertą na aukcji - wówczas pokazuje się, ze dany
> sklep umie się przyznać do błędu i szanuje klientów
Skorzystanie z art. 84 kc jest właśnie przyznaniem się do błędu. I nie
zgadzam się że korzystanie ze swoich praw jest nieszanowaniem innych.
> 2. Częściej spotykane: napisać klientowi, że niestety towar nie jest
> dostępny i nie można zrealizować transakcji.
A to jest oczywisty błąd sklepu. Mi kiedyś jakiś sklep internetowy
zafundował taką argumentację (zamiast po prostu powołać się na wadę
oświadczenia woli, co skończyłoby sprawę - choć różnica w cenie nie była
tak duża jak tu) i po wymianie korespondencji musiał mi wydać towar,
którego rzekomo nie miał na stanie.
> Poza tym coś kojarzę, że samo złożenie zamówienia nie jest równoznaczne z
zawarciem umowy. Ale
> już głowy nie dam czy tak jest.
>
A to już zależy od sklepu i jego tzw. regulaminu.Często przyjęcie oferty
klienta (tzn. zamówienia) odbywa się automagicznie i już mamy umowę.
--
@2009 Johnson
Audiatur et altera pars