Z przyjemnością przedstawię swoją "urojeniową interpretację pewnych
faktów" (by SSO Kleszcz):
- sądownictwo w Polsce jest bezpośrednią kontynuatorką sądownictwa
stalinowskiego zainstalowanego przez Sowietów;
- sądownictwo stalinowskie składało się w sporej części z ludzi
niekwalifikowanych, np. z wykształceniem podstawowym i po
trzymiesięcznym kursie prawa;
- w polskim sądownictwie nie było żadnej cezury od czasów stalinowkich
do dziś;
- w sądownictwie polskim nie było lustracji ani żadnej formy
oczyszczenia środowiska;
- sędziowie kooptują się sami od czasów stalinowkich;
- rząd Mazowieckieg wcisnął na publiczny użytek bajeczkę, że sędziów nie
trzeba oczyszczać, bo oczyszczą się sami. Funkcjonuje ona powszechnie z
równorzędnymi bajkami o Świętym Mikołaju i dzieciach przynoszonych przez
bociany.
- jak widzimy wokół siebie sędziowie od dwudziestu lat skutecznie się
oczyszczają i są absolutnie czyści.

Pytanie otwarte: czy rozsądna jest wiara, że banda szubrawców
kooptujących się i dobierających do swojego środowiska nowych członków
wg. własnego uznania wykooptuje się na środowisko z etosem, silną etyką
i zasadami? W Polsce taki eksperyment trwa. Wyniki przedstawią history
prawa za kilkadziesiąt lat.