-
321. Data: 2020-09-13 08:22:58
Temat: Re: Sprawa zamieciona
Od: Shrek <...@w...pl>
W dniu 13.09.2020 o 03:36, Marcin Debowski pisze:
>> Prawdę mówiąc na gruncie prawa nie widzę takiej logiki.
>
> To jest logika dyskusyjna, nie na gruncie prawa.
No akurat tą dyskusję prowadzimy na gruncie prawa. Ale niech będzie -
nawet na gruncie logiki nie widzę uzasadnienia tezy roberta ze "należy
podać powód" to co innego niż "należy podać rzeczywisty powód".
Chyba że kulsoniej logiki, która jest mocno specyficzna i od dawna
znajdowało o obraz w dowcipach o milicjantach.
BTW - pamiętasz dyskusję o imiennikach? ;)
--
Shrek
-
322. Data: 2020-09-13 11:06:48
Temat: Re: Sprawa zamieciona
Od: Marcin Debowski <a...@I...zoho.com>
On 2020-09-13, Shrek <...@w...pl> wrote:
> W dniu 13.09.2020 o 04:12, Marcin Debowski pisze:
>
>>> To może inaczej - wtedy sprawy o trzy działki dilerskie marychy były na
>>> porządku dziennym. Jak myślisz - skąd się brały takie sprawy? Dziesiątki
>>> tysięcy śledczych infiltrowało środowiska miłośników trawki i
>>
>> Jesli upierać się po tych w sumie jednak sporadycznych doniesieniach to
>> w skali kraju, nie jest chyba tego dużo.
>
> No przecież nie będą pisali w dziennikach, że złapali sebę z dwoma
> gramami maryśki. To trafiało na pierwsze strony gazet jak trafiło na
> jakiąś znaną osobę.
To skąd wiesz ile jest tego?
>> Problem w tym, że takie działania w jakimś zakresie są potrzebne i my je
>> generalnie akceptujemy.
>
> To sobie akceptujcie. Ja nie akceptuję nielegalnych działań policji
> wobec obywateli. A jak policjant publicznie opisuje jak łamie się we
> firmie prawo to wcale nie traktuję tego jako dowcipu wyrwanego z
> kontekstu. To się dzieje i kolega robert nie raczył żartować, a po
Gdzie Robert coś takiego opisał?
--
Marcin
-
323. Data: 2020-09-13 11:13:18
Temat: Re: Sprawa zamieciona
Od: Marcin Debowski <a...@I...zoho.com>
On 2020-09-13, Shrek <...@w...pl> wrote:
> W dniu 13.09.2020 o 03:36, Marcin Debowski pisze:
>
>>> Prawdę mówiąc na gruncie prawa nie widzę takiej logiki.
>>
>> To jest logika dyskusyjna, nie na gruncie prawa.
>
> No akurat tą dyskusję prowadzimy na gruncie prawa. Ale niech będzie -
> nawet na gruncie logiki nie widzę uzasadnienia tezy roberta ze "należy
> podać powód" to co innego niż "należy podać rzeczywisty powód".
>
> Chyba że kulsoniej logiki, która jest mocno specyficzna i od dawna
> znajdowało o obraz w dowcipach o milicjantach.
W jego retoryce nie ma niczego co nie byłoby stosowane w znakomitej
wiekszości dyskusji, każdego dnia. Wspomniany DżejEf i ja sam takim
przykładem vide ostatnia dyskusja o podrobionych kartach czy
prostownikach. To jest ta sama logika. Przy czym Ty nie masz uprzedzeń
ani do DżejEfa, ani do mnie, dajesz nam pewien kredyt, którego
Robertowi, już nie dajesz. Owszem, możemy się zastanawiać, czy, jak
zauważył Piotr, Robert faktycznie robi za advocatus diaboli. MZ robi.
> BTW - pamiętasz dyskusję o imiennikach? ;)
Przypomnij.
--
Marcin
-
324. Data: 2020-09-13 11:18:46
Temat: Re: Sprawa zamieciona
Od: Kubuś Puchatek <k...@k...org>
W dniu 13.09.2020 o 08:22 Shrek <...@w...pl> pisze:
> W dniu 13.09.2020 o 03:36, Marcin Debowski pisze:
>
>>> Prawdę mówiąc na gruncie prawa nie widzę takiej logiki.
>> To jest logika dyskusyjna, nie na gruncie prawa.
>
> No akurat tą dyskusję prowadzimy na gruncie prawa. Ale niech będzie -
> nawet na gruncie logiki nie widzę uzasadnienia tezy roberta ze "należy
> podać powód" to co innego niż "należy podać rzeczywisty powód".
Tak sobie potroluję...
Jak kulson będzie mnie legitymował i będzie chciał ode mnie dowód osobisty
to będę mu mógł dać dowód kolegi? Bo chyba nie jest nigdzie zapisane, że
ma to być DO osoby legitymowanej.
>
> Chyba że kulsoniej logiki, która jest mocno specyficzna i od dawna
> znajdowało o obraz w dowcipach o milicjantach.
>
> BTW - pamiętasz dyskusję o imiennikach? ;)
>
--
Pozdrawiam
Kamil
-
325. Data: 2020-09-13 12:31:20
Temat: Re: Sprawa zamieciona
Od: Shrek <...@w...pl>
W dniu 13.09.2020 o 11:06, Marcin Debowski pisze:
>> No przecież nie będą pisali w dziennikach, że złapali sebę z dwoma
>> gramami maryśki. To trafiało na pierwsze strony gazet jak trafiło na
>> jakiąś znaną osobę.
>
> To skąd wiesz ile jest tego?
Za rok jedenasty:
https://statystyka.policja.pl/st/informacje/82014,Pr
zestepstwa-narkotykowe-w-statystyce-policyjnej.html
"W 2011 roku wszczęto 22.940 postępowań karnych z Ustawy o
przeciwdziałaniu narkomanii, najczęściej o przestępstwa z art.
62(nieleglne posiadanie). Ogółem stwierdzono 74.535 przestępstw
narkotykowych, co oznacza, że średnio codziennie dochodziło do ponad 204
przestępstw. Wśród wszystkich przestępstw o charakterze kryminalnym,
przestępstwa narkotykowe stanowią 9,4 %, czyli prawie co 10 przestępstwo
kryminalne jest związane z narkotykami."
>> To sobie akceptujcie. Ja nie akceptuję nielegalnych działań policji
>> wobec obywateli. A jak policjant publicznie opisuje jak łamie się we
>> firmie prawo to wcale nie traktuję tego jako dowcipu wyrwanego z
>> kontekstu. To się dzieje i kolega robert nie raczył żartować, a po
>
> Gdzie Robert coś takiego opisał?
Podawanie nieprawdziwej przyczyny kontroli osobistej to jak nic modelowo
wręcz się wpisuje w przekroczenie uprawnień. Więc?
--
Shrek
-
326. Data: 2020-09-13 12:43:22
Temat: Re: Sprawa zamieciona
Od: Shrek <...@w...pl>
W dniu 13.09.2020 o 11:13, Marcin Debowski pisze:
> W jego retoryce nie ma niczego co nie byłoby stosowane w znakomitej
> wiekszości dyskusji, każdego dnia. Wspomniany DżejEf i ja sam takim
> przykładem vide ostatnia dyskusja o podrobionych kartach czy
> prostownikach.
Z tym że dzejef jest specyficznym userem co troling doprowadził do rangi
sztuki, za co część ludzi go po prostu uwielbia - dodatkowo jak już
słusznie zauważyłeś praktycznie _zawsze_ robi za adwokata diabła.
Natomiast robert jest kulsonem, który mysli dokładnie to co pisze i
zawsze broni kolegów, cokolwiek by nie odpierdolili. I tu jest pewna
różnica.
> dajesz nam pewien kredyt, którego
> Robertowi, już nie dajesz.
Robert dawno ten kredyt utraci pierdoląc takie głupoty, że głowa boli -
choćby z tym głupim defibrylatorem - tak ciężko sprawdzić czy
defibrylatora używa się po zaniku akcji serca czy jednak jak pracuje w
zaburzony sposób? Nie - łatwo - pierwszy link, pierwszy akapit.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Defibrylator Ale on dalej będzie
przekonany o swojej nieomylności i będzie pierdolił niebezpieczne
głupoty. A jest kurwa policjantem i powinien mieć to ze względu na swoją
pracę wykute na blachę i stosować w razie potrzeby. I ja mam takiemu
człowiekowi w cokolwiek ufać, skoro pieprzy on że białe jest czarne a
czarne jest białe i w swoim kretyniźmie trwa, mimo że to może kosztować
ludzkie życie? Wolne żarty.
>> BTW - pamiętasz dyskusję o imiennikach? ;)
>
> Przypomnij.
Są wymienione w rozporządzeniu o umundurowaniu, ale dobrowolne i
opcjonalne, bo przecież tam jest tam też kurtka, a kurtki nie musisz
nosić jak jest ciepło;) Więc imiennika też nie musisz jak nie chcesz.
--
Shrek
-
327. Data: 2020-09-13 13:24:23
Temat: Re: Sprawa zamieciona
Od: Robert Tomasik <r...@g...pl>
W dniu 13.09.2020 o 11:18, Kubuś Puchatek pisze:
> Tak sobie potroluję...
> Jak kulson będzie mnie legitymował i będzie chciał ode mnie dowód
> osobisty to będę mu mógł dać dowód kolegi? Bo chyba nie jest nigdzie
> zapisane, że ma to być DO osoby legitymowanej.
Rzuć okiem na art. 275 kk. Może Cię zainteresować :-)
--
Robert Tomasik
-
328. Data: 2020-09-13 13:43:41
Temat: Re: Sprawa zamieciona
Od: Robert Tomasik <r...@g...pl>
W dniu 13.09.2020 o 03:43, Marcin Debowski pisze:
>> To pewnie dlatego milicjanci pałują niewinnych ludzi, ochraniają
>> przemarsze faszystów, szykanują osoby z torebkami w kolorach tęczy, bo
>> mają prywatne zdanie inne od pracodawcy?
> Nie wszyscy tak robią. Problem nie w tych kilku bydlakach, którzy się
> trafią, a w tym, że policja sie ich nie pozbywa i de facto na to im
> przyzwala.
Jest jeszcze inny problem - jak to jest przedstawiane w mediach.
Policjant nie może sobie indywidualnie wybierać, kogo będzie chronił, a
kogo nie. Wyobraź sobie sytuację, że wysłano kogoś, by chronił jakiegoś
polityka. Ale ten policjant tego polityka nie lubi i widząc, że jakiś
oszołom idzie go uderzyć "odwraca się plecami". Co byś o takim
policjancie powiedział?
Generalnie przywoływane tu ochrony faszystów są - w mojej ocenie -
bardziej problemem polityków tworzących prawo, niż Policji. Jeśli
większość społeczeństwa tego nie toleruje, to powinny zostać zakazane i
na pewno Policja by ich nie chroniła. Natomiast z jakiegoś powodu
politycy nie mogąc przeforsować takiego zakazu próbują "szachować" tym
Policję. Bo jeśli będzie chronić, to Kviat będzie miał pretensje, że
chroni. A jak nie będzie chronić poniekąd legalnego marszu, to ktoś inny
- choćby z biorących udział w marszu - powie, ze Policja nie spełnia
swojego obowiązku. Zgodę na marsz dają władze samorządowe. Natomiast
jedno jest pewne, ze dopuszczenie do mordobicia pomiędzy biorącymi
udział w marszu, a jego przeciwnikami było by porażką wszystkich:
Policji, polityków itd.
Moim zdaniem jakimś tam rozwiązaniem było by wprowadzenie obowiązku
"samoochrony", tak jak w wypadku zawodów sportowych. Dokąd Policja
chroniła mecze, to kluby sadzały obok siebie kibiców zwaśnionych drużyn,
a policjanci musieli się z nimi użerać. Jak bezpieczeństwo ma zapewnić
klub, to się okazało, ze da się ich porozdzielać w osobnych sektorach,
pooddzielanych od siebie płotami i pustymi sektorami.
Może obowiązek zatrudnienia na swój koszt ochrony, wynajęcia płotków
itd. poskromiłby zapędy niektórych do organizowania ewidentnie
prowokacyjnych imprez. Bo ja tam nie jestem jakimś przeciwnikiem
odmienności, ale latanie i prowokowanie przechodniów też za mądre nie
uważam. Generalnie jest mi doskonale obojętne kim czuje się dana osoba i
z kim chce spędzać upojne wieczory, tylko ne do końca rozumiem czemu
upiera się przy informowaniu o tych preferencjach wszystkich
przechodniów - przykładowo. Policja - jak teraz - stanowiłaby odwód na
wypadek, jakby jednak organizator sobie nie poradził.
--
Robert Tomasik
-
329. Data: 2020-09-13 14:49:21
Temat: Re: Sprawa zamieciona
Od: Robert Tomasik <r...@g...pl>
W dniu 13.09.2020 o 03:33, Marcin Debowski pisze:
>>>>> Na gołym ciele, to "gołym okiem" widać kierunek postrzału. Rana wlotowa
>>>>> wygląda zupełnie inaczej od wylotowej. Tego się nie da pomylić. Ale
>>>>> jeśli faktycznie są takie rozbieżności w opiniach, to nie dziwota, że
>>>>> nie ma jak zarzutu postawić policjantowi.
>>>> No ale jak mogą być wątpliwości w tak podstawowej sprawie? Możesz sobie
>>>> wyobrazić sytyację gdzie to niemożliwe (załkadając że zwłoki i ubrania
>>>> nie są przemielone)?
>>> Osobiście nigdy się nie spotkałem z taką sytuacją, ale życie czasem
>>> potrafi wymyślić takie scenariusze, że z "ostrozności procesowej"
>>> wykluczyć tego nie chcę. Ja się zastanawiam, skąd w ogóle trzech biegłych.
>> No więc trochę się wyjaśniło. Żaden biegły nie twierdzi, że strzał padł
>> w plecy. Jeden z biegłych stwierdził, że drobiny prochu są na plecach, a
>> nie ma ich na brzuchu. Też intrygujące.
> A nie analizowali ran, ubrań itp? Od strony wlotu będą zapewne fragmenty
> tkaniny, skóra zostanie "wepchnięta" etc. No i mówisz, że wygląda to, że
> nie sposób pomylić - zgaduje, że wlot jest mały, a wylot już
> niekoniecznie. Co się normalnie robi w takich wypadkach?
Wiem tyle, co piszą w Internecie. Nagle pojawiły się tytuły, ze treści
biegły stwierdził, ze strzelono w plecy, to przegoglowałem i któryś
artykuł zawiera informację, że nie tyle stwierdził postrzał w plecy,
tylko że na placach są drobiny prochu. Kolejny kamyczek do mojego
"ogródka" w sprawie rzetelności mediów.
To taki am rzetelny dowód, co udowadnianie wybuchu w Smoleńsku poprzez
drobiny materiału wybuchowego na skrzydłach.
>
>> Moim zdaniem drobiny prochu lecą wolniej od pocisku, więc przy strzale z
>> większego dystansu mogły dolecieć dopiero w momencie, gdy postrzelony
>> obrócił się. To by świadczyło o strzale z kilku metrów i postrzeleniu w
>> coś twardego - przykładowo miednicę - dość daleko od osi obrotu, co
>> postrzelonym obróciło. Sądzę, ze mógł trafić go po tej stronie, w którą
>> on się z nożyczkami obracał, co przyspieszyło obrót.
>
> Jak z daleka to powraca pytanie po co w ogóle strzelał, chyba, że chciał
> w nogi i mu nie wyszło. A jak się proch zachowuje to nie wiem, ale nie
> rozumiem dlaczego opierać to wszystko na prochu.
Ja też nie. Po prostu dziennikarze chcieli zaistnieć.
>
> Mogli też w końcu uświnić mu tył koszulki rękami, bo przecież proch się
> osadza też na rękach podczas strzału, a tam zdaje się była jakaś scena,
> że ten co strzelał, przyszedł to tego drugiego i miał zakrwawione ręce,
> więc jakby dotykał ofiary.
>
Podobno go próbował ratować. Może obrócił go na plecy i rękami krwotok
tamował. Generalnie informacja o prochu na plecach jest intrygująca, tym
nie mniej jest to po prostu jakiś element całej układanki do złożenia.
Cząsteczki są bardzo lekkie i szybko tracą energię kinetyczną. Jak
strzelał z góry na dół, to mogły do trafionego nie dolecieć w ogóle
spadając na ziemię. Potem w trakcie akcji ratowniczej mogli
postrzelonego na tym plecami położyć.
Sprawa na pewno intrygująca i wymagająca wyjaśnienia, ale w świetle
opinii pozostałych, że strzał był z przodu do tyłu tytuły artykułów są
po prostu kłamstwem i obliczone są tylko i wyłącznie na to, ze ktoś w to
kliknie, by prezeczytać szczegóły, a tym samym odsłoni kilka reklam..
--
Robert Tomasik
-
330. Data: 2020-09-13 15:46:26
Temat: Re: Sprawa zamieciona
Od: Robert Tomasik <r...@g...pl>
W dniu 13.09.2020 o 02:26, Marcin Debowski pisze:
>> Nie - zdecydowanie. Po pierwsze przyjęcie, że każdy powinien tam biec
>> powodowało by konieczność zbiegnięcia się tam całego miasta. Jest do
>> tego bogate orzecznictwo. Jak już widzisz, ze ktoś inny się zajął tym,
>> to nie masz obowiązku biegnięcia. Zasadniczo jedna / dwie przytomne
>> osoby na jednego poszkodowanego, to jest wystarczająca grupa. Ja
>> przejeżdżając koło wypadku pytam, czy pomoc potrzebna, ale jak
>> oświadczą, ze nie, to nie widzę niczego złego w tym, ze jadę dalej - bo
>> jaki sens jest, bym tam został i zwiększał korek?
> No więc zobacz, co sam napisałeś "Ja przejeżdżając koło wypadku pytam,
> czy pomoc potrzebna, ale jak oświadczą, ze nie[..]" A jemu powiedziano,
> że tak. Miał narzędzie, które mogło pomóc. Nikt inny z już pomagających
> narzędzia nie miał. Chodzi przecież o całość, a nie o jakąś abstrakcyjną
> obecność osoby fizycznej przy poszkodowanym.
Jest przepis karny na nieudzielanie pomocy. Ten tu zastosowanie nie ma.
Nie ma przepisu na "świadczenia rzeczowe". Może powinien być, ale ja nie
znam. Trzymajmy się prawa.
Moim zdaniem te AED powinny być kupowane ze środków publicznych z
obowiązkiem ich udostępniania. Ale one mają jeszcze "drugą stronę
medalu", o której dość nieśmiało się wspomina w kręgu co bardziej
zaawansowanych użytkowników. To sytuacja trochę podobna do obowiązku
przewożenia gaśnicy w samochodzie.
Gdy go wprowadzono dość szeroko się mówiło o tym, że jeszcze zanim
zaczęto procedować stosowną zmianę w prawie, to już jeden polityk
zbudował fabrykę odpowiednich gaśnic. Przypadków skutecznego ugaszenia
pojazdu gaśnica jest niezbyt wiele. Ja osobiście nigdy nie słyszałem o
takim, a kilka spalonych pojazdów gaszonych tymi gaśnicami widziałem.
Choć nieśmiałe sugestie, że może by tak odpuścić z wożeniem tego w
bagażniku zaraz w zarodku są gaszone opinią, że nie zaszkodzą. Argument
trudny do obalenia, bo faktycznie samozapłony gaśnic nie są znane :-)
Podobnie jest z AED. Cena AED waha się od 700 do 3.000 zł. U nas na
mieście jest kilka tych urządzeń. Rozmawiałem kiedyś z ratownikami z
pogotowia i pytałem. To, że ja nie słyszałem, by ktoś tego próbował w
praktyce użyć, to jeszcze pół biedy. Ale oni też. Przy czym oczywiście
rozmawiałem z kilkoma przy kawie. Ale sądzę, że gdyby użyto takiego
publicznie dostępnego, to lokalne media piszące o każdej pierdole nie
omieszkałyby takie wydarzenie wzmiankować. Ja rozumiem, że oczywiście,
choćby miały jedno istnienie ludzkie uratować, to warto, ale ...
>
>> Po za tym masz §2. Ratownik na basenie, to nie instytucja ratownicza.
>> Tak naprawdę jego przeszkolenie w ratowania człowieka z zawałem jest na
>> poziomie lepiej przeszkolonej osoby i tyle. Nie wykluczone, że przez
>> całe życie nie będzie widział na oczy kogoś, kto dostał zawału serca. Z
>> relacji "kobiety" wynikało, że tam już ludzie pomagają.
> Być może, ale to nic nie zmienia w powyższym. Dodatkowo, skoro nie był
> kompetentny to dlaczego oceniał sytuację pod względem medycznym? Na
> jakiej podstawie podjął wtedy decyzję?
Pewnie na podstawie swojej indywidualnej oceny. Mógł się pomylić, ale
przestępstwo nieudzielenia pomocy jest przestępstwem umyślnym. Jeśli
stojąc w oknie zobaczę, że na ulicy doszło do potrącenia. Zobaczę
również, że kilka osób się tam zgromadziło, to dostanę zarzut, że tam
nie pobiegłem - nawet jeśli się okaże, że umiałbym lepiej tej pomocy
udzielić, a nawet mam konieczny dla ratujących scyzoryk w kieszeni? Czy
jednak uznasz, że nie?
Sądzę, że spore znaczenie tu mogła mieć informacja, ze jedzie pogotowie.
Może uznał, że zanim zabierze to AED i tam dobiegnie, to w ogóle będą
ratownicy. W końcu to było miasto, a nie jakaś pustynia. Tu wychodzi na
to, ze jakoś szczególnie długo jechali.
>
>> Po za tym w tym konkretnym wypadku bardziej chodziło o to AED, a nie
>> samego ratownika. To są tzw. świadczenia rzeczowe na rzecz ratownictwa.
>> Jest o tym mowa w art. 22 Ustawy z dnia 18 kwietnia 2002 r. o stanie
>> klęski żywiołowej przykładowo - ale klęski tam nie było. Prawo do
>> żądania w niezbędnym zakresie pomocy rzeczowej ma Policja (art. 15.1 pkt
>> 7 Ustawy o Policji) czy Straż Pożarna (art. 21.3 pkt 1 Ustawy z dnia 24
>> sierpnia 1991r. o Państwowej Straży Pożarne). Ale ta "kobieta" raczej w
>> ramach tych uprawnień nie działała. Stąd pytam - bo może jest, ale ja
>> nie wiem gdzie - jaka jest podstawa prawna uprawniająca przechodzącego
>> cywila do żądania świadczenia rzeczowego od konkretnej osoby.
> Taka sama jak poproszenie Cię o opaskę uciskową, gdy Ty ją masz, ja jej
> nie mam, a ktoś się nam wykrwawia. To jest ponownie zasada ważności
> różnych dóbr a niekoniecznie konkretny przepis. Ja nawet nie muszę Cię
> prosić o tę opaskę, mogę Ci ją zwyczajnie zajumać bo działam w stanie
> wyższej konieczności. Art. 26kk, 142kc.
Możesz. Jeden z szeroko omawianych kontratypów polegających na włamaniu
się do samochodu celem zdobycia apteczki. I gdyby ta kobieta ów AED
ukradła, to bym złego słowa jej nie powiedział. Ale nie widzę podstawy
do ścigania karnie ratownika. Tak samo, jak w wypadku tego włamania nikt
by nie ścigał właściciela pojazdu, który włamywacza obezwładnił
dokonując zatrzymania obywatelskiego nieświadomy przyczyn rozbijania
szyby jego samochodu co wynika z art. 343 kc. Potem może się okazać, że
włamywacz działał z zasługujących na uwzględnienie pobudek, ale
właściciel apteczki może nie uwierzyć jego zapewnieniom - oczywiście o
ile obok nie będzie leżał wykrwawiający się i da się to z łątwością
stwierdzić. No i wiele zmieni, jeśli ratownik pożądający owej apteczki
nie będzie w ten sposób chciał - przykładowo - zaoszczędzić swojej, albo
rana będzie powierzchowna i da się to chusteczką higieniczną
zabezpieczyć. Generalnie każdą taką sprawę trzeba analizować w oparciu
on fakty, a nie ogólniki.
W opisywanym przeze mnie na końcu wypadku wywalenia szyby celem zdobycia
apteczki, by zabezpieczyć powierzchowną ranę dziennikarze też mogą
"wywalić" tytuł, ze Policja ściga ratownika, bo ten chciał ukraść
apteczkę. No i w sumie tytuł byłby chwytliwy, a nawet działania Policji
powinny wzbudzić społeczne niezadowolenie.
>> No więc, choć może to i zdroworozsądkowe rozumowanie, to jednak
>> niezgodne z tzw. "linią orzecznictwa". W wojsku w regulaminie służby
>> wartowniczej był kategoryczny zakaz takich akcji. To nic, że posterunek
>> nie był atakowany, a Ty mogłeś pomóc reanimować. W Policji masz takie
>> unormowania przykładowo w wypadku konwoju (masz wezwać pogotowie, ale
>> nie możesz zatrzymać konwoju). Jeśli chodzi o ratownika, to on ma być na
>> basenie, bo za to mu płacą. Jakby polazł za basen i ktoś się utopił, to
>> by go za to ścigano.
> Mogę zrozumieć w przypadku wojska, również policji, i wynika to MZ
> również z zasady nierównoważności dóbr i oceny ryzyka, ale to przecież
> nie taka sytuacja.
No ale podobna. Ratownik ma pilnować, by się ktoś nie utopił na basenie.
Jak się utopi i nie będzie ratownika, to basen będzie za brak ratownika
odpowiadał co najmniej cywilnie - bo może bajka o ratowaniu świata w
okolicy znajdzie uznanie w oczach sądu. No i szanse na to, że będzie
potrzebny na basenie nie jest znikoma, skoro ustawodawca uznał za
szczególnie właściwe, by jednak tam był w ilości jednego na każde 49,99
metra boku. W wypadku ulic nei ma przepisu rozpisującego konieczność
ustawiania co - przykładowo - 100 metrów ratownika.
>> Na basenie zawsze jest jakiś naddatek tych ratowników, bo choćby jak
>> jeden idzie do ubikacji, to drugi musi zostać. No i taki "naddatkowy"
>> ratownik (ratowniczka) słysząc o problemie poszła pomóc. Też AED nie
>> wzięła, bowiem uznała na podstawie opisu, że się nie przyda. Tu punkt
>> dla pierwszego ratownika, że chyba faktycznie tak rzecz przedstawiono,
>> iż wniosek o braku konieczności AED wydawał się oczywisty.
> Skoro było ich dwoje to wydawałoby się, jedno powinno MZ ruszyć z tym
> AED dupę i pójść tam na miejsce.
>
Nie wiemy, czy druga ratowniczka nie była przykładowo w ubikacji. Wiemy
z artykułu, że poszła. Nie zabrała AED. Widoczne uznała, że nie będzie
potrzebny albo była jakaś inna przeszkoda. Być może się pomyliła, ale
nie ma przestępstwa, "kto podejmuje błędna decyzję w trakcie akcji
ratowniczej ...". Błędów nie robi tylko ten, co decyzji nie podejmuje.
--
Robert Tomasik