> To może zacznijmy wszyscy pracowac na czarno po co nam umowa o pracę.

No, wiesz nawet na czarno nie każdemu udaje się znaleźć pracę ;-).

A tak na marginesie - miałam bardzo podobną sytuację tyle, że w czasie
studiów. Pracowałam na zmiany w hotelowej recepcji. Nie było problemu. Dopiero
w momencie kiedy zlecenie 3 miesięczne mi się skończyło a księgowa nie
wypłaciła mi 300 zł, bo jakiś klient miał podobno źle przeze mnie skasowaną
kartę to się wkurzyłam.
Uwzględniając rachunek zysków i strat - spasowałam, ale do tej pory żałuję. Mi
chodziło raczej o bezprawne zagarnięcie mojego wynagrodzenia a nie o
udowodnienie stosunku pracy.
Do tej pory żałuję. Nie tych 300 zł - bo z pewnością nie pokryłoby to strat
związanych z kosztami postępowania, czasu itp.
Żałuję, że tak bezczelne osoby dalej pracują na poważnych stawnowiskach i idąc
ulicą mogą śmiać Ci się w twarz.

Niestety mamy takie prawo, które w żaden sposób nie jest sankcjonowane.
Nawet w budżetówkach zatrudniani są młodzi pracownicy na zlecenia - pracują
tak jak Ci z umowami.

Tak jak ktoś napisał - rachunek zysków i strat. Przy podpisywaniu umowy warto
zastanowić się czy jest sens brać zlecenie.
Zaletą często jest kasa, a wady:
- nie podchodzi pod prawo pracy, procesy cywilne trwają zdecydowanie dłużej
- dla banku czy innych instytucji nie ma takiego znaczenia jak stała
- przy braniu poważnych kredytów np. hipotecznego czy innych może zupełnie nie
być brana pod uwagę podczas wyliczania zdolności kredytowej
- nie wiem jak w przypadku umowy abonamentowej na telefon
- brak składki emerytalnej
- często brak przywilejów, które mają pracownicy na umowach stałych czy
czasowych np. premie, 13 (rzadko się zdarza), fundusz socjalny i inne.



--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/