eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoszkody w sklepie › Re: szkody w sklepie
  • Data: 2010-12-23 18:41:19
    Temat: Re: szkody w sklepie
    Od: "'Krzysztof'" <k...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    ".B:artek." <m...@n...ma.i.nie.bylo.pl> napisał

    > Tak pilnować, żeby nie miało okazji tego zrobić. Proste.

    Czyli jak pilnować?
    Wytłumacz mi, co konkretnie jeszcze taki rodzic powinien zrobić, by dziecko
    niechcący nie potknęło się i nie strąciło czegoś ustawionego "na słowo
    honoru"?

    > Albo prewencyjnie nie wchodzić.

    A najlepiej w ogóle nie wychodzić z domu, bo zawsze coś się może
    przypadkiem wydarzyć.
    Genialne w swojej prostocie.

    >> Dla Ciebie może słabe. Dla normalnego człowieka nie.
    >> Naprawdę nigdy nie zdarzyło Ci się_niechcący_czegoś zrzucić nie przez
    >> własną niezdarność, tylko właśnie z powodu tego, że coś było źle
    >> zabezpieczone?

    > Coś tam stoi? Stoi. To jak tu mówić o słabym zabezpieczeniu? Człowiek ma
    > oczy, ma nogi, ma mózg i widzi gdzie lezie.

    Naprawdę jesteś w stanie z góry ocenić, że gdy weźmiesz towar z półki, to
    się reszta na Ciebie nie wysypie?
    Albo gdy przejdziesz koło stojaka z widokówkami, to się nie przewróci?
    Nigdy Ci się nie zdarzyły takie sytuacje?

    Poza tym co to za głupi argument, że STOI?
    Stać może też domek z kart albo chwiejąca się sztaplarka z toną
    nieumocowanego towaru.

    > Jak widzi, że ciasno i niebezpiecznie, bo może coś strącić, to nie lezie.
    > Proste chyba?

    Równie proste jak to, że się w takich ciasnych i pełnych klientów miejscach
    nie ustawia wieżyczek z porcelany wiedząc, że prawdopodobieństwo strącenia
    tego wynosi niemal 100%. A jeśli się ustawia, to się ma pretensje_tylko_i
    wyłącznie do siebie, że ktoś to strącił. Naprawdę masz jakiś problem ze
    zrozumieniem oczywistości czy też jesteś sklepikarskim reliktem z czasów
    głębokiej komuny, który sklep otwiera tylko dla siebie?

    > Wejdzie sobie do Media Marktu czy innego Euro. Przywal łokciem w ekran TV
    > obracając się i powiedz potem obsłudze, że TV był słabo zabezpieczony.

    Jeśli będzie stał na środku drogi, którą poruszają się klienci, to
    dokładnie tak właśnie powiem. I jeszcze im wytoczę proces o bolący łokieć
    :P

    >> Nie widzę analogii, więc uprasza się o niepodawanie beznadziejnych
    >> przykładów.

    > A ja proszę o przeczytanie ponownie i zastanowienie się. Głębsze.

    Nie widzę powodu, by się nad tym głębiej zastanawiać, bo jak pisałem - nie
    ma żadnej analogii między tymi dwiema sytuacjami.
    Co ma granie w piłkę i stłuczenie czyjejś szyby w oknie (czyn jak
    najbardziej naganny*) do braku zabezpieczenia towaru na środku sklepu
    pełnego klientów?

    * ale już w sytuacji, gdy staniesz na środku boiska i dostaniesz w łeb tą
    piłką, to pretensje możesz mieć tylko do siebie

    > Jeżeli nie będzie chciał zapłacić za szkodę, to tak. Nic z tym nie
    > zrobisz? Toś faktycznie łoś... Albo ubezpieczony :)

    Owszem, ubezpieczam się na wypadek różnych nieprzewidzianych i
    niezawinionych przez nikogo sytuacji. Łosiostwa w tym nie widzę.
    Ty wolisz się pieniaczyć po sądach - Twoja sprawa :) Jak pisałem -
    powodzenia w udowadnianiu celowości cudzych działań.

    >> Jest to kompletnie nieważne do kogo należy rura. Pękła przez przypadek -
    >> można powiedzieć nieszczęśliwy wypadek czy zbieg okoliczności. Trzeba
    >> byłoby być kretynem, żeby kogoś z tego powodu pociągać do
    >> odpowiedzialności, jeśli ewidentnie nie ma w tym jego winy.

    > Nie ma winy w potocznym rozumieniu tego słowa ("bo nie chciał") czy nie
    > ma winy jako przesłanki odszkodowawczej? Bo to może być różnica. Nawet
    > jak ktoś nie chciał, to wina często jest.

    Pokaż mi palcem moją winę w sytuacji, gdy pęka rura w mojej ścianie (ja nie
    mam o tym pojęcia) i zalewa sąsiada.
    Musiałbyś mieć naprawdę nierówno pod sufitem domagając się ode mnie w
    takiej sytuacji odszkodowania.

    > Najczęściej występuje ona mimo jego woli, a i tak jest za nią
    > odpowiedzialny.

    No comment :/
    Za piorun, który pierdyknął w pożyczony przez Ciebie samochód też się
    czujesz odpowiedzialny?

    > Szczególnych nie ma, więc posiłkuję się ogólnymi przepisami
    > odpowiedzialności odszkodowawczej.

    No i gdzie te przepisy?

    >> Teraz poproszę o więcej szczegółów z dochodzenia i zeznania świadków.
    >> Wtedy dopiero będe mógł ocenić sytuację.

    > Dla oceny materialnoprawnej nie jest to konieczne, naprawdę :)

    W takim razie_naprawdę_nie mamy o czym dalej rozmawiać, bo to tak, jakby
    ślepemu opisywać obrazy Matejki.

    K.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1