eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.praworozprawa rozwodowa i karna › Re: rozprawa rozwodowa i karna
  • Data: 2003-08-21 15:35:35
    Temat: Re: rozprawa rozwodowa i karna
    Od: "Sandra" <S...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    Użytkownik urticae <u...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
    dyskusyjnych napisał:4...@n...onet.pl...
    > Tylko dlaczego wykonuje się to tak głupio tj. w sposób wykluczający
    obiektywizm
    > zeznań dziecka? Dlaczego w RODK dzieci mogły być badane bez obecności
    rodziców
    > a na policji nie? Poza tym żona z dziećmi nie zjawiła się ot tak sobie na
    > przesłuchaniu. Została tam wezwana!

    wezwana? a niby po co? z urzedu policja nie wzywa o znecanie sie teraz to ja
    nie rozumiem ...zglosila znecanie sie nad rodzina a panowie jej powiedzieli
    "ok.niech pani wroci do domu wezwiemy panią" ok .faktycznie ten wątek należy
    skończyc:)

    Chyba było wystarczająco dużo czasu żeby w
    > przesłuchaniu brał udział psycholog zatrudniany przez policję.

    > Zadziwiający relatywizm w dochodzeniu prawdy! a ja myślałem głupi, że
    > muszę "mówić prawdę, całą prawdę i tylko prawdę!". Ot sądy :):):)

    za wszelką cenę chcesz mieć racje i myslę, że tak jest w tych toczących się
    sprawach ale niestety tak jest, niekiedy na sprawie rozwodowej nie wyciąga
    się brudów ...

    > Jak mniemam bez obecności żony i mojej a w obecności psychologa. Nie można
    było
    > tak od razu;)

    powiedzialam ,że pewnie i zostaną wysłuchane ale nie powiedzialam ,że
    napewno a to jest różnica może w sprawie jest az nadto dowodów i jest to na
    tym etapie zbyteczne , sad podejmie decyzje

    > Niestety na badania w RODK czekałem chyba pół roku jak nie więcej. Tak to
    > wszystko wlwcze się niemiłosiernie.

    bo takich nieszczęsnych wypadków losowych gdzie zaszła pomyłka w życiorysie
    jest tysiące nie ta jedna ...

    > > > że trzeba bardzo głęboko ugrzęznąć w koleinach praktyki sądowej, żeby
    nie
    > > > widzieć faktu, że dziecko w obecności osoby od której psychicznie
    zależy,
    > > > będzie bało się zeznawać przeciwko tej osobie.
    > Policjant jest znajomym matki a nie dzieci :) Poza tym skąd pewność, że
    > policjant chce wydobyć prawdę. Przecież pisałem wcześniej o tym, że
    dziecko
    > czuło się naprowadzane na "właściwe odpowiedzi " a matka protestowała
    głośno,
    > gdy zeznania dziecka były dla niej niekorzystne.

    hm no fakt nie zrozumiałam ,że to ciężko przestraszone dziecko pobiegło i o
    wszystkim opowiedziało tatusiowi ...

    > Przy matce która koniecznie chce wygrać swoją prywatną wojnę z mężem?
    Idziesz
    > Sandro w zaparte.!

    a Ty nie idziesz w zaparte z matką dzieci? Ja nie musze bo nie mam w tym
    celu jedynie proponowałabym obiektywnie dla dobra dzieci popatrzec na
    problem i rozsądnie go rozwiązać ...

    > Dzięki bardzo za uogólnienie. Łatwo wpadasz w schemat i bierzesz
    wszystkich pod
    > wspólny mianownik

    i tu się mylisz, najważniejsza dla mnie sprawą jest dobro niewinnego
    dziecka


    > Zgadza się dla nich to koszmar, ale nie ja zaciągnąłem je siłą na policję

    to w koncu siłą zostały zaciągnięte przez matkę czy wezwane ?

    > > najbardziej niewdzieczne sprawy dla sędziego to wlasnie tego typu sprawy
    i
    > > wierz mi ,że jak mają wyznaczoną wokande z taką to przy pieniactwie
    stron
    > > nie liczą na szybkie zaliczenie, muszą z każdym wniesionym dowodem w
    sprawie
    > > dobrze sie przespać by nie uchylono orzeczenia w apelacji ,ktora jest
    > > nieunikniona miedzy takimi stronami ...
    >
    > Taki ich los mogli sobie wybrać lżejszy kawałek chleba

    moja wypowiedz nie jest narzekaniem nad losem :) tylko przedstawieniem
    analizy każdego szczegółu sprawy stron zwanych przez szanowne grono
    "pieniaczami " kłócącymi sie o przysłowiową łyżke nie bacząc na to ,że
    krzywdzą bardzo swoich najbliższych / dzieci/ ...uchylenie wyroku jest dla
    sędziego porażką ...

    Dzięki za pomoc

    dziekuje ale pomocy żadnej nie udzielałam jedynie próbowałam zrozumieć o co
    tyle krzyku skoro dowody przemawiaja na Twoją korzyść niemniej jednak gdy
    zbaczałam w innym kierunku zapalało się nerwowe swiatełko:) oczywiście nie
    moje :)
    nie potrzebowałes pomocy swietnie sobie radzisz , zadałes pytanie czy
    prawidłowością jest wysłuchiwanie dziecka w obecnosci matki ...odpowiedz
    brzmiała "tak"

    pozdrawiam i zycze wygranej

    Sandra




Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1