eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.praworezygnacja z członkostwa w organizacji religijnej › Re: rezygnacja z członkostwa w organizacji religijnej
  • Data: 2006-03-20 20:28:48
    Temat: Re: rezygnacja z członkostwa w organizacji religijnej
    Od: "Sky" <s...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]


    Użytkownik "Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał w wiadomości
    news:dud91m$cvr$1@atlantis.news.tpi.pl...
    > Sky [###s...@o...pl.###] napisał:


    > >> Chrzest dziecka nie ma nic wspólnego z wpajaniem mu czegokolwiek.
    > To
    > >> są dwa zupełnie niezwiązane ze sobą wydarzenia.
    > > Na katechezę nie prowadza się dzieci nieochrzczonych...chrzest jest
    > aktem
    > > który uzasadnia wymaganie skierowane ku rodzicom by dziecko poddali
    > > katechezie i wpajaniu praktyk religijnych.
    >
    > Dość ciekawe rewelacje. Po pierwsze nie przypominam sobie, by
    > ktokolwiek pytał mnie o chrzest mojego dziecka w pierwszej klasie - a
    > dzieci na katechezę chodzą. Jak pomiędzy chrztem mojego dziecka, a
    > jego pójściem do szkoły zmieni się mój światopogląd, to nie widzę
    > żadnych przeciwwskazań, by dziecka na katechezę nie posłać. I na
    > odwrót - nie spodziewam się, by protestowano przeciwko uczestnictwu
    > przez nieochrzczone dziecko w katechezie. Co najwyżej będzie problem z
    > Pierwszą Komunią Świętą i Bierzmowaniem, ale w uczestnictwie w
    > katechezie przeszkadzać to nie powinno. Jak zatem jasno z tego wywodu
    > wynika, nie ma związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy chrztem lub
    > jego brakiem, a możliwością czy koniecznością uczestnictwa w
    > katechezie. Te zdarzenia nie są ze sobą w żaden sposób powiązane.

    Urwałeś się z hoinki?! ;)
    Twój wywód tylko POTWIERDZA że jeśli rodzic jest pod wpływem mentalności
    ukształtowanej poprzez wychowanie religijne -to pośle dziecko na
    katechezę -tak samo jak je wcześniej ochrzci. Inną sprawą jest dlaczego to
    tak naprawdę robi.

    > > Przez wiele lat broniła mi tego wpojona wcześniej mentalność -której
    > > podleganie wielu doprowadza do znaczących szkód moralnych. Jeśli nie
    > > bierzesz siły owego "uwarunkowania osobowości" pod uwagę to coś z
    > tobą nie
    > > tak... ;)
    >
    > No to miej pretensje do swojej moralności, a nie czepiaj się Chrztu
    > Świętego :-) bo to nie ma jedno z drugim nic wspólnego.

    I tu koło się zamyka -gdyż przeczysz oczywistym faktom iż mentalność
    jednostki kształtuje się w procesie wychowawczym. A ów proces -zależy od jej
    rozpoczęcia czyli w tym wypadku od chrztu i całej towarzyszącej temu
    mentalności religijnej. Po prostu przeczysz oczywistościom. Pozostaje tylko
    zapytać -jaki masz w tym interes...by kręcić się w kółko. ;)

    > >> Czyli w skrócie przestałeś wierzyć w boga? Nie Ty pierwszy, nie
    > >> ostatni. Ale co do tego ma chrzest? Bo przypominam, że od tego
    > >> wyszliśmy.
    >
    > > Mój drogi -jesteś w wielkim błędzie uważając ze to kwestia utraty
    > wiary w
    > > boga. U mnie to kwestia realnej oceny przydatności pewnych struktur
    > > stworzonych przez ludzi do szerzenia nie tyle jakiejś "wiary w
    > boga"...ale
    > > niesprawdzalności w realu ich wizji wychowania człowieka w której
    > bóg jest
    > > przez nich traktowany tylko jako kwiatek do kożucha -a przypomnę ze
    > wciąż
    > > twierdzę że ich pomysł polega na indoktrynacji rozpoczynanej czymś
    > co zwą
    > > chrztem.
    >
    > Niech Ci będzie, że to kwestia realnej oceny struktur. Nie mam zamiaru
    > z tym polemizować. Ale co to ma wspólnego z Chrztem? Czy Twoja realna
    > ocena tych struktur była by inna, gdybyś tego chrztu w niemowlęctwie
    > nie przeżył? Nie wmówisz mi, że polanie Cię kilkoma kroplami wody w
    > wieku kilku tygodni oraz kilka modlitw przy tym odmówionych
    > spowodowało u Ciebie tak nieodwracalne i głębokie zmiany w zdolności
    > do realnej oceny zjawisk i sytuacji, że teraz to skutkuje to oceną
    > przydatności Kościoła w drodze do zbawienia.

    Kpisz czy naprawdę o drogę pytasz? :)

    > O ile jestem w stanie zrozumieć i uszanować pogląd, że akurat Kościół
    > nieodzowny do zbawienia nie jest, choć moim zdanie z całą pewnością
    > pomaga w tym i wskazuje Katolikom właściwą drogę. O tyle nadal nie
    > przedstawiłeś mi przekonującego argumentu na szkodliwość przyjmowania
    > Chrztu Świętego, a przecież o tym cały czas dyskutujemy.

    Gdybyś rozejrzał się bystrzej wokoło zobaczyłbyś sam dość potrzebnych ci
    argumentów. Widać coś cię skutecznie zaślepia. Najczęściej jest to własny
    interes. Czy tak trudno dojść do wniosku -jaki masz interes w trwaniu przy
    swoich poglądach w tym temacie? Myślę że nie. Szybko dojdziesz co ci w tej
    sytuacji na tyle odpowiada ze nie potrafisz absolutnie dostrzec sam
    argumentów za tezą odmienną. Chyba ze nie jesteś na tyle inteligentny... ;)

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1