eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoprawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego › Re: prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego
  • Data: 2012-11-03 08:57:55
    Temat: Re: prawo tytułu do lokalu i ustalenie głównego najemcy mieszkania komunalnego
    Od: valdoozz <v...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 2012-11-03 04:57, p47 pisze:
    > W dniu 2012-11-03 01:45, Gotfryd Smolik news pisze:
    >> On Fri, 2 Nov 2012, p47 wrote:
    >>
    >>> W dniu 2012-11-02 12:57, Gotfryd Smolik news pisze:
    >>>> A gdzie zniknąłeś część przypadającą na przeszłe opłaty czynszowe,
    >>>> związane z prawami wynikłymi z najmu? ;)
    >>>> Proste - jeśli siostra chce wywieść korzyści z uprawnienia, to
    >>>> dlaczego
    >>>> nie ma zapłacić "swojej części" tego uprawnienia, które (zakładając
    >>>> iż ma to miejsce) utrzymywała, mimo iż niewykorzystywała *bieżąco*?
    >>>> Opłaty za (własną) wodę, śmieci itede,
    >>>> to co innego niż czynsz
    >> ^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
    >> |||||||||||||||||||||||
    >>>> i fundusz remontowy tudzież wodę na mycie klatki schodowej, które
    >>>> właśnie
    >>>> są związane z żądaniem "trzymajcie to mieszkanie dla mnie".
    >>>
    >>> Albo dziwnie żartujesz,
    >>
    >> Nie.
    >>
    >>> albo niesłusznie miałem ciebie za człowieka rozsądnego;-)
    >>
    >> Może też nie ;)
    >>
    >>> Przecież opłata czynszowa
    >>
    >> Nie.
    >>
    >>> (a już na pewno opłaty
    >>
    >> Zdecydowanie na pewno.
    >> Te dwa wydatki w omawianym kontekście leżą na tej samej prostej,
    >> tylko zwrot mają obrócony o 180 stopni.
    >> Jeden jest wprost związany z tworzeniem kosztu poprzez sam fakt
    >> zamieszkiwania, drugi wcale.
    >> Fakt, że dla tego drugiego istnieje odpowiedzialność solidarna
    >> wobec mieszkańców, nie działa w drugą stronę (poprzez fakt zapłacenia
    >> nie staną się najemcami, a tym samym nie mogą uzyskiwać żadnych
    >> uprawnień które wynikają z najmu, a nie z opłacania; to samo
    >> dotyczy faktu zamieszkiwania bądź niezamieszkiwania oraz
    >> praw z tym związanych, są z kolei odrębne od najmu).
    >>
    >>> za ZUŻYTĄ wodę, usuniecie WYTWORZONYCH śmieci itp)
    >>> nie jest opłatą za możliwość uzyskania korzyści
    >>
    >> OCZYWISĆIE.
    >> I dlatego je wyraźnie WYŁĄCZYŁEM - patrz podkreślenie wyżej.
    >> Widać czy nie widać?
    >> (a jeśli widać, to czemu wrzucasz je do jednego worka z czynszem?)
    >>
    >> Ale jeśli ktoś wywodzi jakieś prawa z tytułu "trwania najmu",
    >> to znaczy, że tym "trwaniem" był zainteresowany.
    >>
    >> Wyobraź sobie taką sytuację: jest mieszkanie, wynajęte.
    >> Ale najemca tam nie mieszka.
    >> Bo nie, mieszka sobie gdzie indziej.
    >>
    >> Co to zmienia w sprawie umowy najmu, a ściślej opłaty czynszowej?
    >> No i funduszu remontowego, który wcale nie jest zbierany na
    >> "zużycie mieszkania", lecz odtwarzanie elementów wspólnych budynku
    >> które z czasem sypią się same z siebie, bo remont dachu nie
    >> wykazuje związku z liczbą dzieci, przykładowo.
    >>
    >>> z wykupy, tylko ołatą za KORZYSTANIE, czyli po prostu za mieszkanie w
    >>> lokalu.
    >>
    >> Tylko i wyłącznie te opłaty.
    >>
    >>> Niewątpliwie to autor postu BEZ siostry w tym lokalu mieszkał, wodę
    >>> zużywał, śmieci produkował a więc słusznie też tylko on opłacał te
    >>> wydatki,
    >>
    >> TE WYDATKI, nie inaczej.
    >> A ile razy miałem podkreślić to co u góry?
    >> ;)
    >> Jasne, że wszelkie opłaty on miał płacić i już.
    >> Te związane z *jego* (i jego rodziny) użytkowaniem.
    >> 100% opłat eksploatacyjnych rozliczanych per osoba.
    >> Ale już opłaty eksploatacyjne budynku (związane ze sprzątaniem
    >> klatki schodowej) - w żadnym razie.
    >> Jakby tam NIKT nie mieszkał, to Twoim zdaniem NIKT by nie płacił?
    >> Nie ma tak dobrze.
    >>
    >>> a także płacił za czynsz i fundusz remontowy
    >>
    >> I to jest zupełnie INNA sprawa.
    >> Inna dlatego, że *jeśli* wymieniona siostra ma jakieś prawo do
    >> mieszkania, to wynika ono wyłącznie z umowy najmu, o ile taka
    >> istnieje (na zasadzie konwersji przydziału na najem).
    >> Nie przysługuje jej żadne prawo z tytułu zamieszkiwania, prawda?
    >>
    >>> bo to on swoim zamieszkaniem ZUŻYWAŁ substancję budynku.
    >>> Aby dosadnie wykazać, jak mylny poglad zaprezentowałeś, to zważ, że
    >>> gdyby przyjąć twój tok myślenia to wszyscy, którzy mieszkają w czyiś
    >>> mieszkaniach
    >>> w których NIE MA możliwości wykupy powinni być zwolnieni z opłacania
    >>> czynszu
    >>> i funduszu remontowego! ;-)))
    >>
    >> Ależ nie.
    >> Jak ktoś wynajął mieszkanie z garażem, to ma prawo do garażu,
    >> z VATem zwolnionym :P, a jak wynajął mieszkanie bez garażu,
    >> to ma bez (i może sobie wynająć z VATem 23%, jak się da to
    >> nawet samym budynku).
    >> Jak więc ktoś "trafił" mieszkanie, które jest "z prawem do wykupu",
    >> no to tak ma ;), a "trafił" w takie bez, to ma bez.
    >> Czynsz nie jest "za prawo do wykupu", ale *również* nie jest "z tytułu
    >> zużywania"! (w odróżnieniu od opłat, które wyraźnie oddzielałem).
    >> Czynsz jest z tytułu istnienia najmu. Umowy. Tyle!
    >> Patrz wyżej - chcesz wywieść, ze najemca może powiedzieć "nie będę
    >> płacił bo nie używałem"?
    >
    > Nie!
    >
    >> To, że z konkretnym lokalem jest związane prawo do wykupu to po
    >> prostu "bonus do najmu".
    >> I teraz albo ktoś uznaje, że jest objęty najmem i przy okazji na
    >> ten bonus się łapie, albo nie jest objęty.
    >>
    >
    > Wygodne dla ciebie pominąłeś w powyższych zawiłych;-) rozważeniach , co
    > to jest "czynsz" (a należałoby to zrobić, zgodnie z zasadami
    > zastosowania norm prawnych).
    > Otóż czynsz to powtarzające się okresowe świadczenie majątkowe pobierane
    > przez właściciela (lub zarządzającego) nieruchomości lub gruntów za
    > udzielone osobie fizycznej lub prawnej PRAWO (podkreślenie moje)
    > używania ich lub użytkowania w formie wynajęcia lub wydzierżawienia.
    > Czynsz najmu - jest to periodyczna opłata pieniężna za PRAWO (p.moje)
    > używania lokalu, pobierana przez wynajmującego od najemcy.
    >
    > A zatem te twoje zawiłe wywody z których ma wynikać prawo do żądania od
    > siostry uiszczenia połowy wpłaconego czynszu za lata, w których w
    > mieszkaniu nie mieszkała miałyby MZ może jakieś uzasadnienie, gdyby
    > autor wątku NIE POZBAWIŁ jej de facto tego prawa do zamieszkania w ten
    > sposób, ze nie pozostawił jej połowy mieszkania do dyspozycji, ale je
    > całe na swoje potrzeby zajął!!
    > Jeśli chcesz do tego podejść w swój ulubiony tj. zawiły sposób, to w
    > ostateczności na miejscu siostry zgodziłbym się zapłacić tę połowę
    > czynszu, ale pod warunkiem, że brat natychmiast opłaci jej za cały ten
    > okres opłatę za bezumowne użytkowanie "siostrzanej" połówki (oczywiście
    > po cenach rynkowych). Zgodzisz się chyba, że takie jej roszczenie byłoby
    > uzasadnione..
    > ;-))
    >
    > Mam nadzieję, że teraz zauważysz błąd w swoim podejściu...
    >
    >>>>> Jak odczytuje to tak jakby moje dzieci, choć mieszkają i zameldowane
    >>>>> są tam od narodzin, nie miały prawa tytułu do lokalu
    >>>>
    >>>> A ta teza skąd?
    >>>> "Tytuł prawny" przecież może mieć źródło poza umową.
    >>>> Może na przykład wynikać z przepisów, tak cywilnoprawnych jak
    >>>> i administracyjnych.
    >>>> Przeczytaj np. art.680[1] KC oraz 688[2]:
    >>>> http://www.przepisy.gofin.pl/przepisy,4,9,9,204,,,us
    tawa-z-dnia-23041964-r-kodeks-cywilny1.html
    >>>>
    >>>>
    >>>
    >>>
    >>> Nie wiem, dlaczego namawiasz autora postu, aby sam komplikował sobie
    >>> sytuację tj. zgadywał, co urząd mógł mieć na myśli i to swoje
    >>> przypuszczenia jeszcze rozmaicie interpretował?
    >>
    >> Nijak nie "namawiam", gdzie to widzisz?
    >> Gaszę jego zapędy do krytyki urzędu.
    >> Popatrz na to tak: autor wątku się wkurza, że urząd jego rodzinę
    >> potraktował z buta.
    >> Idzie do urzędu i robi tam awanturę. Być może elegancko, na piśmie,
    >> w wersji "pod krawatem".
    >> Niemniej... spodziewasz się, że zaatakowany urzędnik nie będzie miał
    >> sporej satysfakcji w skupieniu się na fakcie, że gość bezpodstawnie
    >> zaatakował urząd?
    >> IMO z p. widzenia prawa właśnie tak jest.
    >
    > Toteż ja z kolei namawiam go, aby swoje kontakty z urzędem ograniczył
    > (teraz) wyłącznie do złożenia swojego wniosku o wykup, BEZ dyskusji!
    > Po co ma wyjaśniać tam wątpliwości, których może urząd nie ma wcale, a
    > po rozmowie zacznie mieć? Po co przypominać kwestię siostry, skoro urząd
    > zawarł tylko z nim umowę?
    > Na marginesie, zdaje się że podstawą nieporozumienia jest fakt, iż tzw.
    > "przydział lokalu" nie jest tożsamy z umowa najmu, czy tez zostaniem
    > najemcą, bo ten, któremu lokal przydzielono nabywał dopiero prawo do
    > zawarcia umowy najmu..
    >
    >> Nie, nie namawiam do "komplikowania".
    >> Namawiam, jeśli nie wprost do porzucenia zaczepiania tego tematu, to
    >> przynajmniej sprawdzenia że wcale to nie wygląda tak jak zostało
    >> przedstawione w poście :)
    >
    > A po co TERAZ sprawdzać, skoro po odpowiedzi urzędu albo w ogóle nie
    > będzie problemu, albo będzie (nareszcie ) wiadomo, co należy sprawdzać?


    Panowie bo widzę, że ta drobna polemika przeradza się w "bitwę na głosy"
    oby nie na noże :-)

    Oboje świetnie rozumiecie temat i poruszony w nim problem, poruszając
    wiele istotnych kwestii, komentując swoje uwagi na wzajem ( i również
    moje).

    Nie umknęło uwadze p47, że być może na obecnym etapie sprawy gdzie
    jeszcze (nie złożyłem jeszcze wniosku o ustalenie wszystkich osób
    posiadających prawo do tytułu), niepotrzebnie się gorączkuje, czy też
    jak to nazwał bije pianę :-)

    Rzeczywiście uwagę swoją skupiłem na tym co mi powiedziała owa panienka
    z okienka w BOI. "Trzeba złożyć wniosku i najprawdopodobniej się okaże,
    że siostra ma tytuł prawny do lokalu bo już tak bywało".

    Ale przecież każdy przypadek jest inny.

    Czy aby na pewno ma? Skąd Panienka może znać moją sprawę? W MZBMie, czy
    to W WGM muszą mieć klarowną sytuację aby sprawa dalej mogła się
    procesować dalej.

    Obydwoje skupiliście się również na kwestii spłacania - ja siostrę,
    siostra mnie, czynszu etc.


    Wspominałem już wcześniej, że siostra wymeldowała się z mojego
    mieszkania w roku 1984, wtedy też (najprawdopodobniej, bo skoro się
    przeprowadziła to w/g mnie jest to jednoznaczne z tym, że w świetle
    prawa musiała nabyć) nabyła prawa tytułu do innego lokalu - swojego
    mieszkania spółdzielczego. To ten lokal który później, w latach 90'
    wykupiła na własność.

    Moje pytanie do Was jest następujące :

    Czy wówczas w roku 1984 na mocy przepisów prawnych w Polsce, możliwym
    było posiadanie tytułu prawa do dwóch mieszkań lokatorskich? Czy z
    chwilą gdy dostając od spółdzielni mieszkanie na podobnych jak ja
    warunkach, umowę najmu zawarła na podstawie jakiejś decyzji o
    przydziale, która określiła jej tytuł prawny do tego lokalu?

    Z chwilą gdy uzyskała tytuł prawny do mieszkania do którego się
    przeprowadziła w roku 1984, utraciła prawa tytułu do mojego mieszkania.
    Decyzja z roku 1979 przestała być dla niej aktualna. Jedynymi wówczas
    osobami posiadającymi prawo do lokalu, który zamierzam obecnie wykupić
    zostałem ja i moja już nieżyjąca siostra.

    Pzdrw



Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1