eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawopraca policji - kulejące procedury, czy po prostu farsa? › Re: praca policji - kulejące procedury, czy po prostu farsa?
  • Data: 2006-04-06 13:24:48
    Temat: Re: praca policji - kulejące procedury, czy po prostu farsa?
    Od: mauser50 <m...@g...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Hania napisał(a):
    > intryguje mnie wczorajsze zdażenie oraz jego potencjalne efekty (o
    > odpowiedzialnosci sluzbowej nie wspomnę).
    > Mianowicie: facet (ekhm, ojciec mój, niestety) gania z siekierą po
    > mieszkaniu za mamą (jak zwykle sprawa z kat. "bo zupa była za słona"). Matka
    > od lat ignorowała rzucanie się na nią z łapami. Cóż, ojciec do siłaczy nie
    > należy, więc temu się nie dziwię. Mi jednak widok tatuncia celującego w
    > matkę z pistoletu (tatuncio byl milicjantem, a mnie kawaly o nich nie
    > smiesza, bo to rzeczywiscie ludzie myslacy inaczej) sprawil, ze traktuje go
    > jedynie jako ojca biologicznego. Potem bylo rzucanie sie z nozyczkami, ze
    > mna tez sie szarpal, z sąsiadami kłócił, ktoś na ulicy za pyskówki mu
    > szczękę złamal itede...w pracy był popychany, to w domu "gieroj" - klasyka
    > przypadku.
    > No ale wczoraj: gania za matka z siekiera, mama wzywa policje. W tzw.
    > międzyczasie ojciec skrywa się u sąsiadki, która przed policja mowi, ze
    > siekiery nie ma, nam jednak (przyjechalam do matki po pol godz.), ze
    > siekiera jest w domu rodzicow, czyli sprawa owego przedmiotu dziwnym trafem
    > nie jest jej obca (dziwnym, bo gdyby go nie bylo, nie wspominalaby o nim
    > wcale). Policja sasiadki nie przeszukuje, rozumiem, przepisy: nakaz
    > musieliby miec, nakaz musialby miec pieczatki i podpisy, a na to trzeba
    > czasu. Duzo czasu. Cos tam policjanci pisza sobie, mamie kaza isc do
    > dzielnicowego (sami sa z innego rejonu), "nic" nie widza (choc mama ma juz
    > zasinienia od zacisnietych na jej rekach palcow ojca i od kopniaków na
    > nogach). Jada sobie i jeszcze łajają, że inni bardziej potrzebują ich
    > pomocy, a oni siekiery nie widzą, ran tudzież, więc pa-pa.
    >
    > Next day: mama idzie na komendę własciwą miejscu zamieszkania, pyta o
    > dzielnicowego, i czy ten ma jakąś notatkę o interwencji policji w jego
    > rejonie. Na komendzie pytają: a z ktorej komendy tamen patrol był? - mama
    > nie wie, była wczoraj w szoku i takich szczególów nie zanotowała, biegnie do
    > mnie, na szczęście wiedziałam. Na komendzie ani sladu o zdarzeniu, a doba
    > minęła, miasto wojewodzkie, radiowozow od licha, faksy, inne media, a tu
    > ciiiichooo, nic! Dalsze rady na komendzie to: opinia medycyny sądowej ("ale
    > paani, te siniaki to nic"), poza tym 140 zł sobie pójdzie, na moje dictum,
    > że wystarczy zapis w książeczce lekarskiej u lekarza med. rodzinnej rzekli
    > filozoficznie "no, ale to żaden dowód jest, kwitek z pieczątką to kwitek".
    > Po uzyskaniu magicznego kwitka dopiero nalezy potuptać na komendę (mama ma
    > 67 lat i tak musi tuptać od Annasza do Kajfasza), tam spiszą protokół
    > (dziwowali się wielce, że na miejscu patrol niczego nie spisał). Ja zaś
    > bardziej dziwuję się, że w komendzie rejonowej po całej dobie nie ma śladu
    > zapisu zdarzenia. Dzielnicowy nic nie wie, nota bene inna sąsiadka radziła
    > mamie, by szła, a nie dzwoniła na policję, bo tamta, ilekroć dzwoniła do
    > dzielnicowego, tego nie było. To ja się jeszcze pytam, co by było, gdyby
    > taki były milicjant wyzywał sie na osobie nie mogącej sie poruszac o
    > własnych silach. Kurcze, tyle lat mam, a sie jeszcze tak glupio pytam. Wyc
    > mi sie chce, i tyle. A tatus sobie oglada teraz telewizorek.
    >
    Twoja mama musi być przede wszystkim zdecydowana aby przejść całą
    procedure bo jak na razie z tego co piszesz wynika,że to właśnie ona
    jest osoba poszkodowaną a nie ty. Policjanci podchodza do tego typu
    zdarzeń standardowo dlatego, że około 75 % osób najbliższych
    składających wczesniej wniosek o ściganie sprawcy (mężą, syna żony)taki
    wniosek później wycofuje i wszystko zaczyna sie od nowa. Miłość jest
    ślepa a Temida też z przepaską na oczach występuje.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1