eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoŚmieci do śmietników osiedlowych. › Re: mieci do mietnikw osiedlowych.
  • Data: 2011-09-12 18:40:15
    Temat: Re: mieci do mietnikw osiedlowych.
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 12.09.2011 19:42, Massai pisze:

    >> Jak wystawisz swój bez żadnej tabliczki też nie będziesz mógł
    >> mieć pretensji, że ktoś skorzystał. Bo publicznie dostępne
    >> śmietniki istnieją.
    >
    > Przy czym ich "publiczna dostępność" jest dla każdego rozsądnie
    > myślącego człowieka "oznaczona" przynajmniej miejscem gdzie są
    > ustawione.

    A dla każdego rozsądnego człowieka cesarz ma cudowne szaty - i tylko
    głupiec stwierdzi, że cesarz może być nagi...

    > Jak idę chodnikiem w wiosce, i widzę śmietnik przy posesji, to
    > domniemuję że właściciel wystawił, bo akurat będzie jechała
    > śmieciarka. Nie podjeżdżam samochodem żeby do niego wywalić swoje
    > śmieci - bo wiem że gość płaci za wywóz, i uważam że zwalanie
    > swoich śmieci do jego śmietnika w skali podniesie mu koszty.

    ROTFL

    Bredzisz. Firmy zajmujące się odpadami zabierają i liczą całe pojemniki
    - jak zostawię im do zabrania pół kosza to zapłacę tyle samo nawet jeśli
    ktoś mi dopełni pojemnik.

    >> I zwracam uwagę, że przepisy wymagają, żebyś swój samochód
    >> zabezpieczył przed użyciem przez osoby niepowołane.
    >
    > A ja tylko zasygnalizuję, bo jak sądzę - Tobie nie muszę zwracać
    > uwagi, że niezabezpieczenie samochodu nie czyni go automatycznie
    > "ogólnodostępnym".

    Ale też nie czyni zabronionym wejścia do środka.

    > I że przepis ten ma znaczenie ze wzgledu na ew.
    > odpowiedzialność właściciela, a nie że daje jakiekolwiek

    Właściciel odpowiedzialność za pojazd ponosi niezależnie od tego przepisu.

    > uprawnienia osobom trzecim. O czym - jestem przekonany - doskonale
    > wiesz, tylko bawisz się w niedopowiedzenia.

    Ale ja nie piszę o "nadawaniu uprawnień". Tylko o braku zakazu.

    >>>>> Pytanie retoryczne - bo "ogólnodostępny" to jest autobus na
    >>>>> przystanku.
    >>>>
    >>>> Czyli jak coś stoi na przystanku, to mogę wsiadać?
    >>>
    >>> Jak autobus, oznaczony, itd. - to nikt pretensji nie będzie miał
    >>> jeśli wsiądziesz.
    >>
    >> Zatrzymał się jakiś busik na przystanku, ale wpuścić nie
    >> chciał. Dlaczego?
    >
    > Pirat drogowy? Są ludzie i taborety.

    No ale przecież sam napisałeś, że zatrzymanie się autobusu na przystanku
    to nieomylny znak rozpoznawczy, że każdy może wsiadać!

    [ciach]

    >> Czy z kolei tobie nie wolno wrzucać śmieci do kosza, który nie jest
    >> wyraźnie opisany jako "do użytku publicznego"?
    >
    > Ano. Przy czym "wyraźnie opisany" może być określone zwyczajem czy
    > normą społeczną. Jak widzę kosz przy przystanku autobusowym,

    Które nie są ogólnodostępnie publikowane ani nie są uniwersalnie
    obowiązujące. Jeśli chcesz uniknąć nieporozumień względem twojego mienia
    - musisz o to zadbać.

    > zakładam że jest on tam wystawiony przez miasto. Przy czym, de facto,
    > zakładam na własną odpowiedzialność.

    Czy jeśli założysz błędnie, bo to sobie ktoś akurat kosz kupił i
    postawił w oczekiwaniu na autobus, to słusznie będzie miał do ciebie
    pretensje za skorzystanie? Czy może jednak powinien uprzedzić, że to
    jego nowy kosz. hmm?

    >> A co z chodnikami? Może prywatny... Sprawdzasz przed wejściem?
    >
    > Ke? Jak się ładuję komuś na jego prywatną posesję, to muszę
    > ponosić tego konsekwencje. Innych prywatnych chodników nie znam.

    Ale są. Obejrzyj sobie księgi wieczyste i porównaj z mapkami.

    Pewnie tego nie robisz przed wejściem na chodnik, bandyto korzystający z
    cudzego mienia ;->

    >>> Te gminne są specjalnie oznaczone. I tylko z nich możesz za friko
    >>> skorzystać.
    >>
    >> Ponownie: żaden przepis nie wymaga oznaczania.
    >
    > Dokładnie. Przepis tylko zabrania Ci wzięcia sobie czyjegoś
    > prywatnego roweru.

    Ale na to jest przepis.

    > Gmina oznacza swoje, żebyś nie miał wątpliwości, i wziął, jeśli
    > potrzebujesz.

    > Czyli, podsumowując ten przykład: na Tobie spoczywa obowiązek
    > upewnienia się czy możesz.

    Bo jest konkretny przepis.

    > Spróbuj tak ukraść czyjś rower, argumentując "a bo na mieście są
    > takie gminne, ten był nieprzypięty i myślałem że można".

    W moim przypadku to nie przejdzie, ale jeśli by przyjechał ktoś z
    jakiegoś kraju, gdzie rowery zwyczajowo "walają się po ulicach" do
    użytku przez wszystkich, a prywatne są zawsze zamykane na choćby
    symboliczny kluczyk, to nie powinien zostać ukarany.

    [ciach]

    >>> Znów sprowadzasz to do sytuacji że musisz swojego pilnować, bo
    >>> inaczej każdy będzie miał prawo to "coś" sobie wziąć.
    >>>
    >>> Paranoja.
    >>
    >> Nie "pilnować" - tylko nie miej pretensji, jak ktoś skorzysta z
    >> urządzenia, które "niechcący" udostępniłeś publicznie.
    >
    > Czyli co, nie przypiąłeś roweru wchodząc do sklepiku po wodę - i
    > nie miej pretensji że ktoś nim odjechał?

    Dlatego ja przypinam - jasny, wyraźny sygnał i w razie próby odcięcia
    nie ma tłumaczenia, że tylko chciał się przejechać w kółko i nie
    wiedział, że ktoś będzie miał pretensje.

    [ciach]

    >>> W odniesieniu do prywatnej własności - jak najbardziej.
    >>
    >> A w jaki sposób rozpoznajesz, co jest czyjąś prywatną
    >> własnością, a co nie?
    >
    > Kurde, mam więcej niż dwie szare komórki...

    Zatem nie powinieneś mieć problemów z opisaniem procedury jaką stosujesz
    do określenia, czy coś jest prywatne czy nie.

    Inna sprawa że wyżej udowodniłeś, że twoja procedura jest do kitu, bo
    nie wiedziałeś, że istnieją prywatne chodniki, które nie są ogrodzone.

    >> I dlaczego np. nie masz takiego samego
    >> "szacunku" do własności nie-prywatnej?
    >
    > A dlaczego mówisz o szacunku?
    > Toż to zupełnie inna sprawa.

    Czyżby?

    > Własność publiczna z założenia jest publicznie dostępna.

    Naprawdę? Czyli mogę sobie wejść do gabinetu np. wójta i urządzić tam
    imprezkę??

    > Sfinansowana z podatków, zakupiona z założenia dla potrzeb ogółu.
    > Musi być specjalnie oznaczona żeby zakazać jej używania.

    Gabinet wójta w mojej gminie jakoś nie jest specjalnie oznaczony...
    Zwykłe drzwi.

    > Własność prywatna na odwrót. Prywatna, ktoś sobie kupił do
    > własnego użytku. Chyba że specjalnie oznaczył że jest dla
    > wszystkich. Albo wyraźnie pozwoli mi używać.

    Podstawę prawną podasz?

    >>>> Zatem mam pytanie: kto ci pozwolił pisać na tej grupie
    >> dyskusyjnej?>> ;->
    >>>
    >>> Zasady usenetu.
    >>
    >> Ale serwery są czyjąś prywatną własnością. Dostałeś zgodę
    >> na korzystanie z nich?
    >
    > Ano, zakładając konto na onecie - jest regulamin, który musiałem
    > zaakceptować i który określa jak mogę używać ich serwera. To że
    > wiadomości propagują się na inne serwery - to już kwestia
    > właścicieli innych serwerów. Oni decydują co chcą pobierać na
    > swój serwer.

    No to miałeś sytuację serwera z "zamkiem" do którego dostałeś "klucz".

    Co z serwerami bez zamka? Np. czy wolno mi wejść na stronę www.wp.pl ?
    Zamków nie ma, klucza nikt mi nie dał, a pewnie jest o czyjaś prywatna
    własność. Skąd mogę wiedzieć, czy mogę się z tym serwerem połączyć?

    [ciach]

    >> Przede wszystkim prawo nie pozwala mi zostawiać pojazdu w takim
    >> stanie.
    >
    > Pozwala, nie pozwala.

    Nie pozwala.

    > Zostawiłeś.

    Nie zostawiłem,

    > I co? mogę się bujnąć Twoją hulajnogą?

    Patrz wyżej.

    [ciach]

    > Zadziwia mnie takie podejście, jaki to straszny problem moga mieć
    > ludzie z rozpoznaniem cudzej własności.

    Jak np. ty - nie jesteś w stanie rozpoznać prywatnego chodnika bez
    ogrodzenia...

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1