|<onrad pisze:
> Dosc proste pytanie:
>
> Jestem kontrolowany przez drogowke. Wywiazuje sie dyskusja, w czasie
> ktorej policjant powoluje sie swiadomie na nie istniejace przepisy
> (mowi, ze ' jest rozporzadzenie, w ktorym jest napisane, ze tak mozna a
> tak nie mozna, ze moge sobie potem sprawdzic'). Jako, ze mowi mi to
> policjant, wierze mu na slowo. Potem sie okazuje ze takie rozporzadzenie
> nie istenieje.
>
> Pytanie: co grozi polijantowi, ktory w ten sposob sklamal i mu sie to
> udowodni?

Jest rozporządzenie, które mówi, że musi klęknąć na grochu i biczować
się przez dwie godziny.

... No, dobra. Ja też skłamałem odnośnie rozporządzenia. Czy uważasz, że
popełniłem przestępstwo? Policjant jest w takiej samej sytuacji. Możesz
się poskarżyć jego przełożonym, że źle wypełnia swoją pracę i wprowadza
w błąd obywateli. Ale największe konsekwencje (przynajmniej
teoretycznie) grożą policjantom za złamanie przepisów - w tym wypadku za
przekroczenie prędkości.

A sytuacja przez Ciebie opisywana jest kolejnym dowodem na to, że
nieznajomość prawa szkodzi. I warto się go uczyć, żeby zawsze w takiej
sytuacji mieć przewagę. Jeszcze jedna sprawa: wykroczenia dokonane przez
policjantów nie mają znaczenia w stosunku do Twoich wykroczeń.
Rozporządzenie nt. możliwości przekraczania prędkości przez policję może
istnieje, może nie istnieje, ale Tobie przekroczyć prędkości nie wolno.
Możesz po całym zdarzeniu domagać się ukarania policjantów - ale nie za
kłamstwo, tylko za złamanie przepisów drogowych.

> Pytam na razie czysto teoretycznie.

Pozdrawiam, argothiel