eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoRe: brak domofonu i skrzynki na listy - czy tak moze byc?Re: brak domofonu i skrzynki na listy - czy tak moze byc?
  • Data: 2013-03-13 22:03:41
    Temat: Re: brak domofonu i skrzynki na listy - czy tak moze byc?
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On Wed, 13 Mar 2013, Mr. Misio wrote:

    > Częścią składową rzeczy jest wszystko, co nie może być od niej odłączone bez
    > uszkodzenia lub istotnej zmiany całości albo bez uszkodzenia lub istotnej
    > zmiany przedmiotu odłączonego.
    >
    > odlaczeni zamka jest jak najbardzie mozliwe bez uszkodzenia

    Owszem.

    > i istotnej zmiany calosci.

    Wiesz, rozwiązałeś problem poruszony w wątku :)
    Właśnie udowodniłeś że obecność lub nieobecność zamka w drzwiach
    jest bez znaczenia, więc o co oni się burzą :P

    > zamek rozrzerza funkcjonalnosc drzwi.

    O właśnie.
    To się nazywa "istotna zmiana".

    > drzwi bez zamka dalej sa drzwiami.

    [...]
    > to po przylaczeniu drzwi do zamka zostana wlascicielami drzwi :D
    >
    > Co definiuje czyja strona jest czyja?

    Sam to napisałeś wyżej :)
    (skoro "drzwi bez zamka nadal są drzwiami", a w drugą stronę
    to nie działa, pytanie w sklepie o "zamek z drzwiami" oraz
    "zamek bez drzwi" powinno rozwiać wątpliwości).

    > Moge przyktrecic zamek wart 500 złotych do drzwi wartych 200 złotych. Co jest
    > czescia skladowa?

    Zamek.
    On zmienia właściwości drzwi.
    Z zastrzeżeniem niżej - IMO 500 zł wobec 200 zł to jeszcze
    nie do końca jest "znacznie większa" wartość.
    Ale być może sąd tak uzna.

    Nie mogę również wykluczyć, że może o tym przesądzić podmiot dokonujący
    "przyłączenia" - znaczy że ten kto "przyłącza część" do czyjejś
    własności jest "przyłączającym", ale... nie sądzę. Jak niżej
    (w innym przypadku), "nie widzę podstaw" (co nie znaczy że nie istnieją)

    > Po kwocie? Tak, nie?

    Po właściwościach.
    Ale napisałem zdecydowanie "nie" i... szczęściem sprawdziłem.
    Niniejszym stawiam Ci zarzut lenistwa ;)
    Art.193.2 KC stanowi, że jeśli jedna z rzeczy ma wartość
    ZNACZNIE większą niż reszta, to taniocha stanowi "części
    składowe".

    > Po gabarytach?

    Nie.

    > Po czasie "instalacji". Kto drugi ten sie dolacza?

    Być może istnieją takie przypadki, które o tym przesądzają,
    ale nie wiem. "Podstawy" nie wydedukowałem, co nie znaczy
    że na pewno nie istnieje :)

    > NAwet jesli mu ktos nie pozwoli skorzystac z jego prawa? Tzn. zanim bedzie
    > mogl odlaczyc ktos ukradnie lub zniszczy zamek?

    Przecież zakładał go na własne ryzyko.

    Tu uwaga: pilnowałem się, żeby nie napisać, że nie
    będzie ewentualnie możliwe odszkodowanie. Przepis jest,
    że nie uchyla się przepisów o bezpodstawnym wzbogaceniu
    i jakoś tak.
    Ale to chyba tylko w przypadku kiedy właściciel sam mógłby
    "bez istotnych trudności" usunąć zmianę (IMO miałby prawo
    żądania zwrotu kosztów demontażu, jeśliby właściciel zamka
    chciał go z powrotem).
    To co podkreślałem, to fakt, że *nie ma przestępstwa*.
    Właściciel drzwi niszczy swój zamek, tyle.
    Jak "ulepszacze" drzwi będą chcieli dochodzić roszczenia
    cywilnego to będą się musieli napocić nad kodeksem :)

    >> Właściciel
    >
    > Który wlasciciel, czego wlasciciel? :)

    "rzeczy do której dołączono część" oczywiście :)
    Jakbyś rzucił okiem do zapodanego przepisu z KC, to
    miałbyś na patelni co kto może (znaczy która strona
    ma "prawo wyboru" sposobu załatwienia sprawy).

    >> może (umownie) zaakceptować
    >> zmianę, wynagrodzić - i wtedy roszczenie do "odłączenia" znika,
    >> ale nie działa to w drugą stronę (nie można wysuwać roszczeń
    >> żeby właściciel zapłacił, przywrócił lub podobnie). KC 277 :)
    >
    > Pogubilem sie w tych stronach, bo nie wiem ktorego Wlasciciela dotyczy
    > powyzsza czesc.

    Obawiając się zarzutu, że właściciel drzwi może zamek odłączyć
    i odmówić jego wydania, usiłowałem wykazać, że *tak* to nie
    działa, a przynajmniej nie do końca.
    Znaczy IMO jest istotna różnica między przypadkiem, kiedy
    właściciel drzwi uszkadza zamek podczas demontażu (nawet
    mało starannego) w wyniku "przywracania stanu pierwotnego",
    a przypadkiem kiedy umyślnie zniszczy ten zamek *po*
    zdemontowaniu.

    > Interesuje mnie natomiast definicja "przylaczenia".

    "Definicja jaka jest każdy widzi".
    Rozstrzygał będzie sąd :D, z dokładnością do faktu iż na
    przypadek "zamek w drzwiach w budynku" jest jasny przepis.

    >> Niekoniecznie "w stanie nienaruszonym".
    >> Bo to nie właściciel ma mu oddać, to on sam może sobie zdemontować,
    >> a wszystkie czynności (montaż, użytkowanie i demontaż) odbywały się
    >> na jego własne ryzyko.
    >
    > a co w przypadku, gdy zanim zdemontowal ktos mu zniszczyl zamek?

    Nie "mu", nie "mu", to nie jego zamek!
    Niedawno było (tu na grupie) podobne nieporozumienie, dotyczyło
    pożyczki (w przypadku pożyczki pieniądze stają się również
    własnością pożyczającego, a pożyczkodawca usiłował mu zarzucić
    "kradzież" - nie można ukraść swojego).
    Co do sprawy uszkodzenia.
    A po co pisałem że "na własne ryzyko"?
    :D
    Może mieć ewentualne roszczenia do "ktosia".
    Z dokładnością do ewentualnego prawa "ktosia" do tego, że
    chronił swoje prawo z kolei. I tu jest pat.

    >>> Zniszczenie lub usuniecie zamka to w najgorszym wyoadku wandalizm.
    >>
    >> Jak mój zamek zniszczę to będę wandalem wobec samego siebie?
    >
    > Oczywiscie nie ;)

    Ufff...
    Masz więc wyjaśnienie, dlaczego policja pośle Cię na drzewo,
    zamiast pełnomocnika właściciela ("administrację") do
    prokuratora.
    Sprawa karna z głowy, odpada.

    I w sumie do tego zmierzałem :)

    >> To dotyczy rzeczy ruchomych o właściwości "odrębne".
    >> Nie dotyczy *części* które zostają *przyłączone* do rzeczy
    >> nadrzędnej :)
    >
    > Zamek za 500 zł jest nadrzedny wobec drzwi za 200.

    Ale nie wobec budynku.
    Czyli "wykupujesz" drzwi bez zamka, po czym właściciel budynku
    "wykupuje" drzwi z zamkiem i każe dokonać potrącenia,
    jednocześnie pozwalając Ci na zabranie zamka, bo zamek
    go nie interesuje :|

    > Czekam z nieciepliwoscia na definicje owego przylaczania.

    "słownikowe".

    > Bo chcialbym sie ustosunkowac.

    A proszę Cię bardzo :D, czyń swoją powinność ;)

    > Zamek mozna przyspawac, przykrecic, zamocowac na zatrzaskach, wsadzic bez
    > mocowania.

    Tak właśnie.
    Jeśli konstrukcja tonera w drukarce pozwala go założyć bez
    mocowania, to założenie tak aby z tego tonera skorzystać
    spowoduje IMO uznanie "przyłączenia" za dokonane.

    Nim na mnie nakrzyczysz przypominam, że uprzedni właściciel
    tonera *ma prawo* go zabrać z powrotem :), chyba że z drukarki
    korzystał w "złej woli" i wtedy właściciel drukarki może
    go nie oddawać (ale ma obowiązek "zwrócić uzasadnione
    nakłady").

    > JEzeli wsadzic bez mocowania to przylaczenie, to zaparkowac tez jest
    > przylaczeniem.

    Nie.
    Przekonaj kogoś, że samochód jest częścią parkingu i pogadamy.

    > W koncu miejsce parkingowe sluzy do przylaczania samochodow

    ...przemijającego kontaktu z samochodami...
    Tak z głupia frant - czy Ty *przeczytałeś* przepisy o których
    mowa? Bo IMO uwaga wyżej nie miała prawa paść ;)
    Czy może sugerujesz, że właściciele korzystają z drzwi celem
    wkładania tam niekiedy zamka, i mają umowę (za którą płacą)
    za to prawo?

    > na czas postoju.

    No właśnie nie :)
    Wyraźnie zaznaczałem, że "wniesienie" ruchomości nie jest
    przyłączeniem. Ratio legis, w innym miejscu tej samej ustawy
    używane jest "wniesienie". No dobra, nieco naciągnąłem ;)
    (o ile ktoś wskaże gdzie :D)

    > Jesli bez mocowania wiec jest ... przylaczeniem ;)

    Nie.
    Zamek bez mocowania pełni rolę konwertującą drzwi na
    "drzwi z zamkiem" tylko wtedy, kiedy choć w niektórych
    przypadkach jest konieczny do spełniania jakiejś roli.
    To, że daje się bez problemu wysuwać przy otwartych
    drzwiach nie powoduje, że drzwi miałyby nie mieć
    "nowej funkcjonalności" kiedy są zamknięte - i o ile
    ją mają, mamy do czynienia z przyłączeniem.
    Zaznaczę iż "funkcjonalność" to podzbiór wymagań
    ustawowych (musi być "istotna cecha", IMO "funkcja"
    należy do tej kategorii).
    W przypadku samochodu postawionego na parkingu nie
    mamy do czynienia z "funkcjonalnością", lecz z "korzys-
    taniem".

    >> Zbycie nie jest jedynym sposobem przeniesienia własności
    >> materialnego przedmiotu, ściślej taki proces jak "przyłączenie"
    >> powoduje "zniknięcie" przedmiotu pierwotnego (staje się
    >> częścią przedmiotu do którego został przyłączony, a taka
    >> "część" nie stanowi samoistnego przedmiotu własności).
    >
    > Zamek nie "znika" :)

    Prawnie tak.
    Siedziesz pewnie w jakimś budynku - zastanów się, czy
    kupujący który nabył od dostawców cegły, cement, belki
    i gwoździe może sprzedać te cegły, cement itede,
    wyliczając je pracowicie na fakturze i twierdzić że
    NIE SPRZEDAŁ DOMU, czy może *tylko* sprzedać mieszkanie
    (lub dom).
    Cegły stanowiące "część składową" budynku nie są samodzielnym
    "bytem majątkowym" wg prawa i już.

    > I ja znowu - drzwi "znikaja" - staja sie z punktu
    > widzenia wlasciciela zamka czescia skladowa zabezpieczenia przed dostepem
    > osob postronnych.

    O czymś zapomniałeś.
    Jak Ci przyznam (a przyznam) rację, to będziesz musiał się zgodzić,
    że były właściciel drzwi będzie miał prawo zażądać od "przyłączaczy"
    oddania drzwi, ewentualnie zgodzić się na zwrot ich wartości.
    Ale to mniejszy problem.
    Otóż drzwi niewątpliwie stanowią "istotną część" budynku,
    jak nie wierzysz to otwórz (wszystkie drzwi od wejścia do
    miejsca w którym siedzisz), teraz :P, posiedź, daj znać
    czy zmieniłeś zdanie, poczekam ;)

    A skoro tak, to nie ma możliwości aby budynek stanowił
    część drzwi, bo z definicji wszystko co jest "istotną
    częścią" połączoną z gruntem stanowi własność właściciela
    gruntu, drzwi więc są częścią budynku.
    Ba, jest wyraźny przepis, widocznie na okazję wbicia
    w arowy kawałek gruntu pala z platyny, art.191 (KC), sprawdź :)
    (aby w ten sposób nie dało się "ukraść" krytycznego kawałka
    gruntu, poprzez twierdzenie wbijacza pali że pal ma znacznie
    większą wartość więc on żąda prawa do wykupu);
    przy łączeniu nieruchomości z ruchomością w sposób "ustawowo
    oczywisty" wygrywa nieruchomość jako "rzecz do której
    się dołącza" (cokolwiek).

    > JEsli funkcja - cel jest - umowliwic wejscie tylko posiadaczom klucza, to
    > zamek jest istotny,

    Oczywiście :)
    Przepis wymaga "istotności" właśnie :D

    > gdrzwi sa uzupelnieniem. :)

    Kup ten "zamek z drzwiami" i nie marudź :D

    >> Znacznie szerzej znana zasada "czyj grunt tego budynek"
    >> stanowi jedynie implementację zasady "przyłączania" wobec
    >> nieruchomości, tej samej zasady.
    >
    > A coz budynkami bez fundamentów?

    Już napisałem "to nie są budynki", ale musiałem skreślić :>,
    byłem w błędzie.

    Zajrzałem losowo do różnych interpretacji i oberwałem cios
    w nos pytaniem prostym jak drut kolczasty: a jest toto
    podpięte do instalacji?
    Dziękuję ;)

    Jak nie jest podpięty (zbiorniki na wodę i ścieki ma
    w środku, nie ma stałego przyłącza prądu, ewentualnie
    może to byc konstrukcja typu "pantograf" której cechą
    jest brak "miejsca przyłączenia" (bo z definicji jest
    ono "zmienne w sposób ciągły"), gaz z butli i tak dalej,
    to być może problem "budynek czy nie budynek" trzeba
    by rozpatrywać.
    Ale jeśli ma przyłącza instalacyjne - jest "połączenie".

    >> Jeszcze raz - w razie "przyłączenia" czegoś do nieruchomości
    >
    > dzwi to nieruchomosc?

    A co Cię dziwi?
    Jeśli zamek zamontowany w drzwiach to nieruchomość, to drzwi
    zamocowane wraz z futryną to część budynku, zero pola manewru,
    nawet jakby dawało się je bardzo łatwo wyjmować z zawiasów.

    > taka furtka w sensie

    Ano. Tak właśnie.

    >> zasadniczo właściciel (nieruchomości) jest zobowiązany do zwrotu
    >> kosztów jeśli chce "przyłączoną" część zostawić
    >
    > Bez definicji przylaczenianie dyskutuje dalej ;)

    To ja poczekam co Ci powie Wysoki Sąd :D
    Obstawiam, że wersję przedwojennosłownikową, znaczy
    "koń jaki jest..." :)

    Niemniej w przypadku zamka w drzwiach (które są częścią
    budynku) mamy oczywistość z 191KC *bez* czekania
    na słownik.
    Zgadzasz się?

    > Ale jak zamek jest juz wyjety z drzwi to znow ICH zamek.

    Tak.

    > A skoro ktos wyjak zamek, ktory magicznie zmienia sie w ICH zamek,
    > to zabierajac go - kradnie ICH zamek :)

    Jeszcze nie.

    Na podobnej zasadzie NIGDY nie kradnie przedmiotu użyczenia,
    najmu lub dzierżawy ktoś kto go legalnie posiadł, a jedynie
    spóźnia się z oddaniem w terminie.
    Może popełnić inne przestępstwo, mianowicie przywłaszczenie,
    ale dopiero wtedy jak odmówi oddania prawowitemu dzierżycielowi.
    Zwróć uwagę na niuans - właściciel musi się *upomnieć*
    a tamten musi *odmówić* oddania.
    Musi wystąpić jakiś objaw usiłowania "bezprawnego władania"
    rzeczą, nie wystarczy nicnierobienie.

    A w przypadku o którym mowa właściciel drzwi wszedł
    w *posiadanie* zamka legalnie - wyjął go ze swoich drzwi,
    i jako legalny posiadacz może zostać wezwany do oddania.
    W rachubę wchodzi jeszcze jedna sprawa - były właściciel
    zamka ma *prawo* się upomnieć o ten zamek.
    Wróć (sprawdziłem w przepisie) - ma prawo *sam to wymontować*.
    Dopóki tego nie zrobi, najwyraźniej własność nie wraca.

    Jeszcze jedno.
    "Dobra wiara", już wspominałem.
    Dobra wiara ma miejsce, kiedy posiadacz ma podstawy sądzić
    że *może* rozporządzać przedmiotem rozporządzenia.
    Moim zdaniem prawo do rozporządzania drzwiami do budynku
    przez lokatorów tego budynku jest mocno wątpliwe
    (lokator != mieszkaniec, bo to "niewłaściciel").
    A wtedy mamy posiadanie w *złej* wierze (lokatorzy mając prawo
    korzystania przekraczają to prawo) i ich prawa ulegają dalszemu
    ograniczeniu, w ten sposób mianowicie, że to właścicielowi budynku
    (a tym samym drzwi) przysługuje "prawo wyboru", czy chce oddać
    (a może lepiej: "pozwolić wymontować") zamek "w stanie jaki jest"
    czy zechce zwrócić uzasadnione koszty.

    >> Nienienie.
    >> To ja grałem "na wyczerpanie" :)
    >
    > czyli: "wieksze zaangazowanie" :)

    Można to tak określić, ale to nie polegało na naciskaniu na
    pośpiech, przeciwnie :)
    Planowanie strategiczne na ogół słabo się kojarzy z "zaangażo-
    waniem" ;)

    > Ostatecznie pod presja beda musili sami kupic zamek, zainstalowac i pluc
    > sobie w brode, ze niepotrzebnie niszczyli tamten...

    Tak może się zdarzyć.
    Właśnie po interwencji wydziału lokalowego (o ile stan jest taki
    jak podejrzewam, bo jasno to nie było napisane).
    Ale po co komu ta "wojna", skoro po pierwsze nie znamy argumentacji
    administracji przeciwko "ozamkowaniu", więc w sumie trudniej
    stawiać zarzuty o bezsensowność.

    > jedynie producenci zamkow zyskaja podwojnie ;)

    No tak... myślisz kategoriami skarbówki i już widzisz ten VAT
    do zagarnięcia ;)

    > Bo do tych technik nie jest potrzebna nawet znajomosc przepisow. Glosniejszy
    > indor przejmuje kontrole ;)

    Tak właśnie byli przekonani "w sprawie roweru" :D
    A końcówka wyglądała tak, że rozmawiałem spokojnie, za to pracownicy
    administracji na mój widok uciekali ;)

    pzdr, Gotfryd

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1