eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoWypadek w szkole. Zadośćuczynienie. › Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
  • Data: 2010-12-01 20:28:27
    Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
    Od: "Krzysztof" <k...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    > Użytkownik "Jacek /Jaco/ Jakubowski" <j...@p...fm> napisał

    >> Kolejne pytanie naprowadzające:
    >> Czyli w naszym teoretycznym przypadku jakie należy przedsięwziąć środki
    >> ostrożności lub jakie działania aby zapewnić bezpieczeństwo na schodach?
    >> Będziesz znosić na rękach 10 letnie dzieci? Konkretnie proszę, jak
    >> zabezpieczyć się w Twoim mniemaniu przed odpowiedzialnością czyli
    >> przed wypadkiem?

    Po prostu mieć dziecko/dzieci na oku i spowodować (werbalnie - zakaz
    biegania pod schodach, fizycznie - przytrzymanie za rękę itp.), by szły
    normalnie, bez szaleństw. Pewnie, że może się zdarzyć, że wszystkiego
    dopilnujemy, a dziecko i tak umrze - na zawał albo w wyniku ukąszenia osy.
    Ale wówczas jest to niezależne od nas, nie mamy na to żadnego wpływu - ani
    pośredniego, ani bezpośredniego. Na dopilnowanie dziecka na schodach mamy
    wpływ. Z kolei nie ma tutaj analogii do omawianego przypadku (tego ze
    szkoły),ponieważ w dość prosty sposób można wykazać, że obowiązek nadzoru
    nie został zadośćuczyniony w sposób prawidłowy/wystarczający.
    Nie wystarczy samo stworzenie grafiku dyżurów i wysłanie jednego
    nauczyciela do opieki nad setką dzieci, by mieć problem z głowy. Z jednym,
    z czym mogę się zgodzić, to to, że leży to w głównej mierze w gestii
    szkoły, jako takiej, a nie konkretnego nauczyciela (choć trudno tutaj mówić
    o konkretach, jeśli sam nauczyciel kłamie).

    >> A to kto napisał:
    >> "Sąsiadka dobrowolnie i na własną odpowiedzialność powierza mi dzieci
    >> pod
    >> opiekę, bo ja ani z mocy ustawy ani z _mocy_ _umowy_ nie jestem
    >> zobowiązany do jej świadczenia."

    I gdzie tu pisałem cokolwiek o opłacie? Pisałem, że nie jestem zobowiązany
    z mocy umowy. Bo nie jestem.
    Samo powierzenie mi swoich dzieci przez sąsiadkę nie jest równoznaczne z
    umową i moim zobowiązaniem. Mogę się wprawdzie zgodzić na taką opiekę, ale
    np. z zastrzeżeniem, że nie przyjmuję na siebie żadnej odpowiedzialności. W
    praktyce tak to zresztą funkcjonuje i nikt by mnie do odpowiedzialności nie
    pociągał. Faktycznym opiekunem dziecka pozostaje rodzic. Co innego w
    szkole -
    tutaj zobowiązanie do opieki definiuje pojęcie ustawy i nie ma zmiłuj się.

    K.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1