eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoSkan dowodu osobistego › Re: Skan dowodu osobistego
  • Data: 2017-01-27 21:46:49
    Temat: Re: Skan dowodu osobistego
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Użytkownik "Robert Tomasik" napisał w wiadomości
    W dniu 27-01-17 o 16:43, J.F. pisze:
    >>> To jest wbrew pozorom najprostszy i najczęściej stosowany sposób.
    >>> Bierzesz klienta, jedziesz z nim do domu i mama, tata, brat,
    >>> sąsiad
    >>> (który ma dowód i jest pełnoletni) potwierdza jego tożsamość.
    >> Najprostsze, ale moze akurat benzyna sie konczyla :-)

    >No to wpisujemy w protokół, że się skończyła i nie dało się ustalić.
    >Zaręczam Ci, że nigdy więcej jej nie zabraknie.

    Troche watpie.
    I poza tym co to za interes - nie bedzie juz mozna jezdzic do
    McDonalda, ani odwozic dzieci do szkoly, bo kazdy km bedzie rozliczany
    :-)

    >Raz w życiu wiele lat temu zabrakło kabla do ksero i nie można było
    >skserować tzw. obdukcji. No to zatrzymałem w oryginale i dopisałem
    >notatkę, że dokument niezbędny, ksero nie dało się wykonać z powodu
    >niebytu kabla, który jeden z naczelników przechowywał w indywidualnej
    >szafie i odmówił użyczenia ze względu na oszczędności tonera - po
    >odzyskaniu kabla dokument należy skserować i wydać oryginał pobitemu.
    >Sytuacja była szeroko analizowana w tzw. wysokich kręgach. Naczelnik
    >odszedł na emeryturę (nie tylko za to). Mnie już nigdy później kabla
    >nie
    >brakowało, a aż do przesady dopytywano się, czy może w naszej komórce
    >zapasowy zdeponować, o jakby tak znowu ktoś tamten zabrał.

    Jakis malo ustawiony ten komendant :)

    >Wracając do meritum. Przeważnie da się.Jak się nie da, to należy to
    >udokumentować, czemu się nie da i co zrobiono, by się dało i tyle. W
    >razie co będzie wiadomo, że mógł nie być to KOWALSKI.

    Albo profilaktycznie napisac "nie podjeto proby weryfikacji z powodu
    zajecia wszystkich radiowozow i znikomosci czynu".

    >>>> Ale potem ... w rejestrze figuruje, pod padanymi danymi :-)
    >>> No właśnie teoretycznie tak nie powinno być. Oczywiście nikt
    >>> doskonały
    >>> nie jest. Błędy, czy nawet teoretyzując celowe działania - mogą
    >>> się
    >>> zdarzyć, ale to też jest pomocne, bo w sądzie wystarczy, że
    >>> dowiedziesz
    >>> że przynajmniej w jednym z tych miejsc być nie mogłeś i już
    >>> zaczyna -
    >>> powinno - działać domniemanie niewinności.
    >> Taa - bede pamietal gdzie bylem pol roku temu, i jeszcze bede mial
    >> jakies kwity na caly dzien.

    >Czasem wystarczy podpis na liście obecności w zamkniętym zakładzie.

    Zakladajac, ze kradl w godzinach pracy.

    >Logi systemowe z komputera. Biling. Możliwości jest "od pyty".

    Ale chyba przeceniasz sedziego. Zlapany, spisany, a teraz z jakimis
    "logami" wyjezdza ?
    Winny, 2000 grzywny, ma komputer, to go stac :-)

    >>> Tak, i nie poruszajmy - publicznie - tego wątku jako szeroko.
    >>> Zdarzały
    >>> się sytuacje, w których były ewidentnie dowody na to, że bank
    >>> został
    >>> oszukany, a bank zasłaniał się tajemnicą bankową.
    >> Znaczy sie dyrektor oddzialu tez cos z tego mial :-)
    >Premię za wyniki.

    Chyba troche malo.
    Ale kto wie - moze lepiej bylo zrealizowac plan chocby na fikcyjna
    osobe niz go nie zrealizowac.

    A potem jeszcze ta dzika satysfakcja, ze ten durny zarzad bedzie
    musial uzasadniac straty :-)

    >> No chyba ze tak pytano - policja jest pewna, ze przestepstwo bylo,
    >> ale
    >> zeby sprawdzic, to trzeba przeszukac teczki klientow ... i zaczyna
    >> sie
    >> tajemnica.
    >Który bank trzyma teraz materiały w teczkach.

    Tyle maja tych papierow, ze gdzies musza trzymac :-)

    >> Troche mnie tylko dziwi, ze jak komus monity slali i komornika
    >> nasylali,
    >> to sprawa na policje nie trafila.
    >Ale po co? Niepłacenie rat nie jet przestępstwem.

    A to zalezy czy od poczatku nie zamierzal placic.

    Ale wiesz - albo dane sa rzeczywistej osoby i sie robi smrod, tzn ona
    robi, albo sa nieprawdziwej ... i znow sie robi smrod, bo mamy jednak
    falszerstwo dokumentow.

    No chyba, ze raty nie wplywaja, a bankowi sie nie chce wyjasniac i sie
    zadowala wysylaniem monitow.
    A potem odsprzedaza dlugu

    >> No chyba, ze dane z sufitu, i nie ma poszkodowanej osoby.
    >A Bank?

    A Bank, jak wyzej napisales, nie ma interesu :-)

    >>> Oszust, który skutecznie
    >>> oszukał bank A, najczęściej wcześniej, czy później zrobi to w
    >>> banku B,
    >> Ale w bankowi A to nie przeszkadza, nawet sie chyba ucieszy, jak
    >> oszuka B.
    >> W ten sposob bank B nie bedzie lepszy od A :-)
    >Gorzej, jak ten z B przyjdzie do A, bo w B olali problem.

    Dla A gorzej, ale coz robic, mozna liczyc, ze pojdzie do B, albo do C
    :-)

    >> Tym niemniej naturalne mi sie wydaje, ze jesli bank juz zglasza
    >> oszustwo/falszerstwo, to Policja zaraz bedzie chciala przesluchac
    >> osobe
    >> obslugujaca.

    >Bywa, ze chce. Zadko to coś do sprawy wnosi. Banki o fraudzie
    >przeważnie
    >orientują się po kilku miesiącach. Najpierw nie wpływa rata. Przy
    >drugiej zaczyna się windykacja niepokoić. Przy trzeciej kto to
    >analizuje.

    >> I bedzie nie do ustalenia ?
    >No ktoś przyjdzie i powie, ze nic nie pamięta. :-)

    Calkiem zrozumiale, ale sama ilosc takich spraw z jedna osoba powinna
    dac komus do myslenia.

    >> Ale juz sam fakt, ze wszystkie sprawy do jednego pracownika
    >> prowadza
    >> dziwne moga byc.

    >W małej jednostce może ktoś to zauważy. W dużym garnizonie, gdzie
    >sprawy
    >kredytowe prowadzi kilkunastu różnych policjantów, a w dodatku tylko
    >czasem przesłuchują udzielającego, to latami może się nikt nie
    >zorientować. Co więcej, w mniejszych bankach tylko Pan Marysia
    >kredyty
    >pisze, no więc z faktu, ze Marysia obsługiwała tę panią dokładnie nic
    >nie wynika. Ktoś musiał :-)

    Ktos musial, ale ilosc nadal powinna budzic zdziwienie.

    No chyba, ze wcale nie taka duza, raz na miesiac, na kilkaset
    kredytow, jeden niewielki na pare tys sie przecisnal ...

    >> No i dodatkowo - prosze, tu mamy ksero/scan dowodu :-)
    >Z którego dokładnie niewiele w praktyce wynika.

    Nic, ale pani Marysia miala go w reku, albo jest biegla w fotoshopie.
    To jednak troche wiecej zachodu wymaga, niz wpisanie na umowie
    zmyslonych danych.
    Choc tylko ciut wiecej.

    Ale to znow daje Policji impuls, skoro maja dowody na istnienie w
    rejonie duzej liczby falszywych dowodow osobistych.

    P.S. Te chinskie "kolekcjonerskie" - dobrze zrobione, czy bankowiec
    powinien sie na pierwszy rzut oka zorientowac ?

    >>> Przecież on podpisuje umowy z klientami, którzy
    >>> przyjdą i nawet ze względów bezpieczeństwa nie powinien mieć
    >>> wpływu na
    >>> to, kto i ile tych ktosiów przyjdzie. Jeden pracownik będzie
    >>> kombinował
    >>> w kierunku premii tak, że jak przyjdziesz po kredyt 1.000 zł, to
    >>> Ci
    >>> zaproponuje układ, że zawnioskujesz o 100.000 zł, dostaniesz
    >>> 50.000 zł i
    >>> następnego dnia zapłacisz bankowi 49.000zł. I choć do głupie, to
    >>> żaden
    >>> cwaniak w banku się temu nie dziwi.
    >
    >> Nie da rady - prowizja.
    >> Chyba, ze jakas promocja.

    >Bo wie pan, oni mają taką procedurę, że 50.000 zł, to poważny klient.
    >No
    >i jak Pan spłaci 49.000 zł, to ten pozostały 1.000zł możne pan
    >wpłacić
    >za 6 lat. Zdziwił byś się :-)

    Moze i maja, od paru lat mam wrazenie, ze banki prowizji nie
    popuszcza.
    I klient widzi, ze prowizji musi tu 5000 zaplacic.

    Moge sobie wyobrazic, ze gdzies tam uda sie klienta przekonac, ze od
    50 tys to jest powazny klient, a wiec mniejsze odsetki, i w sumie to
    pan zaplaci mniej oplat niz od 30 tys.
    No ale to zadne przestepstwo :-)

    >> No tak, ale przestepstwa tu nie ma, jesli Kowalski istnieje, i
    >> splaca.
    >> No chyba, ze mu zalatwia lewe zaswiadczenie, i przestanie splacac.

    >Po pierwsze jak ma lewe zaświadczenie, to spłacanie lub nie ma
    >znaczenie
    >drugorzędne, bo to dokument.

    Ma znaczenie, bo poki splaca, to pewnie nikt sie tym nie interesuje.

    >Po za tym w tym układzie windykacja zaczyna
    >się tym ostatnim tysiącem interesować za 5lat, jak już nikt nic nie
    >pamięta - łącznie z kredytobiorcą, który brał w rożnych miejscach
    >kredyty. Wcześniej kredyt wisi jako spłacony w terminie i nikt nie
    >widzi
    >problemu.

    Ale skoro mamy splacajacego, to tu znow nie widze przestepstwa, poza
    moze tym zaswiadczeniem.

    Ale w ogole sa takie uklady, ze mozna pozyczyc te 50 tys, i oplat
    bedzie 1 tys ?
    Patrzac na oferty, to raczej ostatnie 20 tys.

    >> W wiekszym to sa numerki :-)
    >> Ale moze pracownicy wiedza jak to obejsc :-)
    >U mnie nie ma chyba w żadnym.

    W zasadzie chodze tylko do BZ, i tam sam.
    No bo po co chodzic do banku, tylko strata czasu :-)

    >>>> Utracone dokumenty nie obejmuja sfalszowanych.
    >>> Fakt, ale jeśli już ktoś fałszuje dokument, to najczęściej widzi
    >>> oryginalny i robi go na numer oryginalnego, bo może na dowolny,
    >>> więc
    >>> czemu ma robić na jakiś inny przypadkowy.
    >
    >> W dzisiejszych dowodach to technologia potrzebna.
    >> A jesli juz mamy technologie ... to po co sie ogranczac do jednego
    >> ?
    >> A dane ... szukac jakis oryginalnych, czy wpisywac byle jakie ?
    >> Rzeczywiste co prawda moga byc lepsze, bo bank zobaczy
    >> potwierdzenie w BIK.
    >> Ale to juz wymaga dostepu do systemu ... ale duzo osob ma dostep.

    >E, jakiego dostępu do systemu? Skan dowodu w wypożyczalni łyżew.

    Jak przychodzi klient po kredyt, mowi, ze ma dwie karty kredytowe, i
    hipotecznego jeszcze 150 tys, sprawdzasz w BIK, ze rzeczywiscie ma -
    to i podobienstwo do zdjecia w dowodzie na moj gust moze byc mniejsze.
    Ale do tego nie wystarczy skan z wypozyczalni.

    >>>> Albo tych skradzionych z urzedu :-)
    >>> Problem dowodów skradzionych z urzędu jest problemem marginalnym i
    >>> w
    >>> ogóle bym się nim nie przejmował.
    >> Ogolnie tak, ale wstyd, ze tak do tego urzednicy podchodza.
    >> No i ... jak sie okaze, ze to dobry sposob, to beda ginac czesciej
    >> :-)
    >Wątpię. Nie znam szczegółów tamtego problemu, ale już lektura
    >materiałów
    >prasowych wzbudzała kilka podejrzeń. Dowodów nie wydaje USC, więc
    >skoro
    >je stamtąd skradziono, to albo pod nieobecność jednego pracownika
    >drugi
    >go zastępował i zabrał sobie do swojego biurka na chwilę - trzymał
    >kopertę ze wszystkim i na biurku i ktoś kopertę podprowadził.

    No to teraz petenci beda czesciej wizytowali odpowiedzialnego
    urzednika, albo przesylki zaczna ginac, bo PWPW to raczej dobrze
    pilnowane ... ale tam tylko ludzie pracuja :-)

    >O wiele szybciej uwierzę w to, że to jedna urzędniczka drugiej
    >podgrandziła kilka dowodów i je wywaliła do niszczarki, niż w to, że
    >zorganizowana grupa przestępcza je wyprowadziła.

    Ale ponoc pobrano na nie kredyty, wiec nie w niszczarce.
    No chyba, ze to wymysl dziennikarzy.

    Ale zorganizowanej grupie sie moze metoda spodobac, bo dobra :-)

    J.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1