eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoRE. przed rozwodem a dziecko (długie)Re: RE. przed rozwodem a dziecko (długie)
  • Data: 2007-03-17 14:38:09
    Temat: Re: RE. przed rozwodem a dziecko (długie)
    Od: "Jotte" <t...@w...spam.wypad.polska> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W wiadomości news:etg2er$jto$1@atlantis.news.tpi.pl Chełm OXY
    <Indygo$2...@v...pl- skasuj $> pisze:

    > Więc spiesze z wyjasnieniami ( wybaczcie odrazu zjedzone ogonki przy ę,ć
    > albo literówki, orty tępcie...).
    Tym razem i orty odpuszczę, choć oczywiście są.
    Strasznie długa opowieść, i - co naturalne - jednostronna bardzo, ale mogę
    uwierzyć w większość tego co opisałeś (choćby to była literatura tylko ;))
    bo wiem, jakimi mendami potrafią być pieprzone świekry i jakie sekutnice
    wyłażą z do wczoraj fajnych dziewczyn gdy od dziś poczują się pewne, albo
    nawet górą. Metamorfoza potrafi nastąpić w kwadrans!
    Ale kilka rzeczy robi na mnie wrażenie skandalicznie niedojrzałych.
    Otóż wynika z twej opowieści, że do realizacji małżeństwa przystąpiłeś
    zarabiając 1200 zł (zakładam, że netto!), co wystarcza na nędzną egzystencję
    kawalera przy rodzicach lub samodzielną wegetację. Absolutnie nie jest to
    dochód, z którym się myśli o założeniu rodziny!!
    Dodatkowo dochód ten okazał się niestabilny, trzeba to było przewidzieć.
    Inny błąd to brak samodzielnego lokum przygotowanego _przed_ ślubem dla
    małżeństwa. Nie ma nic gorszego niż przytulisko u rodziców, którzy zawsze
    dla drugiej strony są obcymi ludźmi, a przypadki teściów nie wpieprzających
    się w życie młodych pod ich dachem liczebnością są porównywalne z
    wygrywającymi w totka. Króko mówiąc - chcesz mieć rodzinę? najpierw zapewnij
    jej podstawy materialne i bytowe, inaczej żeś gówniarz.
    Wreszcie zabezpieczenie finansowe. Nie wszystko da się przewidzieć, a czasem
    trzeba podjąć pewne ryzyko, bądź trudna decyzję (np. kopnąć z dznia na dzień
    w dupę pracodawcę-gnoja). To oznacza konieczność posiadania rezerw
    fiansowych pozwalających na przeżycie co najmniej kilku, kilkunastu miesięcy
    w sytuacji utraty dochodów. Z twojej opowieści nie wynika, że miałeś takie
    zabezpieczenie.
    I na koniec rzecz najgorsza chyba - dałeś się od początku ustawić na pozycji
    zdominowanej (nie wiem na ile wpływ na to miały sprawy, o których napisałem
    wyżej), na pozycji strony uległej i tej, której bardziej zależy. I to cię
    IMO dobiło. Będę brutalny - może i słusznie.
    Ale nie jest zamiarem moim cię dołować, dostałeś już dość. Co więc robić?
    Nie chcę się wdawać w jakieś pseudomądrości, szczegóły itp.
    Powiem prosto i po męsku: podnieś łeb, wyprostuj się i pokaż, że jesteś
    mężczyzną.
    Poniał?

    --
    Jotte

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1