W dniu 25.03.2018 o 00:48, Robert Tomasik pisze:

> Uważam, że jeśli założyć, że w społeczeństwie jest powiedzmy 10 procent
> osób złych, to absolutnie nie ma powodu, by ufać, że owy odsetek nie
> przekłada się na populację policjantów, księży, prokuratorów i sędziów,
> ale również księgowych, fryzjerów i babć klozetowych.

Jest to często powtarzany truizm i jest on... nieprawdziwy. Na tej
zasadzie mialbyś tyle samo osób "złych" wśród gangsterów i policjntów, a
tego chyba nie chcesz powiedzieć;)

> Proces rekrutacji do grup zaufania publicznego ma na celu wyłowienie i
> eliminację osób niegodziwych. 20 lat temu na jeden etat w Policji było
> 10 chętnych. No to skoro wybieraliśmy 10 procent najlepszych kandydatów
> (załóżmy, ze tak było), to siłą rzeczy odsetek niegodziwych był
> mniejszy. Nie łudźmy się, odsetek, bo stu procentowej pewności nikt nie
> da. Nie zajmuję się rekrutacją, ale jeśli ufać publikacjom prasowym w
> wielu regionach kraju obecnie bierzemy każdego chętnego. Ale to tylko
> jeden z oczywistych powodów zwiększenia problemów. Jest ich jeszcze kilka.

Sorry, do policji zawsze był nabór dość negatywny. Pieniędzy z tego
specjalnych nie ma, tam się szło dla wcześniejszej i stosunkowo dobrej
emerytury. Czyli nie myśleć, nie wychylać się odwalić swoje najmniejszym
kosztem i uciec. Przy takich kryteriach raczej nie spodziewałby się
ambitnych erudytów w służbie patrolowej. Odkąd nie dają fajnych
emerytów, to ogólnie do policji idą "spady". Pewnie zdarzają się
jednostki wybitene, co się naczytały Agaty Christie, ale to trochę tak
jak szukać wśród samochodów od niemca oryginalnego przebiegu 40 tyś.
kilometrów;)

Więc sorry jeśl kogoś urazilem, ale policja _nie_ jest wbrew temu co się
mówi przekrojem społeczeństwa.

Shrek