"Robert Tomasik" <r...@g...pl> wrote in message
> O ile w to, że jakiegoś policjanta poniosła "fantazja" - choć nie powinna - i
> pobił jakiegoś przechodnia uwierzę, to w skazanie niewinnych osób za udział w
> zamieszkach już nie. Sąd raczej opiera sie na dowodach, a nie domysłach i robi
> to na chłodno.

a i owszem, ale nie bierzesz poprawki na to ze pewnie wiekszosc tych dowodow
(a w niektorych sprawach bedzie to jedyny dowod) to zeznania funkcjonariuszy
ktorzy nierzadko dochodza do wniosku ze jak ktos stal kolo jakiegos debila
to na pewno z nim 'wspolpracowal' wiec mu sie nalezy

> Natomiast standardem jest, że ci złapani, to zawsze tylko spacerowali i
> przypadkowo przechodzili.

no wlasnie mimo ze wiekszosc tak sie broni to tak sie zdarza ze czasami
jest to prawda i niejeden wyluskany z takich akcji faktycznie jedynie
byl w zlym miejscu i czasie, a slowo mundurowego ktory go sprowadzil
do parteru w okolicy zamieszek jest wiecej warte i rzadziej podwazane