Użytkownik "A. Filip" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:a...@w...eu...
"J.F." <j...@p...onet.pl> pisze:
>> Użytkownik "Marcin Debowski" napisał w wiadomości grup
>> On 2019-08-31, J.F. <j...@p...onet.pl> wrote:
>>>> * gwoli scislosci to chyba nie on przegapil ... a moze nikt nie
>>>> przegapil ...
>
>>> Chyba nikt nie przegapił. To był jakiś drugi bezpiecznik, którego
>>> nie ma w procedurze sprawdzającej. Przynajmniej tak zrozumiałem.
>
>> Oba sa na tej samej tablicy, wiec trudno nie zauwazyc ... chyba ze
>> pilot zasloni czesc tej tablicy swoja torbą :-)
>
>No patrz pan a gupi hamerykanie nie zauważyli i nie dodali to
>konkretnej
>listy bezpieczników do sprawdzenia. Całe szczęście że to nie był
>błąd
>oprogramowania Boeinga. Bezpieczniki są po to by coś zabezpieczać.
>Ponowne włączanie bezpieczników _w lecących samolocie_ bez instrukcji
>i
>bez wiedzy co spowodowało wyłączenie obwodu to przepis na tworzenie
>innego rodzaju zagrożeń IMHO.

Ogolnie tak, ktos tam cytowal ogolne zalecenia "wlaczyc ponownie - ale
tylko raz.
Jesli wybije znow - drugi raz nie wlaczac.
Nie dotyczy toalety - tego absolutnie nie wlaczac".

Tym niemniej bezpieczniki w samolocie to nie szachownica - powinny byc
wszystkie wlaczone, a przynajmniej tak mi sie wydaje.
I jesli sie patrzy na jeden, to powinno sie zauwazyc, ze inny
niedaleko jest wybity.
A w takiej sytuacji chyba by powiedzieli przez radio "XX jest dobry,
ale ZY wylaczony".
I ktos na ziemi by zaczal sprawdzac co robi ZY.

I pytania pozostaja:
-zaloga sprawdzala z klapkami na oczach - tylko ten jeden nas
interesuje,
-bezpiecznik rozlaczyl, ale nie wybil, wybil dopiero przy ladowaniu,
-torba pilota zaslaniala pol tablicy :-)

>Po to do kurwy nędzy są instrukcje by podobnych sytuacji (prawie) nie
>było.
>Na szczęście ten błąd Boeinga (i pilota?) nie okazał się zabójczy.

A teraz, po wielu latach - dla pilota chyba dosc szczesliwy, bo zawsze
to pare zl wplynie :-)

J.