eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoRe: No co za pszypadeq [708_000 PLN za "przepraszanie" Radka Sikorskiego przez Kaczyńskiego] › Re: No co za pszypadeq [708_000 PLN za "przepraszanie" Radka Sikorskiego przez Kaczyńskiego]
  • Data: 2023-02-07 21:27:51
    Temat: Re: No co za pszypadeq [708_000 PLN za "przepraszanie" Radka Sikorskiego przez Kaczyńskiego]
    Od: Robert Tomasik <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 07.02.2023 o 19:38, J.F pisze:

    > Dokladnie, tylko jak mozna wyczytac - chodzili rozmawiac z personelem
    > medycznym, no ale zeby chodzili, to ktos im musial powiedziec,
    > a wczesniej byly tez ostre starcia miedzy przedsiębiorcami
    > pogrzebowymi, o ktorych moze ktos im powiedzial, a moze zrobiło sie
    > ogólnie głosno.

    Problemem jest ilość tych zakładów. W praktyce jest tak, że jakaś jedna
    firma zarządza miejscowym cmentarzem i jest na dominującej pozycji, bo
    jak chcesz kogoś pochować, to musisz iść i tak do nich. Generalnie za
    pochówek płaci ZUS (KRUS), więc rodzinie obojętne, kto wykona usługę.
    Zwłaszcza, że przeważnie nie ma tu żadnych "wodotrysków" i zakres usługi
    bywa podobny - generalne polega to na pochowaniu nieboszczyka.

    Teraz taki monopolista czyni różne mniej lub bardziej formalne problemy
    konkurencji w dostępie do infrastruktury "krytycznej", czyli kaplicy,
    cmentarza itp. No i tu ci pozostali niemonopoliści zaczynają kombinować,
    jak przejąć rynek. Najprościej jest dotrzeć do klienta w pobliżu
    "powstania" zwłok. Czyli w szpitalu (tam większość ludzi umiera), albo
    właśnie przez ratowników. Umówmy się, że ludzie nie umierają nam często
    i człowiek, żeby nie wiem jak obyty z trupami jest w takim momencie
    zakręcony. Jak Ci ratownik da wizytówkę i powie, byś tam zadzwonił, to
    oni wszystko załatwią, to zadzwonisz. Różnicy w cenie i zakresie usługi
    zasadniczo nie ma. Niby możesz sam sobie po internecie szukać, ale po co
    i w jaki sposób wybrać "najlepszego"? Co więcej, jest spora szansa, że
    przy następnym pochówku zadzwonisz do tej samej firmy - chyba, że coś
    spartolą, ale to rzadkie, bo procedura nie jest jakoś skomplikowana.

    Pamiętam, jak zmarł mój ojciec, to zadzwoniłem do tego przedsiębiorcy
    pogrzebowego, który w owym czasie woził nam zwłoki służbowo. Bo po
    prostu miałem do niego numer w komórce i wiedziałem, że przyjadą w
    kilkadziesiąt minut. Bo dzwoniłem do faceta, którego znałem i on mnie
    znał. Jakież to później było zdziwienie? Najpierw w szpitalu - że nie
    ten co zawsze przyjedzie po zwłoki. Później w administracji cmentarza,
    która usilnie jednak chciała mi przykładowo trumnę opchnąć, "bo mają
    bardzo ładne".

    No i teraz jest bardzo mały kroczek do korupcji. Ratownicy bardzo często
    mają kontakt ze zgonem - zresztą podobnie, jak policjanci. Ja w
    telefonie swoim mam telefony do większości przedsiębiorców pogrzebowych
    z tego terenu, bo uzgadnia się różne szczegóły techniczne odbioru zwłok.
    Choćby to, na którą mają przyjechać, by się nie plątać nam pod nogami
    podczas oględzin, ale byśmy nie czekali z kolei na nich po zakończeniu.
    Teraz bojno podać rodzinie którykolwiek numer, żeby się zaraz nie
    zrobiła afera, że może 2 zł dostałem za to, że poleciłem tego, a nie
    innego przedsiębiorcę. A jakby jeszcze coś się tam popsuło, to będzie,
    że przecież policjant im polecił tego akurat i na pewno jest korupcja.
    Zwłaszcza, ze inny przedsiębiorca post factum wyciągnie cały szereg
    spraw, które on by tu inaczej i lepiej akurat załatwił.

    Zresztą problem jest zdecydowanie szerszy. Podobne problemy są z
    pomocami drogowymi, czy usługami ochrony, a w wypadku służby
    kryminalnej, to masy innego rodzaju usług. Często padają prośby o
    polecenie kogoś i jeśli to nie jest oczywiste, to trzeba uważać.

    Teraz powszechny jest internet, ale ja pamiętam, że koledzy z Ruchu
    Drogowego mieli takie karteczki ze wszystkimi pomocami drogowymi w
    okolicy i telefonami do nich i na prośbę o pomoc drogową wręczali to
    zainteresowanemu, by sobie sam wybrał. I tak ludzie nalegali, by kogoś
    polecić.

    Bo wbrew pozorom tu bywają istotne różnice. Jeden holownik trzyma
    "załogę pod parą" i przyjedzie po czasie koniecznym na dojazd. Inny
    ściąga ludzi z domu, pobierają lawetę i wówczas masz z godzinę
    oszczędności. Jeszcze inny ma jeden samochód i jak ma inne zlecenie, to
    Ci nie powie, tylko bedzie przeciągał, by te dwa zlecenia wykonać. No i
    teraz prawie każdy ma komórkę. W latach 90-tych ludzie żebrali, by
    policjant przez radiotelefon poprosił dyżurnego, by ten zadzwonił do
    pomocy drogowej. Zresztą ze zwłokami często jest dokładnie ten sam problem.

    I teraz, wracając do meritum, jak niektórzy przedsiębiorcy pogrzebowi
    podocierali do załóg pogotowia, to pozostali po prostu byli stratni.
    Umówmy się, że mało prawdopodobne, by ktoś tam zaczął podejrzewać, że
    ratownicy mordują pacjentów. Bardziej podejrzewam, że chodziło po prostu
    o nierówny podział rynku. Jedni więcej od drugich zarabiali. I tak samo
    jest prawdopodobne, ze nierówny podział wynikał z przyjmowania przez
    załogi prowizji, jak i to, że właśnie jedne zakłady świadczyły usługi
    lepiej, a drugie gorzej i ratownicy polecali te, co szybciej
    przyjeżdżały. Jak mieli więcej zleceń, to opłacało się utrzymywać
    samochód i załogę pod parą, więc jeszcze szybciej przyjeżdżali. A może
    nawet dwie, ze jak jedna świadczyła gdzieś usługę, to jest druga.
    No więc zaczęto kombinować, jakby tu na siłę z tego zrobić przestępstwo,
    żeby rękami organów ścigania dorwać się do zleceń. Bo podniesienie
    standardu nie jest tanie, a i nie gwarantowało sukcesu.

    Podejrzewam również, że organa ścigania mogły niezbyt rychliwie być
    zainteresowane jakimiś tam prywatnymi układami pomiędzy ratownikami a
    firmami pogrzebowymi. Sprawa nie jest z punktu widzenia prawa karnego
    wcale taka oczywista. Już udowodnienie, że w ogóle dostają jakąkolwiek
    prowizję nie jest proste, a jak udowodnisz, to zaczyna się problem,
    jakie to przestępstwo. Ratownik nie jest urzędnikiem, by zastosować do
    niego przepisy o korupcji. Nieuczciwa konkurencja nie jest zbyt lubianym
    kierunkiem. Oszustwa nie ma, bo jak pisałem zakres usług jest podobny, a
    koszty w ramach ryczałtu i tak pokrywa ZUS. No i ci ratownicy zarabiają
    grosze, więc są podatni na takie dodatkowe granty.

    Boję się - podkreślam - boję, czy tematu nie "podrasowano". Tak, jak
    wykrycie po czasie tych substancji w zwłokach jest trudne, tak samo i
    niezbyt łatwo dowieść, że konieczne było podanie leku. No i potrzeba
    podania jest ocenna, a w wypadku podejrzenia korupcji każda niejasność
    urasta do rangi zabójstwa. Zwłaszcza, że to wszystko dzieje się jednak w
    stresie (człowiek Ci umiera) i wykluczyć błędu nie można. Po za tym
    lekarze generalnie są skonfliktowani z ratownikami, bo na wzajem
    zarzucają sobie brak profesjonalizmu. Tu też mogło być to dodatkowym
    bodźcem.

    Ufam, że osoby zaangażowane w wyjaśnianie tamtej afery stanęły na
    wysokości zadania, wzięły pod uwagę opisane przeze mnie okoliczności i
    faktycznie skazano tych ludzi za te przypadki, które miały miejsce.
    --
    Robert Tomasik

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1