eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoDroga - kto odpowiedzialny. › Re: Droga - kto odpowiedzialny.
  • Data: 2009-08-24 16:04:57
    Temat: Re: Droga - kto odpowiedzialny.
    Od: Andrzej Lawa <a...@l...SPAM_PRECZ.com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Budzik pisze:

    >> Twoje rzekome "doświadczenie" powoduje tylko, że "zjada" cię rutyna i
    >> pewność siebie. To niebezpieczne na drodze.
    >>
    > A objawia sie to w czym?

    Tym, że domagasz się, żeby znaki myślały i uważały za ciebie i innych
    uczestników ruchu.

    > Jakie niebezpieczenstwo JA powduję na drodze?

    Patrz wyżej.

    [ciach]

    >>> Po pierwsze - nie potencjalnego. 4 wypadki to nie jest "potencjalne
    >>> niebezpieczenstwo"
    >> To dlaczego cała reszta jeżdżących tamtędy jakoś nie kończy trasy w
    >> rowie, hmm?
    >>
    > prawdopodobienstwo.
    > Musze tłumaczyc?

    W takim razie wszędzie jest niebezpiecznie i należy cały kraj obstawić
    znakami "Inne niebezpieczeństwa", bo praktycznie w każdym miejscu kiedyś
    było jakieś "zdarzenie drogowe" ;)

    [ciach]

    > Kiedys mieszkałem na takim osiedlu, gdzie wszystkie skrzyzowania był z
    > załozenia rownorzedne - gdyby kazde z nich osobno oznaczac - ilosc znaków
    > byłaby niesamowita. I zupelnie niepotrzebna

    A widzisz.

    [ciach]

    >> Nie ma czegoś takiego, jak strefowa równorzędność dróg na
    >> skrzyżowaniach. Wypisujesz brednie i masz pretensje, że ktoś ci to
    >> wypomina.
    >>
    > nie wiem czy nie ma czy jest.
    > Wiele razy wjezdzjaac na osiedlach widze znak - uwaga skrzyzowanie
    > rownorzedne - obowiazuje na terenie całego osiedla.
    > Skro nie ma...

    Taka, hmm, proteza.

    >>>>> Z ciekawosci - jak wyobrazasz sobie skrzyzowanie równorzedne, ktore
    >>>>> nie jest oznaczone zadnymi znakami (w sensie - nie mozna
    >>>>> wywnioskowac z zadnego znaku, ze tam jest skrzyzowanierownorzedne)?
    >>>> Och, to bardzo proste - są dwie drogi równorzędne i one się krzyżują
    >>>> ze sobą. Za trudne dla ciebie?
    >>>>
    >>> No tak, ale jakis znak wczesniej musiał byc, prawda?
    >> Nie, nie musiał.
    >>
    > hmmm, to w jaki sposób znalazłes sie nagle na drodze równorzednej?

    "Nagle"? Były sobie dwie drogi. Os samego ich początku nie było na nich
    żadnego znaku określającego pierwszeństwo. W którymś miejscu się przecinają.

    Tak trudno zrozumieć?

    >> [ciach]
    >>
    >>>> 19 VIII 2009, 23:00 - zarzucasz mi chamstwo, czyli atakujesz
    >>>> personalnie, mimo że ja nic na twój temat nie pisałem.
    >>>>
    >>> rzeczywicie, nic na moj temat.
    >>> Napisałem jednak w pierwszym poscie, ze w tym miejscu prawie zginał
    >>> mój przyjaciel (w czym zreszta nie było ani krzty jego winy) a ty
    >>> potraktowałes go Darwinem, czyli nagroda za głupią smierc.
    >> Nie jego. Tego, kto nie opanował pojazdu.
    >>
    > naprawde nie rozumiesz, ze dla osoby poszkodowanej w takim wypadku nie ma
    > to zadnego znaczenia?

    A czy ty możesz wreszcie zrozumieć, że masz pretensje do zarządcy drogi
    o to, że jakiś debil nie potrafi jeździć i wylatuje na zakręcie na
    innych ludzi?

    >> [ciach]
    >>
    >>> Wskoczyłes na mnie - "Patrz, dokąd jedziesz i nie pędź." - w temacie
    >>> ktory nijak nie tyczył sie mojej jazdy.
    >> Uwaga ogólna - w odpowiedzi na to, że wystąpiłeś (chcąc lub nie chcąc)
    >> jako rzecznik wypadających na tym zakręcie.
    >>
    > nie, od poczatku byłem przede wszystkim "rzecznikiem poszkodowanego"

    No to pomóż mu wydoić ile się da od ubezpieczyciela sprawcy zdarzenia.

    Wypisując brednie o rzekomej winie drogi możesz spowodować, że
    ubezpieczyciel się wypnie i odmówi wypłaty odszkodowania, bo przecież
    "pana kolega sam twierdził, że to wina drogi, a nie naszego klienta".

    [ciach]
    >>
    >>>>>>> Po co twim zdaniem ogranicznia predkosci na drodze, skoro w
    >>>>>>> kazdych
    >>>>>> Zapytaj tych, co je stawiają.
    >>>>> A twoim zdaniem?
    >>>> NIE JA JE STAWIAM. DOTARŁO?
    >>>>
    >>> swojego zdania na ten temat nie posiadasz? (dotarło o co pytam?)
    >> Nie. A muszę? Oczywiście wiadomo, co teoretycznie jest inspiracją dla
    >> tych ograniczeń (bezpieczeństwo) ale jeśli byś rzeczywiście miał takie
    >> doświadczenie jak twierdzisz, że masz, to byś wiedział, że teoria i
    >> praktyka się nierzadko mijają.
    >>
    > oczywiscie, ze w 70% tak jest.
    > Tak samo zreszta ze znakami o zakretach - w wielu przypadkach ozancza sie
    > zakrety ktore przejezdza sie z predkoscia 90 i wyzsza. A z drugiej strony,
    > taki ktory takiej predkosci przejazdowej nie umozliwia - oznaczony nie jest
    > - co zreszta powoduje skutki w postaci wypadków.

    Nie. Skutki w postaci wypadków powodują najczęściej ludzie, którzy nie
    potrafili dostosować prędkości do możliwości drogi, pojazdu oraz swoich
    własnych umiejętności albo zwyczajnie nie patrzyli, dokąd jadą (bo np.
    odebrali "szalenie ważny" telefon).

    > To, ze mnie to denerwuje, to jedno.
    > To ze nikt z osób ustawowo odpowiedzialnych za dbanie o bezpieczenstwo na
    > drodze defacto nie musi sie takimi sprawami zajmowac denerwuje mnie jeszcze
    > bardziej.

    Działaj dalej - za twoją niedźwiedzią przysługę wszyscy poszkodowani w
    wypadkach serdecznie ci podziękują...

    [ciach]

    > ok, uwaga o 30km/h była nietrafiona.
    > Masz racje - jak wjedzie sie na lodowisko (gololedz itp) to nawet 30 nie
    > gwarantuje bezpieczenstwa.
    > Niemniej - meritum uciekło bo uczepiłes sie jakiegos ekstremum zamiast
    > skupic sie na zjawisku.

    To właśnie JEST meritum twojego problemu: domagasz się konkretnych
    instrukcji i precyzyjnych gwarancji, a to jest niemożliwe. Po to masz
    mózg, żeby analizować warunki na bieżąco i wyciągać wnioski oraz
    zachowywać zdrowa dozę "paranoi drogowej" (nie ufaj innym, drodze, ani
    nawet samemu sobie). Ruch drogowy to nie jest program o ściśle
    określonych parametrach. Gdyby tak było już dawno po drogach jeździłyby
    w pełni automatyczne samochody.

    >>> Tej twojej predkosci przejezdzania zakretów pewnie i tak nie poznam -
    >>> w sumie sie nie dziwie...
    >> Chyba że zaczniesz jeździć za mną - ale nie za blisko, bo mnie to
    >> denerwuje i możesz potem zostać wezwany za komendę w celu
    >> ustosunkowania się do amatorskiego filmu.
    >>
    > Normalnie czekam z niecierpliwoscia na takie wezwanie.
    > Zarzut bedzie z jakiego artykułu - denerwowanie AL? :)

    Niezachowanie bezpiecznego odstępu od poprzedzającego pojazdu - łaskawie
    zapoznaj się wreszcie z obowiązującymi przepisami!

    >> Bo ja sam tej prędkości nie znam - bo i po co mi ta wiedza? Grunt,
    >> żebym się w zakręcie zmieścił.
    >>
    > alez ja nie twierdze ze musisz wiedziec.
    > Twierdze tylko, ze napisałes 10 ogólnikowych zdan, nic nie wnoszacych do
    > dyskusji, zamiast powiedziec zwyczajnie - nie wiem.
    > Niestety mowienie "nie wiem" jest bardzo nie w modzie.

    Wnoszących, wnoszących - dla osoby inteligentnej. A nie dla maszynki,
    która musi dostać dokładny program, żeby go potem bezmyślnie wykonać.

    >>>> Popularne imieniny? Tanie piwo? Ogólny niski stan umiejętności?
    >>>> Brawura? Bezmyślność?
    >>>>
    >>> czyli jest ok?
    >>> A jak bedzie nastepne 5 wypadków to dodatkowo ładna tecza nad droga.
    >> Jakoś "czarne punkty" nie pomagają na zmianę statystyki.
    >>
    > Nie znam statystyki, trudno mi sie wypowiedziec.
    > Czarne punkty kojarza mi sie z drogami o duzym natezeniu ruchu, wec
    > porownanie jest nieadekwatne do opisywanej przeze mnie drogi.

    Właśnie bardzo adekwatne. Różnica jest jedynie w skali.

    >>> No i super.
    >>> Zycze ci, tak jak to sie stało w przypadku mojego kolegi, przejazdu
    >>> przez taki nieoznaczony zakret i spotkania sie z kims, kto dysponował
    >>> troche mniejszymi umiejetnosciami niz ty i ten znak jemu by sie
    >>> przydał. Ba, nawet wtedy zglosze cie do tej nagrody, ktora tak
    >>> lubisz...
    >> Czyli życzysz mi śmierci przez jakiegoś debila, skurwysynu...
    >>
    > Nie, nikomu nie zycze smierci.

    Tylko mi.

    > Wskazuje tylko, ze brak znaku nie ma wplywu na zycie tylko i wylacznie tych
    > kierowców, ktorzy jezdza gorzej.
    > Moze wiec, wlasnie dla tych gorszych, mniej doswiadczonych postawienie
    > znaku jest wazne i bedzie pewnym kompromisem.
    > Skurwysynu...


    Mam dość dyskusji z tobą, zakłamana mendo.
    *plonk*

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1