Użytkownik Stokrotka o...@g...pl ...

>>> Dlaczego coś naturalnego uważasz za bezsensowne?
>>
>> Z tego samego powodu dla ktorego wieczorem korzystam ze swiatła
>> pochodzącego z zarówki zamiast poruszac sie po omacku.
>
> Dziwne, ogniska też nie umiesz rozpalić?

Rzeczywiście dziwny wniosek...

do góry

Użytkownik Liwiusz l...@b...tego.poczta.onet.pl ...

>>>>>> A decydować nie powinni idioci, wierzący w homeopatię i sensacyjne
>>>>>> pisma antyszczepionkowych panikarzy.
>>>>>
>>>>> A to już kwestia światopoglądowa - ja uważam, że decydować powinni
>>>>> rodzice, ty, że "komisja". Wnioskuję, że nie masz dzieci?
>>>>
>>>> Naprawde nie rozumiesz, ze ten system nie ma sensu jezeli kazdy sobie
>>>> bedzie decydowal?
>>>
>>> Dlaczego coś naturalnego uważasz za bezsensowne?
>>
>> Z tego samego powodu dla ktorego wieczorem korzystam ze swiatła
>> pochodzącego z zarówki zamiast poruszac sie po omacku.
>
> A gdzie chcesz zsyłać tych, co się poruszają po omacku?
>
Skoro poruszajac sie po ciemku depcza mi po nogach to właczam dla nich
swiatło.

do góry

On 2015-08-25 22:48, Liwiusz wrote:

>>> Nie bardzo rozumiesz - to nie ja "chcę szariatu" tylko chcę "braku
>>> szariatu". Ja do wolnego rynku nikogo nie zmuszam, chcę go tylko dla
>>> siebie (i dla innych, którzy tego chcą).
>>
>> Nieprawda. Chcesz "wolnego rynku" dla wszystkich. Również dla tych co go
>> nie chcą. A tych jest zdecydowana większośc. Więc albo sobie większość
>
> Rozumowanie równie błędne jak to, że "wielbiciele zupy pomidorowej
> chcieliby zupy pomidorowej dla wszystkich".

Jedzenie zupy pomidorowej wymaga zmian systemowych państwa i jego
gospodarki?

>>> Powtórzę - kto chce komuny,
>>> może ją mieć nawet w państwie wolnorynkowym i może żyć obok mnie.

To odwróćmy sytuację - kto chce wolnego rynku niech sobie stworzy własny
i żyje jak mu się podoba:P

> Z mojej strony eot, bo z twoimi chochołami nie będę dyskutował.


I na wzajem:P

Shrek.

do góry

W dniu 2015-08-26 o 06:01, Shrek pisze:
> On 2015-08-25 22:48, Liwiusz wrote:
>
>>>> Nie bardzo rozumiesz - to nie ja "chcę szariatu" tylko chcę "braku
>>>> szariatu". Ja do wolnego rynku nikogo nie zmuszam, chcę go tylko dla
>>>> siebie (i dla innych, którzy tego chcą).
>>>
>>> Nieprawda. Chcesz "wolnego rynku" dla wszystkich. Również dla tych co go
>>> nie chcą. A tych jest zdecydowana większośc. Więc albo sobie większość
>>
>> Rozumowanie równie błędne jak to, że "wielbiciele zupy pomidorowej
>> chcieliby zupy pomidorowej dla wszystkich".
>
> Jedzenie zupy pomidorowej wymaga zmian systemowych państwa i jego
> gospodarki?

Jeśli w państwie jest zakaz jedzenia zupy pomidorowej, albo nakaz
jedzenia ogórkowej - to tak.

--
Liwiusz

do góry

W dniu 25.08.2015 o 15:44, Liwiusz pisze:

>>> Toż właśnie piszę - stalinowskie. Jeśli tobie się nie podoba życie w
>>> jakimś społeczeństwie, to nie uważasz, że sam się powinieneś wynieść, a
>>> nie przymusem wynosić innych?
>>
>> Większość jednak życzy sobie
>
>
> To jednak nie jest argument. Jeśli większość życzyłaby sobie zjeść
> Liwiusza na obiad, to chyba nawet Ty uznałbyś, że demokracja to zły
> ustrój ;)

Tutaj jednak większość życzy sobie, żeby takie małe Liwiusze nie miały
okazji do zjadania ich.

>> żyć wokół ludzi nie narażających otoczenia
>> na epidemię, zwłaszcza jeśli uniknięcie zagrożenie jest tak tanie,
>> proste i bezpieczne.
>
> Nie jest proste, bo godzi w największą wartość, czyli wolność.

Wolność to bycia zagrożeniem epidemiologicznym?

Och, to może broń od razu wolności do detonowania ładunków nuklearnych
na własnym podwórku?

Twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność (i
bezpieczeństwo) innych.

>>>> Jak chcesz to rytualnie zarażaj się celowo HIV i pryskaj krwią na około
>>>> - ale gdzieś w cholerę daleko, gdzie będą żyć tylko inni tobie podobni.
>>>
>>> A jaki to ma związek z tematem?
>>
>> Mówimy o narażaniu innych na epidemię wskutek własnego widzimisię.
>
> Takie życie. Bywa. Cały czas jesteś narażany na jakieś zarazki.

Nie tak groźne i nie tak łatwe do uniknięcia.

Promieniowania jonizującego też całkiem nie unikniemy, ale jednak chyba
nie chciałbyś, żeby twój sąsiad mógł postawić sobie w ogrodzie
nieosłonięty stos atomowy w celach grzewczych?

--
Boga prawdopodobnie nie ma.
A teraz przestań się martwić
i raduj się życiem!

do góry

W dniu 25.08.2015 o 16:01, Liwiusz pisze:

>>> No fajne, barwne porównanie, tylko że zależność taka zupełnie nie
>>> wykazana.
>>
>> A która? Że wzrost poziomu CO2 powoduje wzrost temperatury?
>>
>> Dziwne, bo klimatolodzy jakoś się z twoją "niezmiernie fachową" opinią w
>> tej dziedzinie nie zgadzają.
>
> To zależy jacy klimatolodzy. Opłacani przez EU się nie zgadzają,
> niezależni zgadzają.

Niezależni także się nie zgadzają. Zgadzają się zależni od lobby paliw
kopalnych oraz religijne oszołomy.

>>> Chodzi o pokazanie, że nawet ocieplenie się do takiego poziomu, że na
>>> biegunach rośnie trawa, nie jest dla Ziemi niczym nadzwyczajnym.
>>
>> Dla Ziemi? Nie. Pewnie, że nie.
>>
>> Popatrz na Wenus: 500C, deszcze z kwasu siarkowego, a planeta nadal
>> sobie spokojnie krąży wokół Słońca.
>>
>> Problem ma ekosystem. Pewnie, życie przetrwało nie takie zmiany... ale
>> przetrwało też pieprznięcie takim meteorytem, że krater od uderzenia
>> jest większy niż cała Polska.
>>
>> Czy wobec tego uważasz, że napieprzanie w powierzchnię Ziemi takimi
>> kamulcami byłoby wskazane i bezpieczne? Tylko dlatego, że "dla Ziemi nie
>> są niczym nadzwyczajnym"?
>
> Oczywiście, że nie, ale też nie za bardzo mamy możliwość uchronienia się
> ani przed napieprzaniem meteorów, ani przed normalnymi cyklami
> temperatury (choć, w tym pierwszym przypadku być może broń jądrowa coś
> pomoże. A być może nie).

Ale za to możemy sami nie rozpieprzać działającego w miarę stabilnie
systemu. Dodatkowo - paliwa węglowodorowe to ograniczony zasób. Nie
dość, że rozpieprzamy naturalny obieg węgla w przyrodzie to jeszcze
uzależniamy się od zasobów, które w krótkiej perspektywie mogą się skończyć.

Zresztą gdy mamy prostą możliwość zapobiegania (patrz: szczepionki) to
należy zapobiegać.

> *Normalne cykle temperatury* - nie wyjeżdżaj z Wenus i 500C.

Wenus to właśnie efekt cieplarniany na ogromną skalę - to nie jest tylko
problem większej stałej słonecznej.

--
Boga prawdopodobnie nie ma.
A teraz przestań się martwić
i raduj się życiem!

do góry

W dniu 2015-08-26 o 10:08, Andrzej Lawa pisze:

> Tutaj jednak większość życzy sobie, żeby takie małe Liwiusze nie miały
> okazji do zjadania ich.

I to (zjadanie) jest zakazane.


>> Nie jest proste, bo godzi w największą wartość, czyli wolność.
>
> Wolność to bycia zagrożeniem epidemiologicznym?

Zagrożenie to tylko konsekwencja. Wolnością jest nieprzyjmowane
szczepionek pod przymusem.


> Och, to może broń od razu wolności do detonowania ładunków nuklearnych
> na własnym podwórku?

Co do zasady jest taka wolność - przynajmniej dla podmiotów
dysponujących odpowiednio dużym podwórkiem (czyli dla państw).


> Twoja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność (i
> bezpieczeństwo) innych.

Zatem, łaskawie, nie wbijaj we mnie swoich igieł ;)


>>>>> Jak chcesz to rytualnie zarażaj się celowo HIV i pryskaj krwią na
>>>>> około
>>>>> - ale gdzieś w cholerę daleko, gdzie będą żyć tylko inni tobie
>>>>> podobni.
>>>>
>>>> A jaki to ma związek z tematem?
>>>
>>> Mówimy o narażaniu innych na epidemię wskutek własnego widzimisię.

Nieszczepienie nie jest narażaniem na epidemię. Narażaniem jest bycie
chorym w towarzystwie i tutaj wszelkiego rodzaju kwarantanny czy zakazy
przebywania nie tylko są uzasadnione, ale i są w praktyce stosowane.



>> Takie życie. Bywa. Cały czas jesteś narażany na jakieś zarazki.
>
> Nie tak groźne i nie tak łatwe do uniknięcia.

A o których piszesz?



> Promieniowania jonizującego też całkiem nie unikniemy, ale jednak chyba
> nie chciałbyś, żeby twój sąsiad mógł postawić sobie w ogrodzie
> nieosłonięty stos atomowy w celach grzewczych?

Analogia nietrafna - "stos" to ekwiwalent osoby chorej, a nie zdrowej,
tylko nieszczepionej.

--
Liwiusz

do góry

W dniu 25.08.2015 o 16:02, Liwiusz pisze:

>> A decydować nie powinni idioci, wierzący w homeopatię i sensacyjne pisma
>> antyszczepionkowych panikarzy.
>
> A to już kwestia światopoglądowa - ja uważam, że decydować powinni
> rodzice, ty, że "komisja". Wnioskuję, że nie masz dzieci?

Niby dlaczego? Bo wg ciebie wszyscy rodzice uważają, że decyzja o
szczepieniach powinna należeć wyłącznie do rodziców tych dzieci?

--
Boga prawdopodobnie nie ma.
A teraz przestań się martwić
i raduj się życiem!

do góry

W dniu 2015-08-26 o 10:17, Andrzej Lawa pisze:
> W dniu 25.08.2015 o 16:02, Liwiusz pisze:
>
>>> A decydować nie powinni idioci, wierzący w homeopatię i sensacyjne pisma
>>> antyszczepionkowych panikarzy.
>>
>> A to już kwestia światopoglądowa - ja uważam, że decydować powinni
>> rodzice, ty, że "komisja". Wnioskuję, że nie masz dzieci?
>
> Niby dlaczego? Bo wg ciebie wszyscy rodzice uważają, że decyzja o
> szczepieniach powinna należeć wyłącznie do rodziców tych dzieci?

Na tym polega właśnie władza rodzicielska. Zakładam, że każdy rodzic ją
wykonuje i nie chce, aby jej mu pozbawiono. Wyjątkiem są "nierodzice",
którzy nie rozumieją o co chodzi i rodzice-ciapaty, którzy i tak władzy
rodzicielskiej nie sprawują.


--
Liwiusz

do góry

W dniu 25.08.2015 o 16:26, Shrek pisze:

>> Po drugie, naturalne źródła uczestniczą w naturalnym, w miarę stabilnym
>> obiegu - wahania wymagają geologicznej skali czasu.
>
> Jest tylko jedno małe ale. Zakładasz, że klimat jest w naturalny sposób
> wyważony

Raczej: bezwładny.

> i każde nawet niewielkie odchylenie "nienaturalnne" tą
> równowagę bezpowrotnie niszczy. Nie - jeśli by tak było, to znaczy, że

Nie bezpowrotnie. Problem jest dwojaki: gwałtowne zmiany spowodowane
przez ludzi oraz nowy, mniej korzystny poziom równowagi.

> klimat jest niestabilny i się rozbiega przy najmniejszej "dotknięciu".
> Tak nie jest, bo dawno by się już rozbiegł, bo "dotknięć" mniej lub
> bardziej naturalnych bylo mnóstwo. Za każdym razem wracał do równowagi
> (co najwyżej punkt równowagi był nieco przesunięty). I tak będzie tym

Ano właśnie.

> razem. Jakąś równowagę osiągniemy. Możemy ją co najwyżej przesunąć. O
> ile - ono z grubsza o tyle jaki jest nasz udział w stosunku do emisji
> "naturalnych". Czyli bardzo niewiele. Magia sprężenia zwrotnego

Nie chwytasz sedna. Zmiany naturalne, o ile nie są spowodowane gwałtowną
katastrofą, są dość powolne.

My powodujemy stosunkowo gwałtowną zmianę. To pierwszy problem.

Drugim problemem jest nie to, że zagrożone są misie polarne czy jakieś
rzadkie motyle, tylko nasza cywilizacja, która jest cholernie wrażliwa
na nawet dość drobne zmiany.

Ekosystem się dostosuje do zmian - może parę gatunków wyginie, parę
nowych powstanie. Ale dla ludzkości nawet krótkotrwała (kilkadziesiąt
lat) i względnie lokalna "awaria" dostaw żywności do rejonu aktualnie
niemającego z tym problemów spowoduje nieproporcjonalnie wielką katastrofę.

> (ujemnego, którego zwolennicy globcia starają się nie zaważać - w
> zasadzie żadnego sprzężenia ujemnego w ich modelach nie ma, co oznacza,
> że modele są do d4, bez dalszej analizy - są z założenia niestabilne, a
> prakrtyka pokazuje, że klimat z założenia jest układem stabilnym).

Cóż, klimat Marsa i Wenus też są stabilne ;->

>> Wyobraź sobie firmę, która ma ogromne obroty ale malutką marżę.
>>
>> Może ci się wydawać, że comiesięczne wypływanie niewielkiego odsetka
>> obrotu to niezauważalny pikuś, ale stopniowo doprowadzisz do plajty
>> całej działalności.
>
> Znów to samo - jakby tak było, to większość biznesów by poupadała w
> wyniku pierwszego lepszego kryzysu. A nie upadają. Patrz wyżej.

Primo: pisałem o MALUTKIEJ MARŻY. Firmy mają z reguły dość duże marże.

Secundo: nie upadają? no popatrz...
Znaczy się ta fala plajt i ratowania z pieniędzy podatników różnych
biznesów to było tylko takie... złudzenie?

> Nie przeczę, że klimat się ociepla, uważam tylko, że antropogeniczny
> proces tego zjawiska nie jest przesądzony, a wiara w modele, które
> sprawdzają się w okresie dwóch stuleci, i są bardzo wątpliwe jako całość
> jest oznaką naszej pychy jako gatunku ludzkiego;) IMHO założenie, że
> wiemy o klimacie wszystko, a niedostrzegamy żadnych ujemnych sporzężeń
> świadczy o naszym małym rozumku. Takie sprzężenia muszą być, bo inaczej
> skończyli byśmy jako kula lub Wenus.

Wenus ma 2x wyższą stałą słoneczną i brak pola magnetycznego.

I zgadzam się, że o klimacie nie wiemy wszystkiego... niemniej jednak
(1) przesłanki względem antropogenicznych zmian klimatycznych są bardzo
mocne, a poza tym (2) skoro nie znasz dokładnie mechanizmu to może
jednak lepiej byłoby starać się jak najmniej nań wpływać na oślep czy
wręcz losowo?

"Nie wiem, jak to działa, więc nic złego się nie stanie jak wrzucę tam
swoje śmieci", tak?

--
Boga prawdopodobnie nie ma.
A teraz przestań się martwić
i raduj się życiem!

do góry