eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Na religie
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 172

  • 131. Data: 2019-05-30 00:12:15
    Temat: Re: Na religie
    Od: Kviat

    W dniu 29.05.2019 o 15:19, Liwiusz pisze:

    > Choćby Kviaty srały, nie znajdą.

    Choćby liwiusze srały, zawsze będą kretynami.

    I weź tu z takim pokemonem próbuj normalnie dyskutować...

    Powrotu do zdrowia życzą.
    Piotr



  • 132. Data: 2019-05-30 00:55:21
    Temat: Re: Na religie
    Od: "J.F." <j...@p...onet.pl>

    Użytkownik "Robert Tomasik" napisał w wiadomości grup
    dyskusyjnych:5ceedfb9$0$526$6...@n...neostrada.
    pl...
    W dniu 29.05.2019 o 21:29, Liwiusz pisze:
    >>>> Ach, ci niepiśmienni chłopi, chcący nauczyć się pisać, tylko
    >>>> kościół
    >>>> zabrania...
    >>> ano, kościół uczy, wiecznie uczy, tylko nikt nie słucha:)
    >> Uczył o wiele wcześniej jak się za to państwo wzięło.
    >
    >Trudno do końca powiedzieć. Brak informacji - przykładowo - na temat
    >państwa Słowian wynika z faktu, ze kościół niszczył wszelkie
    >informacje
    >na ten temat. Słowianie na terenie Europy Środkowej działali przez
    >kilka
    >tysięcy lat i wątpię, by nie było żadnego szkolnictwa. Po prostu nie
    >zachowały się dowody na to i tyle.

    Mowisz, ze przez niszczenie ?
    A moze po prostu nie wymyslelismy pisma ?

    >Spójrz na historie Chin. Tam Kościół nie walczył z historią, to
    >zachowały sie źródła wskazujące na świeckie szkolnictwo na wiele lat
    >przed powstaniem Kościoła Chrześcijańskiego.

    No ale oni papier wynalezli, i tusz, i biurokracje.

    J.


  • 133. Data: 2019-05-30 03:15:51
    Temat: Re: Na religie
    Od: Marcin Debowski <a...@I...zoho.com>

    On 2019-05-29, Kviat <Kviat> wrote:
    > W dniu 29.05.2019 o 06:10, Marcin Debowski pisze:
    >>> Eeee? Miała wyrecytować wyklepaną na pamięć infantylną regułkę,
    >>> wtłaczaną do głów dzieciom na lekcjach religii? A nie po to sąd chce ją
    >>> zagonić na lekcje religii, żeby właśnie sformatować ją do takiej wizji?
    >>> Skąd dziecko ma wiedzieć, w co jacyś ludzie wierzą?
    >>
    >> Chyba się zgubiłem. > Twierdziłeś, że dziecku nie da się powiedzieć kogo
    >> ludzie uważają za boga.
    >
    > Nic takiego nie twierdziłem.
    > Twierdziłem, że dziecku nie da się powiedzieć, co to dziecko powinno
    > uważać czym jest bóg. Można je jedynie sformatować żeby przyjęło do
    > wiadomości czym jest bóg wyobrażony przez kogoś - wtłoczyć mu do głowy
    > czyjąś wizję boga, wizję zależną od przypadku miejsca urodzenia
    > (generalnie), żeby odpowiadało tak, jak tego oczekuje pytacz.

    No i niestety ale wizja pana boga za oknem samolotu za dobrze nie
    świdczy o wtłaczaczu tej wizji.

    > Ale trochę racji masz, niezwykle trudno jest dziecku powiedzieć kogo
    > ludzie uważają za boga, bo trudno żeby 10letnie dziecko znało już
    > wszystkich, a przynajmniej większość bogów, żeby wiedzieć kogo/co ludzie
    > uważają za boga.
    > Nie uważam za właściwe, żeby uczyć dziecko "kogo/co ludzie uważają za
    > boga", akurat tej wizji boga, której oczekiwałby miejscowy sąd, tylko po
    > to, żeby zadowolić ten sąd i jego biegłego wyznającego jedyną słuszną
    > religię.

    To nie do końca (tu, w tej sprawie) chodzi aby dziecko rozumiało boga,
    czy potrafiło zrobić przegląd wierzeń. Bardziej o to co mówi o całej
    sytuacji jego odpowiedź.

    >> Podałem przykład jak mozna, po którym to
    >> tłumaczeniu dziecko nie będzie pierd.. o samolotach i widzeniu za oknem.
    >
    > Za to będzie pierd... o panu, który czuwa nad zwierzątkami i kwiatkami.
    > I mam dylemat, które pierd... jest bardziej infantylne i niedojrzałe.
    >
    > To ja już wolę, że dziecko na postawie własnej dedukcji, bo ktoś mu
    > powiedział, że bóg jest w niebie (czyli gdzie? w chmurach?), doszło
    > organoleptycznie do wniosku, że jednak go tam nie ma. To nic, że
    > dedukcja i wnioski infantylne z punktu widzenia dorosłego, ważne, że
    > własne i adekwatne do wieku.

    No to chyba nie pozostaje nam nic innego tylko się ze soba nie zgodzić.
    Dla mnie pierniczenie o braku boga za oknem vs. stwierdzenie, że uważa
    że boga nie ma jest jak przepaść.

    > Pojęcie-koncepcja nieba jest równie abstrakcyjna i trudna do ogarnięcia
    > przez dziecko co bóg.

    Koncepcja nieba, które to dziecko przedstawiło jest własnie kwintesencją
    trywializacji problemu. W moim przykładzie niebo się nawet nie pojawia.

    > Nie bez powodu kościół ludziom niewykształconym, niepotrafiącym czytać i
    > pisać, przez wieki przedstawiał wizję piekła z kotłami ze smołą i
    > rogatymi diabłami z widłami gdzieś głęboko pod ziemią.

    Oczywiscie. Tylko ta dziwczynka nie żyje w sredniowieczu, takoz jej
    rodzice, a nikt rozsądny takim konceptem się obecnie nie posługje. Ale
    może się mylę. Myle się? Tego obecnie nauczają na lekcjach religii?
    Serio pytam.

    >> Gdzie tu jest jakaś regułka?
    >
    > Podałeś regułkę do wklepania na pamięć, jak jacyś konkretni ludzie
    > wyobrażają sobie boga.

    Nie podałem żadnej regułki do wklepania na pamięć. Nawet wyraxnie
    zaznaczyłem, że był to jeden z pierdylionów mozliwych opisów, który
    umożliwiłby dziecku przybliżone zrozumienie wiary innych ludzi bez
    uciekania się do ilustracji rodem z głosu kołhozu.

    >> "Nie wierzę w boga i dlatego nie chcę chodzić na religie" to wizja boga?
    >
    > Nie, to nie jest wizja boga.

    Nie, nie jest. To jest odpowiedź, którą 9cio latka pochodzaca ze zdrowej
    rodziny powinna udzielić na pytanie sędziego.

    > Co z tego, że dziecko powie "nie wierzę/wierzę" w boga, skoro tego
    > kompletnie nie rozumie. Powtarza jedynie po rodzicach, tak jak zostało
    > wychowane, bez zrozumienia sensu, to czego rodzice/rówieśnicy (sąd?)
    > oczekują.

    Alez rozumie, tylko nie nalezy spodziewac się w tym jakiejś
    filozoficznej głębi.

    > I stawiam orzechy przeciwko bananom, że jakby powiedziała "bo nie wierzę
    > w boga", to tak samo sąd (czy inny wyznawca) by stwierdził, że pewnie
    > ojciec jej tak kazał mówić, bo co dziecko może wiedzieć o wierze w boga?

    Może tak, może nie. MZ trywializująca odpowiedź dołożyła sie mocno do wyniku.

    > Dla wyznawcy każda odpowiedź będzie niedobra. A skoro nie wie, to niech
    > się dowie. Najlepiej na przymusowej lekcji religii prowadzonej przez
    > katechetę. Katolickiego katechetę.

    A tu już zalewa Cię jad swojego wojującego antyreligijnizmu
    przysłaniając prosty fakt, że wyznawcy też bywają wyważeni i obiektywni.

    >> to egzotyczne skoro miał decydować czy ma chodzić czy nie?
    >
    > Tak. Dla człowieka niewierzącego jest to egzotyczne.

    Bądźmy precyzji, dla Ciebie jest to egzotyczne.

    >> interpretacja prowadzi do konfliktów i sprzeczności. O tu, takie ładne i
    >> w punkt na temat:
    >>
    >> http://bc.upjp2.edu.pl/Content/2735/warchalowski_art
    _prawa_dziecka.pdf
    >>
    >> Streszczę istotę: to czyje zdanie dominuje w układzie rodzic dziecko
    >> zalezy od stopnia dojrzałości dziecka. W każdym przypadku rodzic
    >> powinien wysłuchac dziecka i w miarę możliwości brac pod uwage jego
    >> zdanie, co nie oznacza, że musi się z tym zdaniem zgodzić. W miarę jak
    >> dziecko dorasta (staje się dojrzałe społecznie) jego widzimisie powienno
    >> być brane odpowiednio bardziej pod uwagę.
    >
    > Nie widzę tu ani konfliktu, ani sprzeczności z tym co napisałem.

    Z czym? Powyżej zdaje się wkleiłeś fragment Konstutucji. Nie, żebym
    umniejszał Ci przymiotów, ale...

    >> że 9cio latka nie jest w stanie zrozumieć nawet w przybliżeniu konceptu
    >> boga co prowadzi niejako do wniosku, że dziecko ma tu pozamiatanę. Ja co
    >> prawda się z tym nie zgadzam, ale dla odmiany twierdze, że jak ktoś
    >> argumentuje o samolotach i bogu za oknem to udowadnia w tym temacie
    >> właśnie krańcową niedojrzałość, więc wychodzi na to samo. I pewnie sędzia
    >> tez tak to widział.
    >
    > I dlatego postanowił wysłać dziecko na przymusową indoktrynację. Nie po
    > to żeby się dowiedziało, jakie ludzie mają koncepcje boga/bogó (bo tego
    > na religii się nie dowie i wykształcony sąd doskonale zdaje sobie z tego
    > sprawę), lecz po to, żeby się dowiedziało o jedynie słusznej wizji
    > konkretnej grupy ludzi.

    Ale to Twoje zdanie. Dlaczego ma to być zdanie uniwersalne?

    > A mógł kazać zapisać na korepetycje z historii.

    Gdy spór dotyczył chodzenia na religię?

    >> No skoro sędzia ma doskonale widzieć, że nie ma na świecie osoby która
    >> mogłaby dać jakąkolwiek wiedzę na temat boga to jest agnostykiem.
    >
    > Czyli uważasz, że nie można być równocześnie wierzącym i wykształconym?

    Nie. Uważam, że jak się jest przekonanym co do niemozliwości poznania w
    kwesti boga to jest się agnostykiem.

    >> No nie. Osoba wierzaca, uważa że KK i cała reszta taką wiedze posiadają.
    >
    > Ja wiem co uważa osoba wierząca. Niech sobie uważa.
    > Od osoby wykształconej oczekuję wiedzy o faktach. A fakty są takie, że
    > takiej osoby nie ma.

    Nie, fakty takie nie są.

    >> Dla niektórych jest i rzecz polega na wyjasnieniu kim jest bóg dla tych
    >> niektórych. Co tu trudnego do zrozumienia?
    >
    > A co jest trudnego w zrozumieniu, że lekcje religii nie polegają na
    > wyjaśnieniu czym jest bóg dla niektórych, tylko na wtłaczaniu dzieciom
    > do głowy, że bóg jest i akurat taka wizja boga jest jedynie słuszna?

    Ale to ponownie Twoje zdanie. O tyle trudno mi się do tego odnieść, że
    nie wiem jak to współcześnie wygląda. Tak, jak wczesniej napisałem, z
    moich doświadczeń, nie byłą to jakaś totalna indoktrynacja.

    >>> No nie mów, że można chodzić po wodzie...
    >>
    >> Jeśli ktos wierzy w to co mówi, to nie jest to oszustwo.
    >
    > Nie zmienia to faktu, że nie jest to prawdą.

    Wiara nie wymaga dowodu prawdy.

    >>> Wytłumaczenia czego? Da się wytłumaczyć chodzenie po wodzie?
    >>> Przecież to zwyczajne kłamstwo. To skandal, że takie rzeczy "uczą" w szkole.
    >>
    >> To może potrzebujemy skupić sie na podstawach? Co to jest kłamstwo? Co
    >> to jest oszustwo?
    >
    > Więc skupmy się na podstawach. Co w szkole robi "nauka" o chodzeniu po
    > wodzie?

    Rozumiem, że osiągnelismy porozumienie w kwestii, że to nie musi być ani
    kłamstwo ani oszustwo. Co w szkole robi "nauka" o chodzeniu po wodzie?
    Nie wiem. Chyba nic. To zapewne jest przykład z czynów Jezusa w ramach
    religii katolickiej. Zresztą tak po prawdzie to nie wiesz, czy po tej
    wodzie nie chodził. Miał swój cel, mógł miec i środki techniczne do jego
    realizacji.

    >> Nigdzie nie napisałem, że to ma być jej jedyne źródło zapoznania.
    >
    > Sąd uznał, że ma być jedyne. Nie wysłał jej równocześnie na lekcje
    > buddyzmu i innych religii.

    Pierwsze słyszę, że zawyrokował, że ma być jedyne.

    >>>> matematyka w podstwawówce a i później podpada dość dobrze pod taki
    >>>> schemat.
    >>> Nie podpada. I dobrze wiesz dlaczego.
    >> Alez podpada,
    > Nie podpada. Aż dziwne, że nie wiesz dlaczego.
    >> tylko musisz to rozpatrywac na określonym poziomie
    >> abstrakcji. > ++90% osób nawet nie próbuje mentalnie weryfikowac szkolnych
    >> informacji. Wierzą lub nie że coś jest tak lub inaczej.
    >
    > Ale w każdej chwili jak zechcą, to mogą te informacje zweryfikować.

    W sposób absolutny nie mogą. Na poziomie osobniczym do najniższego
    dostepnego nauką poziomu abstrakcji układu w którym przebywają 99.99%
    równiez nie da rady.

    --
    Marcin


  • 134. Data: 2019-05-30 03:29:52
    Temat: Re: Na religie
    Od: Marcin Debowski <a...@I...zoho.com>

    On 2019-05-29, J.F. <j...@p...onet.pl> wrote:
    > Użytkownik "Liwiusz" napisał w wiadomości grup
    > dyskusyjnych:5cee4804$0$17361$6...@n...neostrad
    a.pl...
    > W dniu 2019-05-29 o 10:42, Kviat pisze:
    >>>>> I zapewne, w przeciwieństwie do ateizmu, religie są "strategiami
    >>>>> ewolucyjnie stabilnymi"?
    >>>
    >>>> Owszem, i łatwo to wykazać,
    >>
    >>> Napieraj.
    >
    >>Rozejrzyj się po świecie i pokaż mi społeczeństwo oparte o ateizm,
    >>które by z punktu widzenia ewolucyjnego cokolwiek osiągnęło, bo na
    >>razie mam napierać, aby wykazać lepsze dostosowanie czegoś nad czymś,
    >>co nawet nie istnieje.
    >
    > No tak. Rozwiniete spoleczenstwa jakas tam religie mialy, to nie moga
    > sluzyc za przyklad.
    > A nierozwiniete tym bardziej maja swoje religie.

    Problem polega na tym, że skoro coś nie istnieje to nie ma podstaw aby
    twiedzić, że gdyby istniało byłoby stabilne bądź niestabilne. To jest
    trochę jak w chemii, często potrzeba stworzenia warunków aby coś
    powstało, ale jak już stworzysz, to to coś może być bardzo stabilne.

    Ateizm pod względem populacyjnym nie osiagnął odpowiedniej masy
    krytycznej aby w społeczeństwie z dominacja wiary być samo-podtrzymującą
    się opcją. Ale czy by nie był w społeczeństwie czysto ateistycznym?

    Ale też tu z kolei widze ten problem, że nawet ateisci mogą zostać ojcem
    grzybkiem a w chwilach kryzysu religia okazuje się kuszącą alternatywą
    nawet dla ateistów, status quo się zmieni i masa krytyczna może
    zniknąć.

    --
    Marcin


  • 135. Data: 2019-05-30 09:05:40
    Temat: Re: Na religie
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    W dniu 2019-05-29 o 23:19, Kviat pisze:

    >> To gdzie te ateistyczne cywilizacje?
    >
    > Właśnie jesteś świadkiem ich kształtowania.

    A, no to biere popcorn i se poobserwuję;)



    > W kontekście niebywale krótkiego dotychczasowego istnienia ludzkości
    > stwierdzenie, że "pozostaje ona zawsze marginesem" jest nadużyciem.
    > Kilka miliardów lat Ziemia z powodzeniem przetrwała bez religii.

    Wziąwszy pod uwagę, że to człowiek stwarza bogów, nie może to dziwić.


    > Dinozaury przez kilkaset milionów lat nie wierzyły w bogów i jakoś żyły.
    > A ty piszesz o zakresie kilkudziesięciu (czy nawet kilkuset) tysięcy lat.
    > Wiara w bogów to margines.

    Ale jest związana z naszą psychiką, czy może nawet budową mózgu. To
    cecha immanentna człowiekowi, więc bez sensu jest rozpatrywać to, że
    dinozaury nie wierzyły - to oczywistość.


    >> Można powiedzieć, że pojawiła się wraz z człowiekiem, tak jak
    >> niektórzy uznają, że człowiek nastał w momencie jak zaczął grzebać
    >> zmarłych, a nie zostawiać ich na pastwę sępów.
    >
    > No więc sam widzisz, że wiara w bogów nie jest niezbędna do życia.

    Oczywiście, że nie. Ale na razie widać, że jest niezbędna człowiekowi.
    Albo inaczej - człowiek tak wyewoluował, że wierzy.

    Równie dobrze możesz argumentować, że skoro samoświadomości nie miały
    dinozaury, to nie jest ona potrzebna do życia, zatem po co ona
    człowiekowi...



    > Ale jakim sukces? Że człowiek przetrwał 200 tys lat?
    > No rzeczywiście... ale trochę mu daleko do rekordu dinozaurów, o

    Nie tylko przetrwał, ale i zawładną całą planetą. Nie zaprzeczysz, że
    jest to sukces.


    > hiroskopów.

    W sensie, że zrobiłem literówkę? Czym innym jest literówka, czym innym
    jest błąd wynikający z niewiedzy. Prawidłową analogią Homo Sapiens jest
    choroskop.


    > Pochwal się dinozaurom, że ludzie żyją dłużej o 180 tys. lat niż sądzą
    > niektórzy naukowcy i bez wiary w boga nie mieli by szans na przetrwanie
    > tak długo.

    Jakby w ogóle nie było wiary w boga, to może by mieli szansę (choć nie
    wyobrażam sobie człowieka rozumnego i samoświadomego, który nie szuka,
    choćby ułomnych, odpowiedzi na temat otaczającego świata i śmierci, a do
    tego służą religie). Ale że wiara się pojawiła, to trzeba sobie postawić
    pytanie - czy lepsze przystosowanie mają populacje wierzące, czy
    niewierzące. Historia ostatnich 180 tysięcy lat pokazuje, że wierzące.
    Ty, na podstawie eksperymentu z ostatnich 50 lat, próbujesz postawić
    tezę przeciwną.


    > Bzdura.
    > Ma tradycję edukacji (a raczej indoktrynacji) dla wybranych. Dla
    > wybranych przez siebie i przez zawartość portfela.

    Czy o państwowej szkole też piszesz, że indoktrynuje?


    >>> Halo! Nie rozmawiamy o receptach na świat, tylko o twojej tezie, że
    >>> nie da się zbudować społeczeństwa bez wiary w bogów.
    >>> Nie wiesz czy się nie da.
    >>
    >> Przez 100 tys. lat się nie udało.
    >
    > No i?
    > Przez tysiące lat nie udało się nikomu polecieć nawet do chmur.
    > A teraz latamy w kosmosie, mamy satelity i internet.

    I stworzyła to cywilizacja oparta o wiarę w boga :) Wiele odważnych
    czynów odbyło się dzięki wierze.

    olucyjnie.
    >> Ww. wierzenia wynikają już raczej z tego, że mózg ludzki jest tak
    >> zbudowany, że natualnie idzie ku wierze.
    >
    > Nie. To braki w edukacji, ewentualnie choroby psychiczne.

    Naukowcy mają na ten temat inne zdanie.



    >> To, że lepiej wierzyć w praktyczną religię niż w horoskopy.
    >
    > Praktyczną? Jaja sobie robisz?

    Nie. Chyba nie zaprzeczysz, że niektóre religie mają znośne zasady, a
    niektóre bardzo krępują wolność i obyczajność człowieka? Chrześcijanka
    popyla w kusej spódniczce, a muzułmanka nosi hidżab.


    >> Nie palimy. Nie nasza religia. Kolejny powód, aby z nią nie walczyć,
    >> bo inne religie to robią.
    >
    > Dobrze się czujesz?
    > Jakie inne? Zajrzyj do podręcznika historii.

    Mówię o obecnych czasach. To, że kiedyś króle byli pedofilami nie
    oznacza, że jest to argument za likwidacją władzy państwowej, czy Unii
    Europejskiej.



    >> Sąd jest tu tylko zastępstwem rodzica.
    >
    > Tylko dlaczego tego religianckiego rodzica?

    Bo któregoś być musi. W innej sprawie wydałby inny wyrok. Tak naprawdę
    trudno mi komentować tę sprawę, bo naprawdę mało wiemy o tej rodzinie.

    --
    Liwiusz


  • 136. Data: 2019-05-30 09:38:58
    Temat: Re: Na religie
    Od: Jacek Maciejewski <j...@g...pl>

    Dnia Thu, 30 May 2019 09:05:40 +0200, Liwiusz napisał(a):

    >>> To gdzie te ateistyczne cywilizacje?
    >>
    >> Właśnie jesteś świadkiem ich kształtowania.
    >
    > A, no to biere popcorn i se poobserwuję;)

    Zacznij od Chin:
    https://www.glosgminny.pl/szesc-krajow-na-swiecie-z-
    najwieksza-iloscia-przekonanych-ateistow/
    --
    Jacek
    I hate haters.


  • 137. Data: 2019-05-30 11:22:23
    Temat: Re: Na religie
    Od: Kviat

    W dniu 30.05.2019 o 03:15, Marcin Debowski pisze:
    > On 2019-05-29, Kviat <Kviat> wrote:
    >> W dniu 29.05.2019 o 06:10, Marcin Debowski pisze:
    >>>> Eeee? Miała wyrecytować wyklepaną na pamięć infantylną regułkę,
    >>>> wtłaczaną do głów dzieciom na lekcjach religii? A nie po to sąd chce ją
    >>>> zagonić na lekcje religii, żeby właśnie sformatować ją do takiej wizji?
    >>>> Skąd dziecko ma wiedzieć, w co jacyś ludzie wierzą?
    >>>
    >>> Chyba się zgubiłem. > Twierdziłeś, że dziecku nie da się powiedzieć kogo
    >>> ludzie uważają za boga.
    >>
    >> Nic takiego nie twierdziłem.
    >> Twierdziłem, że dziecku nie da się powiedzieć, co to dziecko powinno
    >> uważać czym jest bóg. Można je jedynie sformatować żeby przyjęło do
    >> wiadomości czym jest bóg wyobrażony przez kogoś - wtłoczyć mu do głowy
    >> czyjąś wizję boga, wizję zależną od przypadku miejsca urodzenia
    >> (generalnie), żeby odpowiadało tak, jak tego oczekuje pytacz.
    >
    > No i niestety ale wizja pana boga za oknem samolotu za dobrze nie
    > świdczy o wtłaczaczu tej wizji.

    A wizja jakiegoś pana dbającego o kwiatki i zwierzątka dobrze świadczy?
    Bądźmy poważni...

    >> Ale trochę racji masz, niezwykle trudno jest dziecku powiedzieć kogo
    >> ludzie uważają za boga, bo trudno żeby 10letnie dziecko znało już
    >> wszystkich, a przynajmniej większość bogów, żeby wiedzieć kogo/co ludzie
    >> uważają za boga.
    >> Nie uważam za właściwe, żeby uczyć dziecko "kogo/co ludzie uważają za
    >> boga", akurat tej wizji boga, której oczekiwałby miejscowy sąd, tylko po
    >> to, żeby zadowolić ten sąd i jego biegłego wyznającego jedyną słuszną
    >> religię.
    >
    > To nie do końca (tu, w tej sprawie) chodzi aby dziecko rozumiało boga,
    > czy potrafiło zrobić przegląd wierzeń. Bardziej o to co mówi o całej
    > sytuacji jego odpowiedź.

    O to to.
    Cały czas przecież właśnie piszę, że wszyscy mają gdzieś co dziecko
    rozumie czy nie rozumie, tylko oczekują co powie.
    I jak powie prawidłową regułkę, to wyznawcy będą zadowoleni.


    >>> Podałem przykład jak mozna, po którym to
    >>> tłumaczeniu dziecko nie będzie pierd.. o samolotach i widzeniu za oknem.
    >>
    >> Za to będzie pierd... o panu, który czuwa nad zwierzątkami i kwiatkami.
    >> I mam dylemat, które pierd... jest bardziej infantylne i niedojrzałe.
    >>
    >> To ja już wolę, że dziecko na postawie własnej dedukcji, bo ktoś mu
    >> powiedział, że bóg jest w niebie (czyli gdzie? w chmurach?), doszło
    >> organoleptycznie do wniosku, że jednak go tam nie ma. To nic, że
    >> dedukcja i wnioski infantylne z punktu widzenia dorosłego, ważne, że
    >> własne i adekwatne do wieku.
    >
    > No to chyba nie pozostaje nam nic innego tylko się ze soba nie zgodzić.
    > Dla mnie pierniczenie o braku boga za oknem vs. stwierdzenie, że uważa
    > że boga nie ma jest jak przepaść.

    A niby w jaki sposób ma stwierdzić, że boga nie ma?
    Bo nie ma takiego pana, który opiekuje się kwiatkami i zwierzątkami?
    Czym to się różni od: nie ma pana, który mieszka w chmurach?

    Masz rację, nie zgadzamy się, bo dla mnie pierniczenie o panu z
    kwiatkami i zwierzątkami jest przepaścią infantylizmu.
    Przynajmniej dziecko samodzielnie może sprawdzić, że żadnego pana w
    chmurach nie ma.

    >> Pojęcie-koncepcja nieba jest równie abstrakcyjna i trudna do ogarnięcia
    >> przez dziecko co bóg.
    >
    > Koncepcja nieba, które to dziecko przedstawiło jest własnie kwintesencją
    > trywializacji problemu.

    Przecież w tej wypowiedzi nie było żadnej koncepcji nieba. A już tym
    bardziej koncepcji jakiegoś wyznawcy.

    No bez jaj... to że dziecko powiedziało, że w chmurach nie ma jakiegoś
    pana, to znaczy, że dziecko przedstawiło koncepcję nieba z punktu
    widzenia wiary?

    Napisz, że żartowałeś. Proszę.

    > W moim przykładzie niebo się nawet nie pojawia.

    Ale pojawia się pan dbający o kwiatki i zwierzątka.
    Kwintesencja trywializacji problemu.

    >> Nie bez powodu kościół ludziom niewykształconym, niepotrafiącym czytać i
    >> pisać, przez wieki przedstawiał wizję piekła z kotłami ze smołą i
    >> rogatymi diabłami z widłami gdzieś głęboko pod ziemią.
    >
    > Oczywiscie. Tylko ta dziwczynka nie żyje w sredniowieczu, takoz jej
    > rodzice, a nikt rozsądny takim konceptem się obecnie nie posługje.

    Czyli posługiwanie się konceptem pana dbającego o kwiatki i zwierzątka
    jest rozsądne?
    A niby dlaczego?

    > Ale
    > może się mylę. Myle się? Tego obecnie nauczają na lekcjach religii?
    > Serio pytam.

    Jest gorzej niż myślisz.
    http://wyborcza.pl/7,95891,21668783,lekcje-religii-w
    -szkole-zenada-bezsilnosc-sredniowiecze.html
    https://www.newsweek.pl/polska/religia-w-szkolach-dz
    ieci-religia-edukacja-kosciol-katolicki-newsweekpl/5
    xtsg6d

    Tego jest więcej.

    >>> Gdzie tu jest jakaś regułka?
    >>
    >> Podałeś regułkę do wklepania na pamięć, jak jacyś konkretni ludzie
    >> wyobrażają sobie boga.
    >
    > Nie podałem żadnej regułki do wklepania na pamięć. Nawet wyraxnie
    > zaznaczyłem, że był to jeden z pierdylionów mozliwych opisów,

    I dowolny opis z tego pierdyliarda dziecko musiałoby wklepać na pamięć.

    > który
    > umożliwiłby dziecku przybliżone zrozumienie wiary innych ludzi bez
    > uciekania się do ilustracji rodem z głosu kołhozu.

    Dorosłemu pewnie by umożliwiło. Dziecku nie.

    >>> "Nie wierzę w boga i dlatego nie chcę chodzić na religie" to wizja boga?
    >>
    >> Nie, to nie jest wizja boga.
    >
    > Nie, nie jest. To jest odpowiedź, którą 9cio latka pochodzaca ze zdrowej
    > rodziny powinna udzielić na pytanie sędziego.

    "Powinna".
    Niby dlaczego powinna? Co to ma być? Tresowanie co dziecko powinno
    odpowiedzieć?
    Dlaczego niby ma odpowiedzieć, że nie wierzy, skoro nawet nie rozumie
    tego pojęcia? To jakiś absurd.

    Odpowiedziała jak odpowiedziała. Cokolwiek by odpowiedziała nie
    upoważnia to żadnego religianta do skazywania dziecka na przymusowe
    lekcje religii.

    >> Co z tego, że dziecko powie "nie wierzę/wierzę" w boga, skoro tego
    >> kompletnie nie rozumie. Powtarza jedynie po rodzicach, tak jak zostało
    >> wychowane, bez zrozumienia sensu, to czego rodzice/rówieśnicy (sąd?)
    >> oczekują.
    >
    > Alez rozumie, tylko nie nalezy spodziewac się w tym jakiejś
    > filozoficznej głębi.

    Jak rozumie? Dorośli religianci nie rozumieją, a co dopiero dziecko?

    >> I stawiam orzechy przeciwko bananom, że jakby powiedziała "bo nie wierzę
    >> w boga", to tak samo sąd (czy inny wyznawca) by stwierdził, że pewnie
    >> ojciec jej tak kazał mówić, bo co dziecko może wiedzieć o wierze w boga?
    >
    > Może tak, może nie. MZ trywializująca odpowiedź dołożyła sie mocno do wyniku.

    No. Bo trywializacja o roślinkach i zwierzątkach by pomogła. To smutne,
    że jedna trywializacja nie pomaga, a druga pomaga.
    Religia przesiąknęła do szpiku kości, nawet do kości niewierzących. Jak
    widać.
    To smutne, że żyjemy w kraju, w którym sąd decyduje, która trywializacja
    jest tą właściwą.

    >> Dla wyznawcy każda odpowiedź będzie niedobra. A skoro nie wie, to niech
    >> się dowie. Najlepiej na przymusowej lekcji religii prowadzonej przez
    >> katechetę. Katolickiego katechetę.
    >
    > A tu już zalewa Cię jad swojego wojującego antyreligijnizmu
    > przysłaniając prosty fakt, że wyznawcy też bywają wyważeni i obiektywni.

    Raczysz żartować.
    Wyznawca nie może być obiektywny. Z definicji. Musiałby choć przez
    sekundę założyć, że boga/bogów nie ma, żeby spojrzeć na coś obiektywnie.

    >>> to egzotyczne skoro miał decydować czy ma chodzić czy nie?
    >>
    >> Tak. Dla człowieka niewierzącego jest to egzotyczne.
    >
    > Bądźmy precyzji, dla Ciebie jest to egzotyczne.

    Niewątpliwie dla mnie też.

    >>> interpretacja prowadzi do konfliktów i sprzeczności. O tu, takie ładne i
    >>> w punkt na temat:
    >>>
    >>> http://bc.upjp2.edu.pl/Content/2735/warchalowski_art
    _prawa_dziecka.pdf
    >>>
    >>> Streszczę istotę: to czyje zdanie dominuje w układzie rodzic dziecko
    >>> zalezy od stopnia dojrzałości dziecka. W każdym przypadku rodzic
    >>> powinien wysłuchac dziecka i w miarę możliwości brac pod uwage jego
    >>> zdanie, co nie oznacza, że musi się z tym zdaniem zgodzić. W miarę jak
    >>> dziecko dorasta (staje się dojrzałe społecznie) jego widzimisie powienno
    >>> być brane odpowiednio bardziej pod uwagę.
    >>
    >> Nie widzę tu ani konfliktu, ani sprzeczności z tym co napisałem.
    >
    > Z czym?

    Z tym co napisałem.
    I z Konstytucją.

    > Powyżej zdaje się wkleiłeś fragment Konstutucji. Nie, żebym
    > umniejszał Ci przymiotów, ale...

    Chętnie wyjaśnię jeżeli masz wątpliwości.
    Tylko napisz o co chodzi.

    >>> że 9cio latka nie jest w stanie zrozumieć nawet w przybliżeniu konceptu
    >>> boga co prowadzi niejako do wniosku, że dziecko ma tu pozamiatanę. Ja co
    >>> prawda się z tym nie zgadzam, ale dla odmiany twierdze, że jak ktoś
    >>> argumentuje o samolotach i bogu za oknem to udowadnia w tym temacie
    >>> właśnie krańcową niedojrzałość, więc wychodzi na to samo. I pewnie sędzia
    >>> tez tak to widział.
    >>
    >> I dlatego postanowił wysłać dziecko na przymusową indoktrynację. Nie po
    >> to żeby się dowiedziało, jakie ludzie mają koncepcje boga/bogó (bo tego
    >> na religii się nie dowie i wykształcony sąd doskonale zdaje sobie z tego
    >> sprawę), lecz po to, żeby się dowiedziało o jedynie słusznej wizji
    >> konkretnej grupy ludzi.
    >
    > Ale to Twoje zdanie. Dlaczego ma to być zdanie uniwersalne?

    Bo na lekcji religii nie dowie się jakie ludzie mają koncepcje boga,
    lecz o jedynie słusznej wizji konkretnej grupy ludzi.
    Ale masz rację, nie było to zdanie uniwersalne, bo najwyraźniej nie
    każdy wykształcony sąd zdaje sobie z tego sprawę.

    >> A mógł kazać zapisać na korepetycje z historii.
    >
    > Gdy spór dotyczył chodzenia na religię?

    To była ironia, sarkazm... załamanie rąk, że w tym kraju instytucje
    zmuszają ludzi do indoktrynacji religijnej.

    >>> No skoro sędzia ma doskonale widzieć, że nie ma na świecie osoby która
    >>> mogłaby dać jakąkolwiek wiedzę na temat boga to jest agnostykiem.
    >>
    >> Czyli uważasz, że nie można być równocześnie wierzącym i wykształconym?
    >
    > Nie. Uważam, że jak się jest przekonanym co do niemozliwości poznania w
    > kwesti boga to jest się agnostykiem.

    Aha. Czyli jak się jest przekonanym, że można poznać boga, to znaczy, że
    można poznać boga?
    To żart, tak?

    Bo wiesz... ludzie wykształceni wiedzą, że nie można...

    >>> No nie. Osoba wierzaca, uważa że KK i cała reszta taką wiedze posiadają.
    >>
    >> Ja wiem co uważa osoba wierząca. Niech sobie uważa.
    >> Od osoby wykształconej oczekuję wiedzy o faktach. A fakty są takie, że
    >> takiej osoby nie ma.
    >
    > Nie, fakty takie nie są.

    Eeee?
    Pokaż palcem taką osobę, bo zacząłem się gubić kiedy żartujesz, a kiedy
    piszesz poważnie.

    >>> Dla niektórych jest i rzecz polega na wyjasnieniu kim jest bóg dla tych
    >>> niektórych. Co tu trudnego do zrozumienia?
    >>
    >> A co jest trudnego w zrozumieniu, że lekcje religii nie polegają na
    >> wyjaśnieniu czym jest bóg dla niektórych, tylko na wtłaczaniu dzieciom
    >> do głowy, że bóg jest i akurat taka wizja boga jest jedynie słuszna?
    >
    > Ale to ponownie Twoje zdanie.

    Niewątpliwie również moje. Bo zgodne ze stanem faktycznym.

    > O tyle trudno mi się do tego odnieść, że
    > nie wiem jak to współcześnie wygląda. Tak, jak wczesniej napisałem, z
    > moich doświadczeń, nie byłą to jakaś totalna indoktrynacja.

    No jak nie? Przecież esencją, sednem, celem, sensem istnienia lekcji
    religii jest właśnie indoktrynacja. Do jedynej słusznej wizji boga.
    Nie ma tam czegoś takiego jak totalna czy mniej totalna indoktrynacja.
    To tak jakbyś napisał, że można być tylko trochę w ciąży...

    >>>> No nie mów, że można chodzić po wodzie...
    >>>
    >>> Jeśli ktos wierzy w to co mówi, to nie jest to oszustwo.
    >>
    >> Nie zmienia to faktu, że nie jest to prawdą.
    >
    > Wiara nie wymaga dowodu prawdy.

    Twierdzenie, że mnożna chodzić po wodzie wymaga.
    Bo inaczej jest to zwykłe kłamstwo.

    >>>> Wytłumaczenia czego? Da się wytłumaczyć chodzenie po wodzie?
    >>>> Przecież to zwyczajne kłamstwo. To skandal, że takie rzeczy "uczą" w szkole.
    >>>
    >>> To może potrzebujemy skupić sie na podstawach? Co to jest kłamstwo? Co
    >>> to jest oszustwo?
    >>
    >> Więc skupmy się na podstawach. Co w szkole robi "nauka" o chodzeniu po
    >> wodzie?
    >
    > Rozumiem, że osiągnelismy porozumienie w kwestii, że to nie musi być ani
    > kłamstwo ani oszustwo.

    Chyba nie osiągnęliśmy.
    Wygląda na to, że skoro religianci kłamią, to znaczy że muszą kłamać, bo
    inaczej nie przekonaliby do swojej wiary innych wyznawców.

    > Co w szkole robi "nauka" o chodzeniu po wodzie?
    > Nie wiem. Chyba nic. To zapewne jest przykład z czynów Jezusa w ramach
    > religii katolickiej. Zresztą tak po prawdzie to nie wiesz, czy po tej
    > wodzie nie chodził.

    No bez jaj.

    > Miał swój cel, mógł miec i środki techniczne do jego
    > realizacji.

    Eeeee? Przecież twierdzą, że chodził i już, a nie że zbudował motorówkę.
    Nie rozumiem do czego zmierzasz... twierdzisz, że kłamią, że chodził po
    wodzie bez środków technicznych?

    >>> Nigdzie nie napisałem, że to ma być jej jedyne źródło zapoznania.
    >>
    >> Sąd uznał, że ma być jedyne. Nie wysłał jej równocześnie na lekcje
    >> buddyzmu i innych religii.
    >
    > Pierwsze słyszę, że zawyrokował, że ma być jedyne.

    To kazał temu dziecku chodzić też na lekcje innych religii?
    Pierwsze słyszę. Przepraszam, nie wiedziałem.

    >>>>> matematyka w podstwawówce a i później podpada dość dobrze pod taki
    >>>>> schemat.
    >>>> Nie podpada. I dobrze wiesz dlaczego.
    >>> Alez podpada,
    >> Nie podpada. Aż dziwne, że nie wiesz dlaczego.
    >>> tylko musisz to rozpatrywac na określonym poziomie
    >>> abstrakcji. > ++90% osób nawet nie próbuje mentalnie weryfikowac szkolnych
    >>> informacji. Wierzą lub nie że coś jest tak lub inaczej.
    >>
    >> Ale w każdej chwili jak zechcą, to mogą te informacje zweryfikować.
    >
    > W sposób absolutny nie mogą.

    W przeciwieństwie do wiary, mogą. Kwestia chęci i samozaparcia.
    W przypadku wiary nie pomogą ani zaparcie, ani chęci. Doskonale to
    rozumiesz i nie wiem dlaczego brniesz w to dalej.

    > Na poziomie osobniczym do najniższego
    > dostepnego nauką poziomu abstrakcji układu w którym przebywają 99.99%
    > równiez nie da rady.

    I co to za argument?
    Oczywiste, że nie każdego wpuszczą do LHC. I co z tego?

    Pozdrawiam
    Piotr



  • 138. Data: 2019-05-30 11:31:11
    Temat: Re: Na religie
    Od: Kviat

    W dniu 30.05.2019 o 09:05, Liwiusz pisze:
    > W dniu 2019-05-29 o 23:19, Kviat pisze:
    >

    >
    > Oczywiście, że nie. Ale na razie widać, że jest niezbędna człowiekowi.
    > Albo inaczej - człowiek tak wyewoluował, że wierzy.

    No. To rzeczywiście znalazłeś dowód na istnienie bogów.
    Szacun.

    >> Przez tysiące lat nie udało się nikomu polecieć nawet do chmur.
    >> A teraz latamy w kosmosie, mamy satelity i internet.
    >
    > I stworzyła to cywilizacja oparta o wiarę w boga :)

    Mimo i wbrew wiarom w bogów.

    > Wiele odważnych
    > czynów odbyło się dzięki wierze.

    Mimo i wbrew wierze w bogów.

    Pozdrawiam
    Piotr


  • 139. Data: 2019-05-30 11:51:44
    Temat: Re: Na religie
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    W dniu 2019-05-30 o 11:31, Kviat pisze:
    > W dniu 30.05.2019 o 09:05, Liwiusz pisze:
    >> W dniu 2019-05-29 o 23:19, Kviat pisze:
    >>
    >
    >>
    >> Oczywiście, że nie. Ale na razie widać, że jest niezbędna człowiekowi.
    >> Albo inaczej - człowiek tak wyewoluował, że wierzy.
    >
    > No. To rzeczywiście znalazłeś dowód na istnienie bogów.
    > Szacun.

    Nie wiem, o czym piszesz. Nie szukałem takiego dowodu (a właściwie: nie
    znalazłem, bo jeśli by istniał, to chętnie bym się dowiedział).

    >>> Przez tysiące lat nie udało się nikomu polecieć nawet do chmur.
    >>> A teraz latamy w kosmosie, mamy satelity i internet.
    >>
    >> I stworzyła to cywilizacja oparta o wiarę w boga :)
    >
    > Mimo i wbrew wiarom w bogów.

    Lepszej nie udało nam się wytworzyć.



    --
    Liwiusz


  • 140. Data: 2019-05-30 11:55:10
    Temat: Re: Na religie
    Od: Liwiusz <l...@b...tego.poczta.onet.pl>

    W dniu 2019-05-30 o 09:38, Jacek Maciejewski pisze:
    > Dnia Thu, 30 May 2019 09:05:40 +0200, Liwiusz napisał(a):
    >
    >>>> To gdzie te ateistyczne cywilizacje?
    >>>
    >>> Właśnie jesteś świadkiem ich kształtowania.
    >>
    >> A, no to biere popcorn i se poobserwuję;)
    >
    > Zacznij od Chin:
    > https://www.glosgminny.pl/szesc-krajow-na-swiecie-z-
    najwieksza-iloscia-przekonanych-ateistow/

    To tam gdzie zabijano dzieci płci żeńskiej, bo państwo zakazywało mieć
    więcej jak jedno dziecko, a ludzie woleli mieć syna? Rzeczywiście dobry
    przykład ateizmu, nic, tylko czerpać garściami :) To raczej przykład do
    czego może prowadzić cywilizacja nie oparta o odpowiednią religię.

    Poza tym cywilizacja chińska ma 5000 lat, mówienie, że była oparta o
    brak wiary trąci ignorancją.

    --
    Liwiusz

strony : 1 ... 13 . [ 14 ] . 15 ... 18


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1