Po raz kolejny puszczam tu posta, mimo, że nie subskrybuję grupy.
Mam do was pytanie w sprawie tego
wstrętnego-sklepu-w-którym-już-nic-nie-kupię - MediaMarktu. Otóż kupiłem
sobie wieżę Philips do słuchania muzyki - koszt: 899 złotych. Zostałem
poinformowany, że mogę sobie ją wymienić w ciągu 7 dni. Fajnie. Wróciłem do
domu i okazało się, że nie odtwarza kilku moich płyt, mimo, że nie są
uszkodzone. Tak więc po sześciu dniach (ale to chyba bez znaczenia) wróciłem
do sklepu. W punkcie reklamacyjnym zostałem powitany słowami "Aha, to ta
nieszczęsna wieża...". Zostałem od razu poinformowany, że wymiana na taką
samą jest bez sensu, bo też nie będzie działać (czyżby wadliwa partia?).
Polecono mi wejście na sklep i wybranie nowej wieży. Więcej pieniędzy nie
chciałem wydać, a wieży w tej samej cenie nie było lub mnie nie
satysfakcjonowała. Wybrałem więc Panasonic za 799 złotych. Panowie z obsługi
powiedzieli, że stu złotych w gotówce nie dostanę (różnicy) - mam sobie
wybrać coś z towaru. Postawiłem się i zacząłem coś mieszać o jakiejś
ustawie, o zgodności towaru z umową i że nie interesują mnie ich procedury.
Nie potrafili odpowiedzieć i zawołali "Pana Profesorka", który zaczął
najpierw opowiadać, że to wina moich płyt, bo niby odtwarzacze z mp3 nie
odtwarzają wielu cd. Po tym jak udowodniłem, że zmyśla powiedział, że ta
zgodność towaru z umową nakłada na sklep obowiązek nie zamiany, tylko
natychmiastowej naprawy. Stwierdził, że natychmiastowo może oznaczać nawet
kilka lat, bo tego czasu ustawa nie określa. Zalecił oddanie sprzętu do
naprawy na mocy gwarancji. Po ponad godzinie miłej rozmowy w końcu oddano mi
pieniądze przy kasie.
Pytania do wytrwałych:
- Czy powinni oddać pieniądze?
- Czy mieli rację?