eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoMecenas lamie prawoMecenas lamie prawo
  • Data: 2003-04-07 13:38:32
    Temat: Mecenas lamie prawo
    Od: "tosz" <t...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Za "Rz"
    http://www.rp.pl/gazeta/wydanie_030407/publicystyka/
    publicystyka_a_2.html

    Mecenas łamie prawo

    Marek Barczyk, adwokat skazany prawomocnym wyrokiem za paserstwo, dalej
    prowadzi nielegalne interesy. W ubiegłym roku sprzedał dom, którego nie był
    właścicielem, trzy lata temu wziął prowizję za załatwienie kredytu w banku,
    ale nie wywiązał się ze zobowiązania.


    Pierwszy raz o mecenasie Marku Barczyku było głośno, kiedy w 1993 roku
    podjął się obrony niemal wszystkich milicjantów plutonu specjalnego ZOMO
    oskarżonych o strzelanie do górników z kopalni Wujek i Manifest Lipcowy w
    grudniu 1981 roku. Niemałe pieniądze płaciły adwokatowi za to policyjne
    związki zawodowe (większość oskarżonych zomowców służyła już wtedy w
    policji). Barczyk zasłynął w tamtym czasie niewybrednymi atakami na świadków
    oskarżenia, stałą gotowością do wystąpień w telewizji oraz tym, że zażądał
    wstrzymania wyświetlania filmu Kazimierza Kutza "Śmierć jak kromka chleba",
    który opowiadał o wydarzeniach w kopalni Wujek.

    - Marek jest człowiekiem, który lubił rozgłos i pieniądze. To zapewne
    popychało go do łamania prawa. W naszym fachu uczciwość od nieuczciwości
    dzieli czasem cienka linia - wspomina kolega Barczyka ze studiów.


    Sprzedał dom i mieszka w nim


    Krzysztof Sz. z Bielska nerwowo zaciska szczęki na dźwięk nazwiska mecenasa.
    Mało, że stracił przez adwokata 780 tys. zł, to jeszcze trafił do aresztu
    pod zarzutem grożenia Markowi Barczykowi.

    W ubiegłym roku Barczyk zaproponował mu kupno swojego luksusowego domu w
    Katowicach Bytkowie. Sz. postanowił kupić dom dla córki.

    - Barczykowi bardzo się śpieszyło, bo musiał oddać ponad milion złotych paru
    osobom z Krakowa - wyjaśnia jedna z osób znających niektóre interesy
    adwokata. - Nie wywiązał się z jakichś zobowiązań i tamci postawili mu
    ultimatum - albo zwrot pieniędzy, albo spotka go coś niemiłego.

    W czerwcu 2002 r. Krzysztof Sz. i Marek Barczyk zawarli u notariusza umowę
    przedwstępną. Sz. zapłacił adwokatowi 800 tys. zł, a ten zobowiązał się
    wyprowadzić z rodziną z domu do końca października. Do dzisiaj tam jednak
    mieszka.

    Z dokumentów przedstawionych u notariusza wynikało, że dom stanowi majątek
    odrębny Barczyka. W księgach wieczystych Sądu Rejonowego w Katowicach
    widnieje jednak jako wieczysty dzierżawca nieruchomości Zofia Barczyk, żona
    adwokata. W ich małżeństwie wspólnota majątkowa, jak sie okazało, została
    zniesiona w 1996 roku i właścicielem domu jest Zofia.

    Jak relacjonują świadkowie, kiedy Krzysztof Sz. zorientował się, że został
    oszukany i zażądał zwrotu pieniędzy, doszło między nim i Barczykiem do
    awantury. Adwokat oddał tylko 20 tys. zł. Doniósł też prokuraturze w
    Katowicach, że Sz. mu groził. Sz. został aresztowany i siedzi od kilku
    miesięcy w areszcie.

    - Pod koniec ubiegłego roku Barczyk także do mnie zwrócił się z propozycją
    kupienia domu. Nie dałem się nabrać, dokładnie sprawdziłem księgi
    wieczyste - wspomina biznesmen z Katowic Tomasz W.


    Prowizja tak, kredyt nie


    Niemiłe wspomnienia z interesów z Barczykiem wyniósł także Krzysztof Gałka,
    współwłaściciel firmy Izogaz z Wielunia. Firma potrzebowała trzy lata temu 7
    mln zł kredytu inwestycyjnego. - W marcu 2000 roku ktoś nam polecił Marka
    Barczyka, jako osobę, która pomoże załatwić kredyt w Pierwszym
    Polsko-Amerykańskim Banku SA. Barczyk za przysługę chciał 10 procent i to z
    góry. Po negocjacjach zgodził, że dostanie połowę pieniędzy od razu, a
    resztę - jak dostaniemy kredyt. Zawiozłem mu 350 tys. zł do domu, wystawił
    nawet pokwitowanie - Gałka pokazuje dokument.

    Barczyk obiecał Izogazowi, że dostanie kredyt niemalże od ręki. Później
    twierdził, że bank domaga się kolejnych dokumentów. Gałka ich dostarczał. -
    Po kilku miesiącach moja cierpliwość się wyczerpała. Wtedy poszedłem do
    banku i dowiedziałem się, że nigdy żaden wniosek Izogazu nie wpłynął - mówi
    Gałka. - Pojechałem ze wspólnikiem i ochroniarzami do Barczyka do
    kancelarii, a potem do domu po zwrot kasy. Bezskutecznie. Zgłosiliśmy więc
    sprawę do prokuratury.

    Adwokat zareagował na to doniesieniem do prokuratury o próbie wyłudzenia od
    niego pieniędzy przez Gałkę i jego wspólnika. Nie wiedział, że oszukani
    nagrali rozmowę z nim. Wynika z niej, że Barczyk podejmuje się załatwienia
    kredytu dla Izogazu. W ubiegłym roku prokuratura przedstawiła Barczykowi
    zarzut wyłudzenia. Akt oskarżenia nie jest jednak gotowy, bo prokuratura od
    roku czeka na ekspertyzę fonoskopijną nagrania.


    Pomógł nieżyjącemu koledze


    To kolejna sprawa karna, w której jako podejrzany występuje Marek Barczyk. W
    2001 roku po wielu latach procesu Sąd Apelacyjny w Krakowie skazał go na rok
    więzienia z zawieszeniem na dwa lata za sprzedaż trzech kradzionych
    samochodów, czyli za paserstwo. Adwokat był jednym z oskarżonych w procesie
    o sprzedaż skradzionych i przemyconych 33 aut.

    - Najbardziej oburzyła nas linia obrony Barczyka. Tłumaczył, że fragmenty
    fałszywych umów, wypełnione jego ręką, powstały, kiedy wyręczał jednego z
    nabywców oraz spotkanego przypadkowo na giełdzie adwokata. Zwalił po prostu
    winę na nieżyjącego już wtedy kolegę po fachu - opowiada dwoje śląskich
    adwokatów.

    Konsekwencją skazania adwokata za przestępstwo kryminalne jest postępowanie
    dyscyplinarne. I takie od roku toczy się przed Sądem Dyscyplinarnym
    Okręgowej Rady Adwokackiej w Bielsku. - Mecenas Barczyk został tymczasowo
    zawieszony w ubiegłym roku w pełnieniu obowiązków. W tym miesiącu odbędzie
    się kolejna rozprawa dyscyplinarna w jego sprawie. Grożą mu kary: pieniężna,
    nagany, zawieszenia w czynnościach lub wydalenie z palestry - wyjaśnia
    dziekan bielskiej Rady Stanisław Perucki.


    Nie stawił się, bo zwichnął nogę


    Przed Sądem Rejonowym dla Krakowa Krowodrzy toczył się także inny proces
    przeciwko Markowi Barczykowi. Postępowanie w tej sprawie prowadziła
    prokuratura w Bielsku-Białej. Tym razem prokurator oskarżał Barczyka o
    wyłudzenie pieniędzy od klienta. Jak wynika z lektury aktu oskarżenia,
    Barczyk wziął w 1996 roku 5 tys. dolarów i 20 tys. zł od rodziny klienta
    jako honorarium, a także 25 tys. zł, które miał wpłacić sądowi jako
    poręczenie i zabezpieczenie majątkowe. Pieniądze nie wpłynęły jednak na
    konto sądu. - Marek B. został skazany na 1,5 roku pozbawienia wolności z
    zawieszeniem na 2 lata, 15 tysięcy zł grzywny. Oskarżony wyrok zaskarżył,
    jednak nie stawił się 7 marca na rozprawę. Przysłał zawiadomienie, że
    zwichnął nogę - informuje sędzia Andrzej Almert, rzecznik Sądu Okręgowego w
    Krakowie.

    Marek Barczyk nieraz posługiwał się sfałszowanymi dokumentami. W ubiegłym
    roku w tekście "Kamienicę wyłudzę" opisaliśmy, jak w 1990 roku został
    pełnomocnikiem w sprawie o stwierdzenie nabycia spadku - kamienicy w centrum
    Katowic. Z dokumentu wynika, że pełnomocnictwo zostało podpisane przez
    spadkobierczynię w Pittsburghu w USA, a nie w kancelarii Barczyka czy u
    polskiego notariusza. Podpis, na dokumencie, jest niewyraźny, z trudem można
    odczytać: "H. Vecchia". Właścicielka kamienicy stwierdziła, że nigdy nie
    widziała tego dokumentu, a podpis na pewno jest sfałszowany. - Mecenas
    Barczyk, który był naszym pełnomocnikiem, nigdy nie spotkał się z moją
    szwagierką, panią Vecchio, a ona nie dawała mu nigdy żadnych pełnomocnictw.
    Nasze pełnomocnictwo zostało temu adwokatowi odebrane bardzo szybko, jednak
    o szczegółach sprawy nie chcę mówić, gdyż załatwiliśmy ją polubownie, a
    kamienicę odzyskaliśmy legalnie - wyjaśniła współwłaścicielka kamienicy.

    Wiemy dzisiaj, że Barczyk zwrócił jej pieniądze, aby uniknąć w 1990 roku
    postępowania dyscyplinarnego. Rozszerzył bowiem pełnomocnictwo dotyczące
    kamienic na cały spadek. Do tej pory prokuratura nie zainteresowała się tym
    wątkiem afery w Katowicach.

    Marek Barczyk nie odpowiedział na pytania dotyczące opisanych wyżej spraw
    przesłane mu faksem.

    Tomasz Szymborski

    I co prawnicy na to?


Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1