-
Path: news-archive.icm.edu.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!newsfeed.gazeta
.pl!newsfeed.tpinternet.pl!atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "tosz" <t...@w...pl>
Newsgroups: pl.soc.prawo
Subject: Mecenas lamie prawo
Date: Mon, 7 Apr 2003 15:38:32 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 158
Message-ID: <b6rv19$8v6$1@nemesis.news.tpi.pl>
Reply-To: "tosz" <t...@w...pl>
NNTP-Posting-Host: qh123.neoplus.adsl.tpnet.pl
X-Trace: nemesis.news.tpi.pl 1049722730 9190 80.50.65.123 (7 Apr 2003 13:38:50 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Mon, 7 Apr 2003 13:38:50 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1123
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1123
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.prawo:139807
[ ukryj nagłówki ]Za "Rz"
http://www.rp.pl/gazeta/wydanie_030407/publicystyka/
publicystyka_a_2.html
Mecenas łamie prawo
Marek Barczyk, adwokat skazany prawomocnym wyrokiem za paserstwo, dalej
prowadzi nielegalne interesy. W ubiegłym roku sprzedał dom, którego nie był
właścicielem, trzy lata temu wziął prowizję za załatwienie kredytu w banku,
ale nie wywiązał się ze zobowiązania.
Pierwszy raz o mecenasie Marku Barczyku było głośno, kiedy w 1993 roku
podjął się obrony niemal wszystkich milicjantów plutonu specjalnego ZOMO
oskarżonych o strzelanie do górników z kopalni Wujek i Manifest Lipcowy w
grudniu 1981 roku. Niemałe pieniądze płaciły adwokatowi za to policyjne
związki zawodowe (większość oskarżonych zomowców służyła już wtedy w
policji). Barczyk zasłynął w tamtym czasie niewybrednymi atakami na świadków
oskarżenia, stałą gotowością do wystąpień w telewizji oraz tym, że zażądał
wstrzymania wyświetlania filmu Kazimierza Kutza "Śmierć jak kromka chleba",
który opowiadał o wydarzeniach w kopalni Wujek.
- Marek jest człowiekiem, który lubił rozgłos i pieniądze. To zapewne
popychało go do łamania prawa. W naszym fachu uczciwość od nieuczciwości
dzieli czasem cienka linia - wspomina kolega Barczyka ze studiów.
Sprzedał dom i mieszka w nim
Krzysztof Sz. z Bielska nerwowo zaciska szczęki na dźwięk nazwiska mecenasa.
Mało, że stracił przez adwokata 780 tys. zł, to jeszcze trafił do aresztu
pod zarzutem grożenia Markowi Barczykowi.
W ubiegłym roku Barczyk zaproponował mu kupno swojego luksusowego domu w
Katowicach Bytkowie. Sz. postanowił kupić dom dla córki.
- Barczykowi bardzo się śpieszyło, bo musiał oddać ponad milion złotych paru
osobom z Krakowa - wyjaśnia jedna z osób znających niektóre interesy
adwokata. - Nie wywiązał się z jakichś zobowiązań i tamci postawili mu
ultimatum - albo zwrot pieniędzy, albo spotka go coś niemiłego.
W czerwcu 2002 r. Krzysztof Sz. i Marek Barczyk zawarli u notariusza umowę
przedwstępną. Sz. zapłacił adwokatowi 800 tys. zł, a ten zobowiązał się
wyprowadzić z rodziną z domu do końca października. Do dzisiaj tam jednak
mieszka.
Z dokumentów przedstawionych u notariusza wynikało, że dom stanowi majątek
odrębny Barczyka. W księgach wieczystych Sądu Rejonowego w Katowicach
widnieje jednak jako wieczysty dzierżawca nieruchomości Zofia Barczyk, żona
adwokata. W ich małżeństwie wspólnota majątkowa, jak sie okazało, została
zniesiona w 1996 roku i właścicielem domu jest Zofia.
Jak relacjonują świadkowie, kiedy Krzysztof Sz. zorientował się, że został
oszukany i zażądał zwrotu pieniędzy, doszło między nim i Barczykiem do
awantury. Adwokat oddał tylko 20 tys. zł. Doniósł też prokuraturze w
Katowicach, że Sz. mu groził. Sz. został aresztowany i siedzi od kilku
miesięcy w areszcie.
- Pod koniec ubiegłego roku Barczyk także do mnie zwrócił się z propozycją
kupienia domu. Nie dałem się nabrać, dokładnie sprawdziłem księgi
wieczyste - wspomina biznesmen z Katowic Tomasz W.
Prowizja tak, kredyt nie
Niemiłe wspomnienia z interesów z Barczykiem wyniósł także Krzysztof Gałka,
współwłaściciel firmy Izogaz z Wielunia. Firma potrzebowała trzy lata temu 7
mln zł kredytu inwestycyjnego. - W marcu 2000 roku ktoś nam polecił Marka
Barczyka, jako osobę, która pomoże załatwić kredyt w Pierwszym
Polsko-Amerykańskim Banku SA. Barczyk za przysługę chciał 10 procent i to z
góry. Po negocjacjach zgodził, że dostanie połowę pieniędzy od razu, a
resztę - jak dostaniemy kredyt. Zawiozłem mu 350 tys. zł do domu, wystawił
nawet pokwitowanie - Gałka pokazuje dokument.
Barczyk obiecał Izogazowi, że dostanie kredyt niemalże od ręki. Później
twierdził, że bank domaga się kolejnych dokumentów. Gałka ich dostarczał. -
Po kilku miesiącach moja cierpliwość się wyczerpała. Wtedy poszedłem do
banku i dowiedziałem się, że nigdy żaden wniosek Izogazu nie wpłynął - mówi
Gałka. - Pojechałem ze wspólnikiem i ochroniarzami do Barczyka do
kancelarii, a potem do domu po zwrot kasy. Bezskutecznie. Zgłosiliśmy więc
sprawę do prokuratury.
Adwokat zareagował na to doniesieniem do prokuratury o próbie wyłudzenia od
niego pieniędzy przez Gałkę i jego wspólnika. Nie wiedział, że oszukani
nagrali rozmowę z nim. Wynika z niej, że Barczyk podejmuje się załatwienia
kredytu dla Izogazu. W ubiegłym roku prokuratura przedstawiła Barczykowi
zarzut wyłudzenia. Akt oskarżenia nie jest jednak gotowy, bo prokuratura od
roku czeka na ekspertyzę fonoskopijną nagrania.
Pomógł nieżyjącemu koledze
To kolejna sprawa karna, w której jako podejrzany występuje Marek Barczyk. W
2001 roku po wielu latach procesu Sąd Apelacyjny w Krakowie skazał go na rok
więzienia z zawieszeniem na dwa lata za sprzedaż trzech kradzionych
samochodów, czyli za paserstwo. Adwokat był jednym z oskarżonych w procesie
o sprzedaż skradzionych i przemyconych 33 aut.
- Najbardziej oburzyła nas linia obrony Barczyka. Tłumaczył, że fragmenty
fałszywych umów, wypełnione jego ręką, powstały, kiedy wyręczał jednego z
nabywców oraz spotkanego przypadkowo na giełdzie adwokata. Zwalił po prostu
winę na nieżyjącego już wtedy kolegę po fachu - opowiada dwoje śląskich
adwokatów.
Konsekwencją skazania adwokata za przestępstwo kryminalne jest postępowanie
dyscyplinarne. I takie od roku toczy się przed Sądem Dyscyplinarnym
Okręgowej Rady Adwokackiej w Bielsku. - Mecenas Barczyk został tymczasowo
zawieszony w ubiegłym roku w pełnieniu obowiązków. W tym miesiącu odbędzie
się kolejna rozprawa dyscyplinarna w jego sprawie. Grożą mu kary: pieniężna,
nagany, zawieszenia w czynnościach lub wydalenie z palestry - wyjaśnia
dziekan bielskiej Rady Stanisław Perucki.
Nie stawił się, bo zwichnął nogę
Przed Sądem Rejonowym dla Krakowa Krowodrzy toczył się także inny proces
przeciwko Markowi Barczykowi. Postępowanie w tej sprawie prowadziła
prokuratura w Bielsku-Białej. Tym razem prokurator oskarżał Barczyka o
wyłudzenie pieniędzy od klienta. Jak wynika z lektury aktu oskarżenia,
Barczyk wziął w 1996 roku 5 tys. dolarów i 20 tys. zł od rodziny klienta
jako honorarium, a także 25 tys. zł, które miał wpłacić sądowi jako
poręczenie i zabezpieczenie majątkowe. Pieniądze nie wpłynęły jednak na
konto sądu. - Marek B. został skazany na 1,5 roku pozbawienia wolności z
zawieszeniem na 2 lata, 15 tysięcy zł grzywny. Oskarżony wyrok zaskarżył,
jednak nie stawił się 7 marca na rozprawę. Przysłał zawiadomienie, że
zwichnął nogę - informuje sędzia Andrzej Almert, rzecznik Sądu Okręgowego w
Krakowie.
Marek Barczyk nieraz posługiwał się sfałszowanymi dokumentami. W ubiegłym
roku w tekście "Kamienicę wyłudzę" opisaliśmy, jak w 1990 roku został
pełnomocnikiem w sprawie o stwierdzenie nabycia spadku - kamienicy w centrum
Katowic. Z dokumentu wynika, że pełnomocnictwo zostało podpisane przez
spadkobierczynię w Pittsburghu w USA, a nie w kancelarii Barczyka czy u
polskiego notariusza. Podpis, na dokumencie, jest niewyraźny, z trudem można
odczytać: "H. Vecchia". Właścicielka kamienicy stwierdziła, że nigdy nie
widziała tego dokumentu, a podpis na pewno jest sfałszowany. - Mecenas
Barczyk, który był naszym pełnomocnikiem, nigdy nie spotkał się z moją
szwagierką, panią Vecchio, a ona nie dawała mu nigdy żadnych pełnomocnictw.
Nasze pełnomocnictwo zostało temu adwokatowi odebrane bardzo szybko, jednak
o szczegółach sprawy nie chcę mówić, gdyż załatwiliśmy ją polubownie, a
kamienicę odzyskaliśmy legalnie - wyjaśniła współwłaścicielka kamienicy.
Wiemy dzisiaj, że Barczyk zwrócił jej pieniądze, aby uniknąć w 1990 roku
postępowania dyscyplinarnego. Rozszerzył bowiem pełnomocnictwo dotyczące
kamienic na cały spadek. Do tej pory prokuratura nie zainteresowała się tym
wątkiem afery w Katowicach.
Marek Barczyk nie odpowiedział na pytania dotyczące opisanych wyżej spraw
przesłane mu faksem.
Tomasz Szymborski
I co prawnicy na to?
Następne wpisy z tego wątku
Najnowsze wątki z tej grupy
- Prawo u polaczków
- Re: "Pięć piw" w Auschwitz izraelskiego nastolatka
- Czyli się da
- Re: "Pięć piw" w Auschwitz izraelskiego nastolatka
- Re: "Pięć piw" w Auschwitz izraelskiego nastolatka
- Re: lider unieważnionych wyborów niedopuszczony do powtórki
- Prawo "gminne"
- oszustwo na kupno auta
- stopcham - odznaka policyjna
- Re: Czy to była Polska Dywizja Waffen SS? [SS Galicja]
- Zaniepokojeni mieszkańcy
- Teraz kolej na studentów
- Re: Czy to była Polska Dywizja Waffen SS? [SS Galicja]
- Narkotyki na Uniwersytecie
- Gdy ministrowie sa golodupcami
Najnowsze wątki
- 2025-03-12 Prawo u polaczków
- 2025-03-11 Re: "Pięć piw" w Auschwitz izraelskiego nastolatka
- 2025-03-10 Czyli się da
- 2025-03-10 Re: "Pięć piw" w Auschwitz izraelskiego nastolatka
- 2025-03-10 Re: "Pięć piw" w Auschwitz izraelskiego nastolatka
- 2025-03-09 Re: lider unieważnionych wyborów niedopuszczony do powtórki
- 2025-03-08 Prawo "gminne"
- 2025-03-07 oszustwo na kupno auta
- 2025-03-06 stopcham - odznaka policyjna
- 2025-03-06 Re: Czy to była Polska Dywizja Waffen SS? [SS Galicja]
- 2025-03-05 Zaniepokojeni mieszkańcy
- 2025-03-04 Teraz kolej na studentów
- 2025-03-03 Re: Czy to była Polska Dywizja Waffen SS? [SS Galicja]
- 2025-03-03 Narkotyki na Uniwersytecie
- 2025-03-03 Gdy ministrowie sa golodupcami