eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo › Kogo obsłużyć, kogo nie [znowu]
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 111

  • 61. Data: 2006-01-01 17:33:30
    Temat: Re: Kogo obsłużyć, kogo nie [znowu]
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    roburkov [###r...@g...ciach.pl.###] napisał:

    > Nie mogę się z Tobą zgodzić rowniez przy zalozeniu, ze glownym
    > swiadczeniem przedsiebiorcy prowadzacego lokal jest sprzedaz
    posilkow
    > tudziez trunkow wszelakich, z uwagi na tresc domniemania z art. 71
    k.c.,
    > ze cennik [w tym menu - przyp. moj], nie stanowi oferty, a tylko
    > zaproszenie do zawarcia umowy. Nie kreuje zatem obowiazku sprzedazy.

    Nie zgodzę się z Tobą, bowiem w konsekwencji obalił byś podstawowe
    kanony praw konsumenta. Czyli jak leży chleb w sklepie, to też sobie
    mogę go sprzedać, albo nie? Albo sprzedać po innej cenie, bo przecież
    nie jest to wiążące.

    > [..]
    >> końca mnie tu nie przekonałeś. Ale jest jeszcze kilka ustaw
    >> szczególnych, które jednak nakładają na różne podmioty obowiązek
    >> zawarcia umów. Telekomunikacja, energetyka, grzebanie zwłok - nie
    chce
    >> mi się szukać, ale pewnie takich przykładów znalazło by się więcej.
    > A tu pełna zgoda, wszak o tym pisałem:)


    Wiem o czym pisałeś. Stąd wyraźnie to napisałem, że nawet przyjęcie
    Twojej koncepcji uznania, że usługi można odmówić nie powoduje, że
    zawsze i wszędzie. Poza tym jestem prawie pewien, że do sprzedaży
    konsumentom usług (czyli fryzjer, grabarz itd.) stosuje się przepisy
    nie o zleceniu, ale a sprzedaży. Tylko nie potrafię tego fragmentu
    znaleźć :-(


  • 62. Data: 2006-01-01 17:55:42
    Temat: Re: Kogo obsłużyć, kogo nie [znowu]
    Od: "Alek" <alek67@PRECZ_ZE_SPAMEM.poczta.onet.pl>

    Użytkownik "Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał w
    wiadomości news:dp93pa$hbm$1@inews.gazeta.pl...
    >
    > > ze cennik [w tym menu - przyp. moj], nie stanowi oferty, a tylko
    > > zaproszenie do zawarcia umowy. Nie kreuje zatem obowiazku sprzedazy.
    >
    > Nie zgodzę się z Tobą, bowiem w konsekwencji obalił byś podstawowe
    > kanony praw konsumenta. Czyli jak leży chleb w sklepie, to też sobie
    > mogę go sprzedać, albo nie? Albo sprzedać po innej cenie, bo przecież
    > nie jest to wiążące.

    Ale danie opisane w karcie nie istnieje dopóki klient go nie zamówi,
    kelner nie przyjmie zamówienia a kucharz go nie przyrządzi.
    Czasem zdarza się, że zamawiam np. schabowego a kelner mówi, że aktualnie
    nie ma i co, mam wezwac policję? Wybieram co innego, ale teoretycznie mogę
    usłuszeć, że lodówka jest pusta i nic nie dostanę...


  • 63. Data: 2006-01-01 18:04:34
    Temat: Re: Kogo obsłużyć, kogo nie [znowu]
    Od: "Alek" <alek67@PRECZ_ZE_SPAMEM.poczta.onet.pl>

    Użytkownik "Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał w
    wiadomości news:dp92r1$dk2$1@inews.gazeta.pl...
    >
    > Znasz przysłowie o głowie u murze?

    A znasz o kropli i skale?
    :)


  • 64. Data: 2006-01-01 18:25:27
    Temat: Re: Kogo obsłużyć, kogo nie [znowu]
    Od: roburkov <r...@g...ciach.pl>

    Robert pisze:

    [..]
    > Nie zgodzę się z Tobą, bowiem w konsekwencji obalił byś podstawowe
    > kanony praw konsumenta. Czyli jak leży chleb w sklepie, to też sobie
    > mogę go sprzedać, albo nie? Albo sprzedać po innej cenie, bo przecież
    > nie jest to wiążące.

    Przeciez wyraznie napisalem w ktoryms z poprzednich postow o art. 543 kc!
    1. Wystawienie towaru z cena wiaze sprzedawce -543 kc
    2. Sam cennik bez wystawienia towaru nie wiaze sprzedawcy - 71 kc
    A swoja droga co to sa te "podstawowe kanony praw konsumenta"?
    Czy to cos sie je?;))

    [..]
    > zawsze i wszędzie. Poza tym jestem prawie pewien, że do sprzedaży
    > konsumentom usług (czyli fryzjer, grabarz itd.) stosuje się przepisy
    > nie o zleceniu, ale a sprzedaży. Tylko nie potrafię tego fragmentu
    > znaleźć :-(

    Takiego przepisu ZTCMW nie ma. Obowiazuje natomiast art. 750 kc:)

    --
    Pozdrowienia,
    roburkov


  • 65. Data: 2006-01-01 18:46:22
    Temat: Re: Kogo obsłużyć, kogo nie [znowu]
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Alek [###alek67@PRECZ_ZE_SPAMEM.poczta.onet.pl.###] napisał:

    > Ale danie opisane w karcie nie istnieje dopóki klient go nie zamówi,
    > kelner nie przyjmie zamówienia a kucharz go nie przyrządzi.
    > Czasem zdarza się, że zamawiam np. schabowego a kelner mówi, że
    aktualnie
    > nie ma i co, mam wezwac policję? Wybieram co innego, ale
    teoretycznie mogę
    > usłuszeć, że lodówka jest pusta i nic nie dostanę...

    Znowu nie mam Lex-a pod ręką i nie bardzo mi się chce szukać, ale jest
    gdzieś wprost wyartykułowany zakaz takich praktyk i Inspekcja Handlowa
    nakłada mandaty za to, że w cennikach są potrawy czy artykuły, których
    nie ma. Oczywiście, może się okazać, ze akurat w tej chwili się
    skończyło, ale jak się nagle wszystkie potrawy skończą, to zacznie być
    podejrzane. W ostateczności zawsze możesz się bronić przed sadem, a
    wnosząc po wyroku z Częstochowy, to nawet to wygrać.

    Prawda jest taka, że przepisy o konsumentach są nagminnie u nas
    łamane, bo mało komu chce się o to pieniaczyć, a u nas nie ma tradycji
    do poszanowania prawa dla samego jego szanowania. Ale to wcale nie
    zmienia faktu, że w większości wypadków jeśli klient mądrze zadziała i
    będzie mu się chciało, to przedsiębiorca jest na skazanej pozycji. I
    może się zdziwić, że coś, co uważał za normalne przez wiele lat nagle
    okazało się przestępstwem.

    Osobiście znam przypadek, gdy za odmowę wystawienia faktury
    sprzedawczyni i właściciel firmy (żądanie było najpierw skierowane do
    sprzedawczyni, a potem do właściciela firmy) dostali wyroki
    pozbawienia wolności w zawieszeniu i sporą grzywnę. A chodziło o coś
    koło 50 zł. Początkowo prokurator to umorzył, a po zażaleniu niby dla
    świętego spokoju wysłał z AO do sądu. I tu się mocno zdziwił nawet
    prowadzący sprawę. Tak więc podchodził bym bardzo ostrożnie do
    utartych zwyczajów w zakresie, w jakim naruszają jednak prawa osób
    trzecich. po prostu tzw. ciemna liczba w tym zakresie jest ogromna.

    Dotyczy to właśnie pomysłów w rodzaju przeszukiwania plecaków w
    sklepach, sprawdzania pluci itd. Zresztą teraz mi do głowy przyszło,
    że ciekawe co by zrobiła właścicielka tej knajpy w Częśtochowej, jakby
    nasz kolega oświadczył, ze jest kobietą, tylko się przebrał za
    mężczyznę. Kto broni kobiecie przebrać się za chłopa? A czy fakt, że
    się przebrała powoduje, że do knajpy dla kobiet wejść nie może? To tak
    na marginesie naszej dyskusji.

    Reasumując w przeważającej większości wypadków osobiście - pomimo
    świadomości, że sprzedawca narusza prawo i akurat posiadania przeze
    mnie osobiście wiedzy i odpowiednich instrumentów prawnych
    pozwalających na zareagowanie - po prostu wolę machnąć ręką i przejść
    nad tym do porządku dziennego. W mieście w którym mieszkam, to załóżmy
    jestem rozpoznawalny i kłopotów z tym nie ma.

    Ale podczas urlopu nad morzem, to przy każdym zakupie mogłem zrobić
    przysłowiowy "wynik", bo we Władysławowie nikt mi nie dał paragonu z
    kasy fiskalnej ani nie wprowadzał tych sprzedaży do kasy. Nawet raz
    zażartowałem do jednej sprzedawczyni ryb w smażalni, że chciałem
    paragon na pamiątkę, to mnie ofuknęła, że ona lepiej wie, co ma robić.
    No i niby w każdym wypadku popełniono przestępstwo. Wyobrażasz sobie,
    co by było, jakbym chciał za każdym razem wszczynać odpowiednie
    procedury? Jak już napisałem w mieście, w którym mieszkam zdarza się
    mi to sporadycznie, ale już żona przykładowo się nieraz dziwi, że ona
    w jakimś sklepie w życiu nie dostała paragonu, a za mną wręcz do drzwi
    wybiegają, jakbym nie zabrał. Na tej podstawie mogę sobie jedynie
    wyobrazić, że pewnie inne osoby mają taki sam problem.

    I tak jest ze wszystkim w Polsce niestety. Prawo sobie, a życie sobie.


  • 66. Data: 2006-01-01 19:22:53
    Temat: Re: Kogo obsłużyć, kogo nie [znowu]
    Od: "Alek" <alek67@PRECZ_ZE_SPAMEM.poczta.onet.pl>

    Użytkownik "Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał w
    wiadomości news:dp981u$6cr$1@inews.gazeta.pl...
    >
    > W mieście w którym mieszkam, to załóżmy
    > jestem rozpoznawalny i kłopotów z tym nie ma.

    Ile to trzeba się było napieniaczyć żeby sobie taka pozycję wyrobić! ;)

    > Wyobrażasz sobie,
    > co by było, jakbym chciał za każdym razem wszczynać odpowiednie
    > procedury?

    To zasada "zero tolerancji" z dobrym skutkiem wdrożona w Nowym Jorku.
    Jestem za jej stosowaniem, ale oczywiście nie w ramach urlopu ;)

    > I tak jest ze wszystkim w Polsce niestety. Prawo sobie, a życie sobie.

    Niekiedy tak jest dlatego, że prawo jest nieżyciowe, wręcz głupie.


  • 67. Data: 2006-01-01 20:01:17
    Temat: Re: Kogo obsłużyć, kogo nie [znowu]
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    roburkov [###r...@g...ciach.pl.###] napisał:

    > Przeciez wyraznie napisalem w ktoryms z poprzednich postow o art.
    543 kc!
    > 1. Wystawienie towaru z cena wiaze sprzedawce -543 kc
    > 2. Sam cennik bez wystawienia towaru nie wiaze sprzedawcy - 71 kc
    > A swoja droga co to sa te "podstawowe kanony praw konsumenta"?
    > Czy to cos sie je?;))

    No jest to linia orzecznictwa. niekoniecznie słuszna, ale w każdym
    razie utrwalona.

    > Takiego przepisu ZTCMW nie ma. Obowiązuje natomiast art. 750 kc:)

    Nie o to mi chodzi. Jest gdzieś zapis, że akurat do usług dla
    konsumentów stosuje się przepisy o sprzedaży. Tylko nie mogę go
    znaleźć i nie wiem, czy w pełnym zakresie, czy w jakimś tam. Bo ni
    wykluczam, że w zakresie rękojmi.


  • 68. Data: 2006-01-01 20:26:09
    Temat: Re: Kogo obsłużyć, kogo nie [znowu]
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Alek [###alek67@PRECZ_ZE_SPAMEM.poczta.onet.pl.###] napisał:

    > Ile to trzeba się było napieniaczyć żeby sobie taka pozycję wyrobić!
    ;)

    Eee! Niekoniecznie. Taką mam pracę :-) I choć zasadniczo, jak idę
    prywatnie, to się generalnie nie czepiam, to z kolei oni nie wiedzą,
    kiedy idę prywatnie. Poza tym zdziwił byś się, jak szybko możesz stać
    się rozpoznawalny w pewnych zawodach, jeśli komuś na tym zależy. Jeden
    drugiemu ukradkiem Cię pokazuje bo wie, że następnym razem kolega
    pokaże mu innego interesującego.

    > To zasada "zero tolerancji" z dobrym skutkiem wdrożona w Nowym
    Jorku.
    > Jestem za jej stosowaniem, ale oczywiście nie w ramach urlopu ;)

    A w ramach wizyty w piekarni po sąsiedzku po chleb? W kiosku RUCH?
    Wiesz, czasem znajomość przepisów prawa jest stresogenna, bo
    człowiekowi się aż nóż w kieszeni otwiera, jak stoisz w kolejce, a
    kobieta przykładowo obsługuje wszystkie osoby z pominięciem kasy.
    Czasem dla niepoznaki wydają kwitki z sumatora (wersja dla idiotów), a
    ostatnim novum, które "wyczaiłem", to drukowanie niefiskalnych
    paragonów pro forma dla klientów w knajpie.

    Z fajniejszych kombinacji przy kasach fiskalnych, które robią tam,
    gdzie jest duży obrót na małe powtarzające się kwoty (przykładowo
    wyciąg narciarski, lodziarnia) to nabijanie na kasę kwoty, którą
    dajesz o ociąganie się drukowaniem paragonu. Każdy z reguły odchodzi,
    by zrobić miejsce następnemu, więc sprzedawca stornuje zapis (bez
    drukowania paragonu) i wpisuje kolejną kwotę. Jak nawet przyjdziesz po
    chwili po paragon, to Ci sprzedawca wskazuje koszyk z mnóstwem
    paragonów i mówi "szukaj se pan". Jakiś tam zawsze na właściwą kwotę
    znajdziesz, a jak zwrócisz uwagę na czas, to się tłumaczy, ze ma zegar
    źle ustawiony albo w ostateczności, że zatem ktoś inny musiał zabrać.
    To tak a' propo kas fiskalnych, choć załóżmy to bezpośrednio w klienta
    nie uderza. Ale poobserwuj czasem w kolejce.

    O wiele gorsze są te sytuacje, gdzie klient jest oszukiwany. Nie będę
    na forum opisywał, bo po co mam ludzi denerwować. W sumie lepiej nie
    wiedzieć tak naprawdę, zwłaszcza, że większość tego typu oszustw
    opiera się na tym, że tak naprawdę, to z poziomu klienta nie jesteś w
    stanie tego stwierdzić, bo się nie da.

    > Niekiedy tak jest dlatego, że prawo jest nieżyciowe, wręcz głupie.

    Jeśli nawet takie jest, to należało by go zmienić, a nie łamać. Choć w
    skali czasu, jak sobie przypominam, to nasze wejście do UE wymusiło
    wiele sensownych rozwiązań systemowych, choć niektóre wypaczono,
    sprowadzono do absurdu i usunięto. Ale wiele jest jeszcze do zrobienia
    w tej sprawie. Przy czym osobiście uważam, że powinno tych przepisów
    ubywać, a ich przybywa. Choć staram się przykładowo przepisy karne
    śledzić w miarę na bieżąco, to co rusz przypadkowo odkrywam w zupełnie
    dziwnych i niespodziewanych dla mnie miejscach jakieś nowe. Ja już po
    prostu przestaję się ludziom dziwić nawet, że czasem czegoś nie
    wiedzą. Niby w wypadku przestępstwa nie można pouczać, ale ... - no
    normalnie czasem trudno.

    Poza tym niektóre przepisy są tak napisane, jakby ustawodawcy zależało
    wprost na ich omijaniu. Z jednej strony chwalimy siew telewizji, że
    problem rozwiązany, bo zabroniliśmy, a z drugiej strony sprawcy
    zmieniają jedna literkę i okazuje się, że w sumie nic nie jest
    zabronione.


  • 69. Data: 2006-01-01 21:55:52
    Temat: Re: Kogo obsłużyć, kogo nie [znowu]
    Od: "Alek" <alek67@PRECZ_ZE_SPAMEM.poczta.onet.pl>

    Użytkownik "Robert Tomasik" <r...@g...pl> napisał w
    wiadomości news:dp9dt0$2fo$1@inews.gazeta.pl...
    >
    > A w ramach wizyty w piekarni po sąsiedzku po chleb? W kiosku RUCH?

    Rozsądne to by nie było. Dawniej nawet złodzieje mieli zasadę, że nie
    kradnie się w swojej dzielnicy ;)

    > sprzedawca stornuje zapis (bez
    > drukowania paragonu) i wpisuje kolejną kwotę.

    Widziałem to, ale mądre to to nie jest gdyż ślad po takiej operacji
    zostaje na rolce kontolnej. W razie kontroli jak wytłumaczyć ten fenomen,
    że operacji stornowanych jest 20 razy więcej niż zafiskalizoanych?

    > To tak a' propo kas fiskalnych, choć załóżmy to bezpośrednio w klienta
    > nie uderza.

    Widząc jak są pobierane i zużywane pieniądze z podatków jakoś nie mogę w
    sobie wykrzesać potępienia dla przestępstw skarbowych. Ale to już
    polityka.

    > Jeśli nawet takie jest, to należało by go zmienić, a nie łamać.

    Oczywiście. Mam na myśli tylo to, że jeśli przepis jest łamany na masową
    skalę to pewnie z tym przepisem jest coś nie tak - taki sygnał dla twórców
    prawa. Przeważnie jednak odczytywany fałszywie: zaostrza się kontrole i
    restrykcje zamiast pomyśleć o źródle i istocie problemu.


  • 70. Data: 2006-01-01 22:41:28
    Temat: Re: Kogo obsłużyć, kogo nie [znowu]
    Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>

    Alek [###alek67@PRECZ_ZE_SPAMEM.poczta.onet.pl.###] napisał:

    > Widziałem to, ale mądre to to nie jest gdyż ślad po takiej operacji
    > zostaje na rolce kontrolnej. W razie kontroli jak wytłumaczyć ten
    fenomen,
    > że operacji stornowanych jest 20 razy więcej niż zafiskalizoanych?

    Na rolce nie zostaje nic. Wyświetla, a potem kasuje. Nie dodaje do
    sumy.

    >> Jeśli nawet takie jest, to należało by go zmienić, a nie łamać.
    > Oczywiście. Mam na myśli tylko to, że jeśli przepis jest łamany na
    masową
    > skalę to pewnie z tym przepisem jest coś nie tak - taki sygnał dla
    twórców
    > prawa. Przeważnie jednak odczytywany fałszywie: zaostrza się
    kontrole i
    > restrykcje zamiast pomyśleć o źródle i istocie problemu.

    I tak, i nie. Czasem powodem ustawicznego łamania przepisu jest fakt,
    że sprawcy są przekonani o nieuchwytności. Czasem po prostu jest, jak
    z rozmową przez telefon komórkowy podczas jazdy - trudno to dowieść.

strony : 1 ... 6 . [ 7 ] . 8 ... 12


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1