Nie chcę tu wszczynać dysputy politycznej, ale tak się składa,
że temat wiąże się z polityką. Otóż średnio raz
w tygodniu można przeczytać w sieci, że PiS składa doniesienie
do prokuratury o popełnieniu przestępstwa (zazwyczaj przez
partię rządzącą) bądź wniosek do Trybunału Konstytucyjnego
o zbadanie zgodności jakiejś ustawy z konstytucją
(z nadzieją, że zostanie uznana za niezgodną). W ciągu
kilku lat takich wniosków i doniesień musiało się zebrać
kilkadziesiąt jeśli nie kilkaset, a jeszcze nigdy nie zdarzyło
mi się przeczytać, żeby odniosły one jakikolwiek skutek
(a już tym bardziej, żeby zostały rozpatrzone na korzyść
wnioskodawcy). O co więc tak naprawdę chodzi? Czy takie
doniesienia/wnioski z automatu lądują w koszu, a jeśli
tak, to czym to jest formalnie uzasadniane? Skoro są
regularnie olewane, to dlaczego wspomniana partia
z uporem maniaka równie regularnie zalewa nimi
prokuraturę i TK skoro wie, że nie odniesie to żadnego
skutku? Czy jest to po prostu uprawianie pieniactwa
nastawione na wywołanie w wyborcach wrażenia, że coś się robi
i próba podbijania sobie tą metodą słupków wyborczych,
czy może wspomniane instytucje jednak jakoś ustosunkowują
się do tych wniosków i doniesień, tylko się o tym nie
mówi?