Pytanie niby banalne, ale dla każdego kto startował w przetargu i
pośliznął się na ułamku grosza już nie. Istnieje orzecznictwo, które
mówi, że np. w przypadku cen jednostkowych podanie ułamka grosza w niczym
nie przeszkadza. Tymczasem w SIWZ podaje się, że podawać cenę można tylko
do dwóch miejsc po przecinku i oferty, które do tego się nie zastosują są
bezlitośnie wycinane. Nie każdy zaś ma czas, kasę i chęci do oddawania
sprawy do Krajowej Izby Odwoławczej.

Stąd moje pytanie - czy np. Urząd Gminy MUSI przy ogłaszaniu przetargu w
SIWZ podawać, że cenę można tylko do dwóch miejsc po przecinku?
Czy nie da się zrobić nic przy odrobinie dobrej woli i fachowości ze
strony urzędników żeby oferty z ułamkiem grosza przynajmniej te które te
ułamki podają w cenie jednostkowej nie były odrzucane? Nie każda firma ma
czas, pieniądze i chęci by ganiać po KIO.

Wiem jest ustawa o cenach i ustawa o NBP, które mówią, że złotówka ma 100
groszy i basta. Tylko, że są przetargi, w których ze względu na specyfikę
oferty dopuszcza się ułamki grosza w cenie. Czyli teoretycznie można. Są
jak już wspomniałem orzeczenia KIO. Dlaczego zatem urzędnicy nie potrafią/
nie chcą(?) tak ustalić zasad przetargu, żeby ew. tak drobna pomyłka nie
kosztowała nas podatników milionów złotych gdyż odrzucono najtańszą
ofertę?