-
111. Data: 2009-03-29 18:49:39
Temat: Re: selekcja w klubach a jej legalność
Od: a...@g...com
On Mar 29, 7:02 pm, Tristan <n...@s...pl> wrote:
> Które? Bo wstęp na teren klubu jest tylko dla klubowiczów. Amen.
Ale jakich klubowiczów jeśli wpuszcza lub nie ludzi których nigdy w
życiu wcześniej nie widział tylko według własnego "widzimisię"?
> Jak widzisz sprzeczność z jakimś prawem, to z jakim?
no przecież było już parokrotnie podane: Art. 135.
O co chodzi? Cierpisz na zaburzenia pamięci długotrwałej czy chcesz
wziąć rozmówców na zmęczenie?
-
112. Data: 2009-03-29 18:57:21
Temat: Re: selekcja w klubach a jej legalność
Od: Roman Rumpel <r...@s...gazeta.pl>
Robert Tomasik pisze:
> Użytkownik "Roman Rumpel" <r...@s...gazeta.pl> napisał w
> wiadomości news:gqn24e$dj$1@news.onet.pl...
>> Robert Tomasik pisze:
Nie chodzi o fizyczne zamknięcie czy nie, ale prawne. Wisi
>>> kartka "lokal nieczynny" i to sparwę załatwia, albowiem jednoznacznie
>>> uzewnętrznia wolę własciciela, by nikt nie wchodził poza osobami,
>>> któym pozwolił.
>> No to czym sie kartka różni od oświadczenia "pełnomocnika własśicela,
>> do spraw wpuszczaniaklientów" oswiadczajacego, ze wolą właściciela
>> jest, "by bikt nie wchodził poza osobami, którym pozwolił"?
>> Chyba trochę wpadłes we własne sidła
>
> Tym się różni, że nie wpuszcza wszystkich, a nie niektórych. Nawet
> wpuszczanie niektórych osób też jest zresztą mozliwe, pod warunkiem
> posiadania argumentów, które zostaną ewentualnie przez sąd uznane za
> uzasadnione. Załóżmy niewpuszczanie osób pozostających pod wpływem
> alkoholu.
No i w praktyce zawsze się jakieś tego typu uzasadnienie znajdzie. Jak
pisałem - gość sie awanturuje i popsuje zabawę, tym, co już są w środku
>
>> A wcale nie musi przytrzymywać. Wyobraź sobie sytuacje w której dwóch
>> kafarów blokuje sobą wejście. Ręce maja skrzyżowane na piersiach,
>> ciałami wypełniają przestrzeń drzwi. Przytrzymują kogoś? Nie.
>
> Tak. I w tym problem. Zmuszanie do okreslonego zachowania, to
> niekoniecznie złapanie za wszarz i wyrzucenie przez okno.
Moment, moment. Mówisz o art 191 kk? No to gdzie, w opisanej przeze mnie
sytuacji masz przemoc, albo groźbę?
Z komentarza "Strona przedmiotowa występku stypizowanego w § 1 polega na
stosowaniu przemocy wobec osoby lub groźby bezprawnej. Jest to
przestępstwo, które może być popełnione tylko z działania.(...)Jak
wywiódł Sąd Najwyższy w wielokrotnie glosowanej uchwale z 10 grudnia
1998 r. (I KZP 22/98, OSNKW 1999, nr 1-2, poz. 2), przemoc wobec osoby
jako forma zmuszania - w rozumieniu art. 191 § 1 - może polegać tylko na
bezpośrednim fizycznym oddziaływaniu na człowieka(...)"
>
>> Nikt nikogo wolności nie pozbawia. Wejdziesz? Nie. Zaczniesz się
>> przepychać - przegrałeś i fizycznie, i prawnie.
>
> Ale po co się wpychać. Przepraszasz. Nie wpuszczają. Wzywasz Policję. U
> nas jeden ochroniarz raz nerwowo takiego telefonu nie wytrzymał i
> odebrał pokrzywdzonemu telefon. Do rana czas spędził miło w areszcie.
> Teraz jest po wyroku no i licencję mu zabrano. Karą dodatkową był zakaz
> pracy w ochronie.
OK, ale on dokonał zaboru mienia. To nie jest ta sytuacja, o której ja piszę
>> Zresztą o jakiej bezprawności mówimy i jak ją oceniamy: na gruncie
>> prawa cywilnego, pracy,karnego, czy wykroczeń?
>
> Bezprawne, bo zabronione przez kodeks wykroczeń.
Czyli teraz mamy inna kwalifikację Ktoś już analizował odpwoiednie
przepisy kw. Który z nich Ty masz na myśli?
>> Jeżeli ochroniarz nikogo nie uderzy, ani nie chwyci, to nie wierzę,
>> żeby znalazł się sad, który wymierzy mu karę za wykroczenie, a tym
>> bardziej za przestępstwo.
>
> Ja takie sądy znam.
Takie, gdzie utrzyma sie wyrok, gdy nie było przemocy ze strony ochrony?
W sumie we wszystko mogę uwierzyć, co nie oznacza, że się z takim
podejściem zgadzam.
>> A na gruncie cywilistycznym już w ogóle ciężko tu mówić o bezprawności
>> w ujęciu innym niz bardzo konstytucyjno ogólnym. Może jakieś powództwo
>> by się z tego dało zrobić, ale słabe i nie wiadomo czego żądać.
>> Przynajmniej ja nie wiem.
>
> Cywilnie, to odszkodoweania za bezprawne pozbawienie wolności.
No, ale nie było pozbawienia wolności. Sam piszesz albo od zmuszaniu do
określonego zachowania się, albo o wykroczeniu sprzedawcy. Nie ma tu
żadnego pozbawienia wolności.
>
>> No właśnie mądry ochroniarz zatrzyma tylko ciałem. Co tu zrobi Policja?
>
> Wylegitymuje go.
>
>> Znając realia opieprzy dziwaka, który ich bez sensu oderwał od innej
>> roboty.
>
> Policjan nie jest od oceniania dziwactw, tylko wykonywania prawem
> przepisanych czynności.
No i co dalej,. po tym wylegitymowaniu. Zgłosisz przestępstwo ze 191,
czy wykroczenie (które)?
>
> Właśnie w tym rzecz, by klienta nie poniosły nerwy. W praktyce, to
> najczęsciej dochodzi do utarczki słownej czy fizycznej. Albo po imprezie
> wieś pokrzywdzonego próbuje spuścić wp.... bramce. jedno i drugie
> prowadzi do popełnienia przestętsw.
Ale dopiero prowadzi, czy raczej może doprowadzić. Samo blokowanie
wejścia nie jest przestepstwem
>
>> A dla bramkarza to przeważnie być, albo nie być,
>>> bo sądy są - przynajmniej u nas - dość cięte na taką "wolną amerykankę".
>> Myślę, ze to za niski szczebel orzecznictwa, żeby było publikowane.
>> Mozesz opisać jakieś casusy. Serio pytam, może zmienię zdanie.
>
> Jeden opisałem wyżej.
Czyli słuszny wyrok za zabór mienia, jak rozumiem? Nie ten stan faktyczny.
> Drugi teraz na szybkiego, to ochrona sklepu
> spożywczego, któa nie wpuściła dwóch panienek, bo podobno kradły.
Co zrobiła ochrona, żeby nie wpuścić? Pewnie zaczęła szarpać i łapać.
( zgaduję, ale stawiam dolary przeciw orzechom, ze słusznie zgaduję)
> Ochroniarka - akurat kobieta - nie ejst ochroniarzem i nie ma już
> licencji. Skończył sie wyrokiem 2 lata w zawaiasach na 3 i 800 zł grzywny.
No to na pewno nie za bierne zablokowanie drzwi. Znów -nie ten stan
faktyczny.
>
>>> W praktyce pracownik ochrony może co najwyżej poprosić
>>> wyselekcjonowana osobę, by nie weszła. Czy posłucha go, to już jej
>>> dobra wola.
>> A jak nie posłucha, to w praktyce zaatakuje co najmniej słowami
>> bramkarza, przez co od razu przegra. Trochę inne reguły obowiązują
>> przy ocenie zachowań ochrony w dyskotekach/nocnych knajpach, a trochę
>> inne w hipermarkecie.
>
>
> Po co atakować ochronę. Oświadczasz im, że naruszają prawo i albo Cie
> wpuszczą, albo wezwiesz Policję. Teraz albo ochrona sie ugina (jak
> mądra), albo to ona Cię zaatakuje.
A jak ochrona nie zaatakuje? Jeżeli będzie spokojnie stała?
Rozumiem Twoje poglądy, ale nie zgadzam się z kwalifikacją prawną.
--
Szukam nowej sygnaturki, a skończył mi się żeń szeń.
Roman Rumpel skype: rumpel.roman
www.rumpel.pl
-
113. Data: 2009-03-29 19:26:26
Temat: Re: selekcja w klubach a jej legalność
Od: Roman Rumpel <r...@s...gazeta.pl>
a...@g...com pisze:
>
>> Jak widzisz sprzeczność z jakimś prawem, to z jakim?
>
> no przecież było już parokrotnie podane: Art. 135.
Najpierw trzeba założyć, ze ochrona sprzedaje bilety, a jeśli tak nie
jest to co?
Jeśli zaś nawet tak jest, to potem trzeba uznać, że bilety wstępu do
klubu są tym samym, co towary sprzedawane w lokalu gastronomicznym. Coś
mi się wydaje, że na gruncie prawa karnego trochę za daleko idziemy, jak
na wymogi zasady, ze nie ma przestępstwa bez ścisłego opisania go w
ustawie karnej. Dokładniej o zakazie takiego rozciągania ustawy karnej
poczytaj tu:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Nullum_crimen_sine_lege
--
Szukam nowej sygnaturki, a skończył mi się żeń szeń.
Roman Rumpel skype: rumpel.roman
www.rumpel.pl
-
114. Data: 2009-03-29 19:43:34
Temat: Re: selekcja w klubach a jej legalność
Od: a...@g...com
On Mar 29, 8:31 pm, Roman Rumpel <r...@s...gazeta.pl> wrote:
> a...@g...com pisze:
>
> > Pytam więc wprost, czy nie istnieje przepis prawa który pod karą
> > wprost zakazuje dyskrymiancji wobec poszczególnych klientów w
> > miejscach publicznych, w tym też w PRYWATNYCH placówkach usługowych, a
> > także wszelkiego innego publicznego różnicowania ludzi np. ze względu
> > na ich cechy anatomiczne lub atropometryczne, np. rasa, kolor włosów,
> > tusza, niepełnosprawność?
>
> Co prawda nieco trollujesz, ale odpowiem, choć pytaniem na pytanie.
> Czy gdyby był taki przepis, to ten wątek miałby takie rozmiary, jakie ma?
Oczywiście! Szczególnie biorąc pod uwagę, że co niektóre osoby
powtarzają te same tezy nie reagując w ogóle na dowody je obalające.
Słyszałem o dyrektywie unijnej zakazającej dyskryminacji ze względu na
rasę, płeć, niepełnosprawność itd. Domyślam się, że MUSI mieć to
prawne skutki i w tych opisywanych tutaj sytuacjach?
> > Bo mnie się wydaje, iż JEST pewna ochrona istoty ludzkiej przed tego
> > typu upokorzeniami w naszym systemie prawnym.
>
> Nie przesadzaj z upokorzeniem. Jak się czujesz upokorzony, to się nie
> pchaj do miejsc z selekcją.
Wiesz, między nami jest taka różnica, że mnie osobiście to dotyka
nawet wówczas kiedy mnie osobiście selekcja w klubie nie poniży, bo
zostanę przepuszczony, ale zaobserwuję jak ktoś inny zostanie tak
upokorzony.
> W życiu spotkasz pewnie wiele towarzystw, do których nie będziesz
> zapraszany - zawsze będziesz się czuł upokorzony? Wyluzuj.
Co innego kiedy to jest prywatne grono ludzi a co innego kiedy to się
odbywa w miejscu publicznym.
> W Łodzi jest dyskoteka o pretensjonalnej nazwie Cabaret. Raz chciałem
> tam iść ze znajomymi - ochroniarze połowie odmówili wejścia - tym,
> którzy byli w dżinsach*.
No wiesz, nawet tu to był warunek /a/ /priori/ czyli można było
wiedzieć o tym przed pójściem do tej dyskoteki i się odpowiednio
ubrać.
Natomiast co innego jak się dowiesz od kogoś mieniącym się
"specjalistą", że jesteś antropologicznie za mało wartościowym
osobnikiem. I to w miejscu publicznym tak, iż osoby postronne widzą
ten "werdykt"!
> Uznaje ich prawo do wybierania sobie klientów
Jeszcze raz: w cywilizowanym zachodnim świecie czasy Apartheidu
MINĘŁY!
W USA, Anglii, UE nie można selekcjonować klientów klubów.
Nie można również publicznie różnicować ludzi ze względu na ich cechy
antropometryczne z błahego powodu, jeśli nie jest to uzasadnione
merytorycznie, np. dla badań lekarskich, naukowych, przydatności do
specjalistycznych zawodów jak załóżmy strażaka itd.
Wyobraźmy sobie, że ja nazajutrz opublikuję płatne ogłoszenie w
wysokonakładowej gazecie obwieszczające, iż bardzo konkretna osoba
wymieniona z imienia, nazwiska, miejsca zamieszkania itd. jest "za
niskiego wzrostu, że jest bardzo brzydka fizycznie, że zawsze chodzi
ubrana jak wieśniak i głupek, że kuleje na jedną nogę i się jąka". Czy
wówczas to będzie ok z punktu widzenia prawa?
Jeśli ktoś to robi to musi się liczyć z konsekwencjami prawnymi. (Nie
przeczę, że czasem to się mimo wszystko może opłacać. Cóż, handel
narkotykami także się niektórym opłaca.)
Owszem istnieją takie rzeczy w jakiś kurortach dla bogatych turystów w
krajach trzeciego świata. To owszem, jak się wybierasz do dzikiego
świata, nawet jeśli urządzili tam luksusowy kurort turystyczny, to
możesz się spodziewać rozmaitych rzeczy które mogą bardzo
nieprzyjemnie zaskoczyć człowieka wyrosłego w naszym kręgu kulturowym.
Np. w Tajlandii są dla turystów z Europy burdele z 10-letnimi
dziewczynkami. To jest tam normalka!
Tutaj jednak u nas, owe "zawistne" społeczeństwo (jak sam to
określiłeś) nie jest obojętne co ktoś wykonuje w ramach swojej
"działalności gospodarczej".
A co do terminu DG - to proszę, określ sam: jaki status prawny posiada
działalność klubu-dyskoteki, szeroko ogłaszającego się za pomocą
plakatów oraz reklam w radio, w których zapraszają (najwidoczniej
wszystkich) na imprezy rozrywkowe organizowane przez siebie regularnie
w określone dni, np. "każdy weekend, wtorek i czwartek" podając
jednocześnie cenę za wstęp, oraz przykładowe ceny sprzedawanych tam
drinków?
Chcesz mi powiedzieć, że jest to sponsorowana działalność /non-profit/
dla określonej wąskiej grupy znajomych osób, członków jakiegoś
stowarzyszenia, lub jakkolwiek inaczej dla umówionych spotkań imiennie
wskazanych wcześniej osób?
Czy może jest to impreza rozrywkowa dla NIE ZNANYCH osób, które mogą
przyjść do lokalu po usłyszeniu ogłoszenia opublikowanego PUBLICZNIE?
Przyjść i ZAPŁACIĆ za wstęp? A następnie KUPOWAĆ drinki?
Czy nie jest to ZWYKŁA DZIAŁALNOŚC ZAROBKOWA?
Jak więc uregulowana?
Chyba nie powiesz, że jest to "czysto prywatna sprawa właściciela
klubu", klubu który posiada status analogiczny jak mieszkanie
prywatne, do którego właściciel może wpuszczać lub nie kogo tylko chce
i także w tym mieszkaniu może robić co mu się żywnie podoba (np.
sprzedawać wódkę)?
-
115. Data: 2009-03-29 19:50:05
Temat: Re: selekcja w klubach a jej legalność
Od: a...@g...com
On Mar 29, 9:26 pm, Roman Rumpel <r...@s...gazeta.pl> wrote:
> >> Jak widzisz sprzeczność z jakimś prawem, to z jakim?
>
> > no przecież było już parokrotnie podane: Art. 135.
>
> Najpierw trzeba założyć, ze ochrona sprzedaje bilety, a jeśli tak nie
> jest to co?
To zabrania klientowi dojść do kasy, czy osoby sprzedającej bilety.
Czyż nie jest to bezprawne ograniczenie wolności?
> Jeśli zaś nawet tak jest, to potem trzeba uznać, że bilety wstępu do
> klubu są tym samym, co towary sprzedawane w lokalu gastronomicznym.
Nie, po prostu sprzedaż usługi. Czyż bilet wstępu nie jest "towarem"?
-
116. Data: 2009-03-29 20:03:57
Temat: Re: selekcja w klubach a jej legalność
Od: m...@y...com
On 29 Mar, 21:50, a...@g...com wrote:
> On Mar 29, 9:26 pm, Roman Rumpel <r...@s...gazeta.pl> wrote:
>
> > >> Jak widzisz sprzeczność z jakimś prawem, to z jakim?
>
> > > no przecież było już parokrotnie podane: Art. 135.
>
> > Najpierw trzeba założyć, ze ochrona sprzedaje bilety, a jeśli tak nie
> > jest to co?
>
> To zabrania klientowi dojść do kasy, czy osoby sprzedającej bilety.
> Czyż nie jest to bezprawne ograniczenie wolności?
>
> > Jeśli zaś nawet tak jest, to potem trzeba uznać, że bilety wstępu do
> > klubu są tym samym, co towary sprzedawane w lokalu gastronomicznym.
>
> Nie, po prostu sprzedaż usługi. Czyż bilet wstępu nie jest "towarem"?
W przypadku "sprzedaży" biletów do klubu mamy do czynienia z
zawieraniem umów o świadczenie usług, nie zaś z sprzedażą towaru.
Pojęcie sprzedaży i pojęcia przedsiębiorstwa handlu detalicznego
odnosi się do sprzedaży rzeczy. W rozumieniu prawa cywilnego "sprzedaż
usług" jest wewnętrzną sprzecznością. Klientowi, który "kupuje" bilet
nie zależy na nabyciu kawałka papieru, ale na skorzystaniu z usług
oferowanych przez danego przedsiębiorcę (parkiet do tańca, możliwość
wysłuchania koncertu etc.).
Bilet ma tu tylko znaczenie techniczne (w zależności od mozliwości
technicznych można go zastąpić pieczęcią na rękę lub zapisem na karcie
magnetycznej). Bilet wstępu jest znakiem legitymacyjnym, ale nie jest
towarem - ma na celu ułatwić wywiązanie się z umowy przez świadczącego
usługi.
-
117. Data: 2009-03-29 20:10:15
Temat: Re: selekcja w klubach a jej legalność
Od: m...@y...com
On 29 Mar, 21:43, a...@g...com wrote:
> On Mar 29, 8:31 pm, Roman Rumpel <r...@s...gazeta.pl> wrote:
>
> > a...@g...com pisze:
>
> > > Pytam więc wprost, czy nie istnieje przepis prawa który pod karą
> > > wprost zakazuje dyskrymiancji wobec poszczególnych klientów w
> > > miejscach publicznych, w tym też w PRYWATNYCH placówkach usługowych, a
> > > także wszelkiego innego publicznego różnicowania ludzi np. ze względu
> > > na ich cechy anatomiczne lub atropometryczne, np. rasa, kolor włosów,
> > > tusza, niepełnosprawność?
>
> > Co prawda nieco trollujesz, ale odpowiem, choć pytaniem na pytanie.
> > Czy gdyby był taki przepis, to ten wątek miałby takie rozmiary, jakie ma?
>
> Oczywiście! Szczególnie biorąc pod uwagę, że co niektóre osoby
> powtarzają te same tezy nie reagując w ogóle na dowody je obalające.
>
> Słyszałem o dyrektywie unijnej zakazającej dyskryminacji ze względu na
> rasę, płeć, niepełnosprawność itd. Domyślam się, że MUSI mieć to
> prawne skutki i w tych opisywanych tutaj sytuacjach?
>
> > > Bo mnie się wydaje, iż JEST pewna ochrona istoty ludzkiej przed tego
> > > typu upokorzeniami w naszym systemie prawnym.
>
> > Nie przesadzaj z upokorzeniem. Jak się czujesz upokorzony, to się nie
> > pchaj do miejsc z selekcją.
>
> Wiesz, między nami jest taka różnica, że mnie osobiście to dotyka
> nawet wówczas kiedy mnie osobiścieselekcjaw klubie nie poniży, bo
> zostanę przepuszczony, ale zaobserwuję jak ktoś inny zostanie tak
> upokorzony.
>
> > W życiu spotkasz pewnie wiele towarzystw, do których nie będziesz
> > zapraszany - zawsze będziesz się czuł upokorzony? Wyluzuj.
>
> Co innego kiedy to jest prywatne grono ludzi a co innego kiedy to się
> odbywa w miejscu publicznym.
>
> > W Łodzi jest dyskoteka o pretensjonalnej nazwie Cabaret. Raz chciałem
> > tam iść ze znajomymi - ochroniarze połowie odmówili wejścia - tym,
> > którzy byli w dżinsach*.
>
> No wiesz, nawet tu to był warunek /a/ /priori/ czyli można było
> wiedzieć o tym przed pójściem do tej dyskoteki i się odpowiednio
> ubrać.
> Natomiast co innego jak się dowiesz od kogoś mieniącym się
> "specjalistą", że jesteś antropologicznie za mało wartościowym
> osobnikiem. I to w miejscu publicznym tak, iż osoby postronne widzą
> ten "werdykt"!
>
> > Uznaje ich prawo do wybierania sobie klientów
>
> Jeszcze raz: w cywilizowanym zachodnim świecie czasy Apartheidu
> MINĘŁY!
> W USA, Anglii, UE nie można selekcjonować klientów klubów.
> Nie można również publicznie różnicować ludzi ze względu na ich cechy
> antropometryczne z błahego powodu, jeśli nie jest to uzasadnione
> merytorycznie, np. dla badań lekarskich, naukowych, przydatności do
> specjalistycznych zawodów jak załóżmy strażaka itd.
>
> Wyobraźmy sobie, że ja nazajutrz opublikuję płatne ogłoszenie w
> wysokonakładowej gazecie obwieszczające, iż bardzo konkretna osoba
> wymieniona z imienia, nazwiska, miejsca zamieszkania itd. jest "za
> niskiego wzrostu, że jest bardzo brzydka fizycznie, że zawsze chodzi
> ubrana jak wieśniak i głupek, że kuleje na jedną nogę i się jąka". Czy
> wówczas to będzie ok z punktu widzenia prawa?
>
> Jeśli ktoś to robi to musi się liczyć z konsekwencjami prawnymi. (Nie
> przeczę, że czasem to się mimo wszystko może opłacać. Cóż, handel
> narkotykami także się niektórym opłaca.)
Mamy wolność słowa. Odpowiedzialność prawną może rodzić użycie np.
obraźliwego słownictwa (tego "wieśniaka" i "głupka" można by już
rozpatrywać w kontekście naruszenia dóbr osobistych). Dopuszczalne
natomiast jest publiczne krytykowanie działalności, wyglądu czy
upodobań innych ludzi.
>
> Owszem istnieją takie rzeczy w jakiś kurortach dla bogatych turystów w
> krajach trzeciego świata. To owszem, jak się wybierasz do dzikiego
> świata, nawet jeśli urządzili tam luksusowy kurort turystyczny, to
> możesz się spodziewać rozmaitych rzeczy które mogą bardzo
> nieprzyjemnie zaskoczyć człowieka wyrosłego w naszym kręgu kulturowym.
> Np. w Tajlandii są dla turystów z Europy burdele z 10-letnimi
> dziewczynkami. To jest tam normalka!
>
> Tutaj jednak u nas, owe "zawistne" społeczeństwo (jak sam to
> określiłeś) nie jest obojętne co ktoś wykonuje w ramach swojej
> "działalności gospodarczej".
>
> A co do terminu DG - to proszę, określ sam: jaki status prawny posiada
> działalność klubu-dyskoteki, szeroko ogłaszającego się za pomocą
> plakatów oraz reklam w radio, w których zapraszają (najwidoczniej
> wszystkich) na imprezy rozrywkowe organizowane przez siebie regularnie
> w określone dni, np. "każdy weekend, wtorek i czwartek" podając
> jednocześnie cenę za wstęp, oraz przykładowe ceny sprzedawanych tam
> drinków?
>
> Chcesz mi powiedzieć, że jest to sponsorowana działalność /non-profit/
> dla określonej wąskiej grupy znajomych osób, członków jakiegoś
> stowarzyszenia, lub jakkolwiek inaczej dla umówionych spotkań imiennie
> wskazanych wcześniej osób?
>
> Czy może jest to impreza rozrywkowa dla NIE ZNANYCH osób, które mogą
> przyjść do lokalu po usłyszeniu ogłoszenia opublikowanego PUBLICZNIE?
> Przyjść i ZAPŁACIĆ za wstęp? A następnie KUPOWAĆ drinki?
> Czy nie jest to ZWYKŁA DZIAŁALNOŚC ZAROBKOWA?
> Jak więc uregulowana?
>
> Chyba nie powiesz, że jest to "czysto prywatna sprawa właściciela
> klubu", klubu który posiada status analogiczny jak mieszkanie
> prywatne, do którego właściciel może wpuszczać lub nie kogo tylko chce
> i także w tym mieszkaniu może robić co mu się żywnie podoba (np.
> sprzedawać wódkę)?
-
118. Data: 2009-03-29 20:24:57
Temat: Re: selekcja w klubach a jej legalność
Od: Olgierd <n...@n...problem>
Dnia Sun, 29 Mar 2009 06:51:48 -0700, alojzy.zakalec napisał(a):
>> Każdą ofertę? Cielesną także? ;-)
>
> Przpominam, że tzw. "agencje towarzyskie" czyli czerpanie korzyści osób
> trzecich z prostytucji, są w Polsce nielegalne.
Jakby były nielegalne, to pewnie by ich aż tyle nie było.
Nielegalne jest stręczycielstwo i kuplerstwo za pieniądze.
--
pozdrawiam serdecznie, Olgierd
Lege Artis http://olgierd.bblog.pl
-
119. Data: 2009-03-29 20:57:27
Temat: Re: selekcja w klubach a jej legalność
Od: ".B:artek." <m...@n...ma.i.nie.bylo.pl>
Użytkownik wyskrobał(a):
> Oczywiście! Szczególnie biorąc pod uwagę, że co niektóre osoby
> powtarzają te same tezy nie reagując w ogóle na dowody je obalające.
Masz siebie na myśli? Gdzie te przepisy, o których wskazanie prosiłem? Gdzie
uzasadnienie, że klub to tzw. miejsce publiczne i co z tego wynika?
> Słyszałem o dyrektywie unijnej zakazającej dyskryminacji ze względu na
> rasę, płeć, niepełnosprawność itd. Domyślam się, że MUSI mieć to
> prawne skutki i w tych opisywanych tutaj sytuacjach?
A ja słyszałem o Yeti. Dyskryminacja ze względu na rasę, płeć czy
niepełnosprawność a odmowa wejścia do klubu z takich a takich powodów (np.
profil klubu, przyczyny czysto ekonomiczne, wizerunkowe itd.) to dwie różne
rzeczy. Naprawdę. Jakbyś się znał trochę na prawie, to byś się tą dyrektywą
nie podniecał, bo wiedziałbyś jakie ma ona przełożenie na prawo krajowe. A
po drugie - też gdybyś się choć trochę na prawie znał - to byś wiedział, że
nasza Konstytucja też zabrania dyskryminacji w ten sposób, choć "w życiu
publicznym".
> Wiesz, między nami jest taka różnica, że mnie osobiście to dotyka
> nawet wówczas kiedy mnie osobiście selekcja w klubie nie poniży, bo
> zostanę przepuszczony, ale zaobserwuję jak ktoś inny zostanie tak
> upokorzony.
Zgłoś się do wolontariatu i bądź wsparciem psychicznym dla takich ludzi.
> Co innego kiedy to jest prywatne grono ludzi a co innego kiedy to się
> odbywa w miejscu publicznym.
Zdefiniuj mi miejsce publiczne - najlepiej tak jak robi to ustawodawca - i
zakreśl skutki prawne wynikające z tego, że jakieś miejsce jest publiczne, a
inne nie jest. To tak a propos bycia głuchym na argumenty, co podniosłeś
wyżej.
> Natomiast co innego jak się dowiesz od kogoś mieniącym się
> "specjalistą", że jesteś antropologicznie za mało wartościowym
> osobnikiem. I to w miejscu publicznym tak, iż osoby postronne widzą
> ten "werdykt"!
Wyluzuj. Ani bramkarz nie uważa się za specjalistę, ani nie mówi o nikim, że
jest antropologicznie za mało wartościowym osobnikiem. Nie twórz bajek i nie
koloryzuj na siłę czarno-białej sceny.
> Jeszcze raz: w cywilizowanym zachodnim świecie czasy Apartheidu
> MINĘŁY!
A wiesz co oznacza to słowo na "A"? Bo chyba go używasz nieadekwatnie do
komentowanej sytuacji.
> W USA, Anglii, UE nie można selekcjonować klientów klubów.
A byłeś tam kiedyś, że się wypowiadasz? Wygooglaj sobie mega trendy klub w
Londynie, poleć sobie tam i zdaj relację jak było w środku. Powodzenia!
> Nie można również publicznie różnicować ludzi ze względu na ich cechy
> antropometryczne z błahego powodu, jeśli nie jest to uzasadnione
> merytorycznie, np. dla badań lekarskich, naukowych, przydatności do
> specjalistycznych zawodów jak załóżmy strażaka itd.
Proszę... Litości!
> Wyobraźmy sobie, że ja nazajutrz opublikuję płatne ogłoszenie w
> wysokonakładowej gazecie obwieszczające, iż bardzo konkretna osoba
> wymieniona z imienia, nazwiska, miejsca zamieszkania itd. jest "za
> niskiego wzrostu, że jest bardzo brzydka fizycznie, że zawsze chodzi
> ubrana jak wieśniak i głupek, że kuleje na jedną nogę i się jąka". Czy
> wówczas to będzie ok z punktu widzenia prawa?
Póki sąd nie orzeknie inaczej - tak. Ale w tej sytuacji bramkarz nie
wykrzykuje na całą ulicę imienia i nazwiska niewpuszczanej osoby. Brakuje
argumentów merytorycznych i zaczynamy przesadzać? Słaby chwyt erystyczny.
--
.B:artek.
-
120. Data: 2009-03-29 21:17:39
Temat: Re: selekcja w klubach a jej legalność
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik " jb" <j...@g...pl> napisał w wiadomości
news:gqnqni$gup$1@inews.gazeta.pl...
> Robert Tomasik <r...@g...pl> napisał(a):
>> Użytkownik " jb" <j...@g...pl> napisał w wiadomości
>> news:gqm3q5$stp$1@inews.gazeta.pl...
>>> Robert Tomasik <r...@g...pl> napisał(a):
>>>> Co stanowi pozbawienie wolności, które generalnie poza wypadkami
>>>> opisanymi w ustawach bywa karalne.
>>> Nikt cie wolności nie pozbawia. W każdej chwili możesz sobie odejść w
>>> którąkolwiek z pozostałych trzech stron swiata chcesz...
>> Proponuję zapoznać się z wykąłdnią pozbawienia wolności i zmuszania do
>> określonego zachowania.
> Pozbawienie wolności i zmuszanie do określonego zachowania się to dwa
> rózne przestepstwa, charakteryzujace się odmiennymi znamionami.
> Zdecyduj się wreszcie, czy zostałeś pozbawiony wolności, czy zmuszony
> PRZEMOCĄ albo groźbami do określonego zachowania się.
Nie zdecyduje sie, bo piszemy ogólnie. Trzebaby było mieć konkretny opis,
by się zdecydować. Zmuszanie do określonego zachowania będzie, jak muz
astawią wejście. Pozbawienie wolności, jak mu się uda wejść, a oni go siła
wyrzucą.
> Zresztą Roman Rumpel wyzej ci wskazał, że znamiona żadnego z tych
> przestepstw nie wystepuja.
To już jego opinia, z którą się nie zgadzam.