Witam,
Mam do Was pytanie o zasadność roszczeń i ew. następstw ich dochodzenia
przed sądem.
Ale może od początku ...
Moja babcia zamieszkuje w niewielkim domku. Przed kilku laty przygarnęła do
siebie swojego syna z rodziną. Ich wspólne obcowanie (bo o miłości nie mogło
być mowy :-/ ) trwało 5 lat. W końcu bez żalu rozstali się. Ale po jakimś
czasie synowa zaczęła rościć sobie prawo do zwrotu pieniędzy za:
1) modernizację domu (nielegalne dobudowanie pomieszczenia ... bez żadnych
pozwoleń ... oczywiście rachunków też nie ma)
2) odbudowę budynku gospodarczego (po pożarze ... jedyne co wnieśli w tą
odbudowę to praca ... całość kosztów poniosła babcia)
3) koszt okien które magazynowali w tym budynku (oczywiście były one ujęte w
spisie po pożarze sporządzonym przez PZU i pieniądze z PZU obejmowały te
okna)

Wg mnie mają chyba małe szanse na wyrwanie kasy od babci ale ... szkoda żeby
starszą osobę ciągać po sądach. Zaciekawiła (i rozbawiła jednocześnie) mnie
tylko forma listu który wysłali do babci ... powołują się w nim na Kodeks
Cywilny i przepisy dotyczące nakładów poniesionych na utrzymanie
nieruchomości(?) oraz fakt posługiwania się językiem prawniczym (na co oni
razem wzięci są za głupi :-) ). Więc albo musieli być u jakiegoś fachowca
albo im ktoś to napisał ...
Jeśli moglibyście mi pomóc w w/w punktach (najlepiej podpierając to
stosownymi paragrafami) byłbym wdzięczny.
Pozdrawiam
T.