-
1. Data: 2008-04-22 10:45:46
Temat: jak rozumieć "nie dotyczy dojazdu do posesji" ? Ciekawa sytuacja...
Od: "Gan" <s...@o...pl>
Witam!
Czy ktoś wie jak interpretowana jest tabliczka z napisem "nie dotyczy
dojazdu do posesji" wisząca pod zakazem zatrzymywania? Czy dojazd do posesji
dotyczy tylko osób, które mają do nich jakichś tytuł prawny? W mojej
sytuacji przy drodze z takim oznakowaniem jest pewien urząd. Przed nim kilka
miejsc parkingowych (nie jest to jakoś oznakowane, ale widać gołym okiem, że
to miejsca dla samochodów - poszerzony chodnik itd.). Czy parkując w tym
miejscu jako petent do urzędu można tłumaczyć się "dojazdem do posesji"?
Pytanie zadaję w związku z sytuacją jaka mnie spotkała. Dostałem mandat z
art. 144 par. 1 kodeksu wykroczeń - za zaparkowanie samochodu na trawniku. W
miejscu gdzie zaparkowałem przed urzędem nie ma jednak trawnika, został
pewnie "wyjeżdżony" wcześniej przez inne samochody. Jest po prostu błotko,
obniżony chodnik i ślady kół w ziemi. Pas trawy zaczyna się ok 1,5 metra od
miejsca gdzie zaparkowałem. Została nałożona mi blokada i do pana Strażnika
Miejskiego nie trafiały argumenty, że jak mogę dostać mandat za parkowanie
na trawie skoro tutaj nie ma trawy:) W odpowiedzi usłyszałem, że nie ma bo
tacy kierowcy jak ja nie dają jej wyrosnąć. Nie rozumiem co to z mojego
punktu widzenia zmienia, że kiedyś była tam trawa - w końcu do popełnionego
wykroczenie konieczne jest jej niszczenie, a jeżeli jej nie ma to mój czyn
nie spełnia ustawowych przesłanek. W związku z tym chciałbym trochę
powalczyć, ale jest drugi problem - własnie takie oznakowanie o jakim piszę
we wstępie. Obawiam się, że sąd może uchylić mandat ale jednocześnie nałożyc
grzywnę za parkowanie w miejscu gdzie obowiązuje zakaz zatrzymania. dodam
tylko, że oczywiście nikt nie czepia się samochodów zaparkowanych na tej
drodze na chodniku/betonie (czyżby przez ten "dojazd do posesji"?).
Jak Wam się wydaje, miałem prawo tam zaparkować?
Pozdrawiam
G.
-
2. Data: 2008-04-22 12:44:54
Temat: Uwolnić trawniki!
Od: "jubel" <j...@j...pl>
ciekawy jest ten artykuł art. 144 par. 1, zacytuje,
"Kto na terenach przeznaczonych do użytku publicznego niszczy lub uszkadza
roślinność albo depcze trawnik lub zieleniec lub też dopuszcza do
niszczeniaich przez zwierzęta znajdujące się pod jego nadzorem,podlega karze
grzywny do 1 000 złotych albo karze nagany."
Z jednej strony uważam że strażnicy mieli racje oraz ż enie powinieneś tam
parkować. Z drugie tak n a upartego i ścisłego to nie depeczesz osobiście
ani zwierzęciem trawnika, ani nie niszczysz roślinności w miejscu gdzi ejej
nie ma.
Z trzeciej, to z art.wynika, jakoby nie było wolno wchodzić na trawnik - co
jest dla mnie bzdurą, bo uważam że trawnik nie musi służyć do wyłacznie do
patrzenia sie na niego..
Uwolnić trawniki!
-
3. Data: 2008-04-22 13:15:06
Temat: Re: Uwolnić trawniki!
Od: "Janusz" <n...@n...tu>
Użytkownik "jubel" <j...@j...pl> napisał w wiadomości
news:fukmlh$r29$1@news.onet.pl...
> ciekawy jest ten artykuł art. 144 par. 1, zacytuje,
> "Kto na terenach przeznaczonych do użytku publicznego niszczy lub uszkadza
> roślinność albo depcze trawnik lub zieleniec lub też dopuszcza do
> niszczeniaich przez zwierzęta znajdujące się pod jego nadzorem,podlega
> karze grzywny do 1 000 złotych albo karze nagany."
>
> Z jednej strony uważam że strażnicy mieli racje oraz ż enie powinieneś tam
> parkować. Z drugie tak n a upartego i ścisłego to nie depeczesz osobiście
> ani zwierzęciem trawnika, ani nie niszczysz roślinności w miejscu gdzi
> ejej nie ma.
Trawnik, no właśnie, nie wolno deptać trawnika, czyli miejsca przeznacoznego
pod sadzenie trawy. Wcale to nie znaczy, że musi tam rosnąć trawa. Może
jeszcze nie rosnąć bo dopiero posadzono, lub już nie rosnąć bo uległa
zniszczeniu, bądź też jest okres zimowy kiedy trawa nie rośnie. Nie zmienia
to jednak faktu, że trawnik jest trawnikiem, czyli miejscem przeznaczonym
dla trawy i zgodnie z ustawą podlega ochronie przed deptaniem. Uważam, że
jest to słuszne z tego powodu, że nawet jeżeli ta trawa jest zniszczona, to
nie należy tego stanu degradacji powiększać, choćby z tego powodu, że
prędzej czy później ktoś będzie musiał zadbać żeby odrosła.
Wogóle cały temat pachnie minioną epoką, kiedy normą było przekonanie, że
jeżeli coś jest dobrem wspólnym to jest tylko dobrem państwowym, więc nie
należy tego szanować, niech się martwią służby porządkowe, które biorą za to
pieniądze. W ten sposób ciężko zbudować społeczęnstwo obywatelskie.
-
4. Data: 2008-04-22 13:24:43
Temat: Re: Uwolnić trawniki!
Od: "Gan" <s...@o...pl>
> Trawnik, no właśnie, nie wolno deptać trawnika, czyli miejsca
> przeznacoznego
> pod sadzenie trawy. Wcale to nie znaczy, że musi tam rosnąć trawa. Może
> jeszcze nie rosnąć bo dopiero posadzono, lub już nie rosnąć bo uległa
> zniszczeniu, bądź też jest okres zimowy kiedy trawa nie rośnie. Nie
> zmienia to jednak faktu, że trawnik jest trawnikiem, czyli miejscem
> przeznaczonym dla trawy i zgodnie z ustawą podlega ochronie przed
> deptaniem.
Nawet trafia do mnie taka interpretacja. Tylko skąd wtedy mamy wiedzieć co
jest trawnikiem a co nie?
> Wogóle cały temat pachnie minioną epoką, kiedy normą było przekonanie, że
> jeżeli coś jest dobrem wspólnym to jest tylko dobrem państwowym, więc nie
> należy tego szanować, niech się martwią służby porządkowe, które biorą za
> to pieniądze. W ten sposób ciężko zbudować społeczęnstwo obywatelskie.
Nie przesadzaj. Zapewniem, że nie zdażyło mi się na bezczela zaparkować na
trawniku. W tym akurat miejscu trawy nie było, akurat tam był też obniżony
kraweznik ( w stosunku do krawężnika obok, przy którym trawa rośnie ).
Ponadto były liczne ślady kół samochodowych, więc robiło to wrażenie miejsca
do parkowania. Ogół okoliczności sprawił, że nie miałem wrażenia, że robię
coś nieprzyzwoitego.
Faktem jest jednak, że czegoś w prawie trzeba się trzymać, wg. mnie
przesłanki nie zostały spełnione no chyba, że przyjęta jest w praktyce
definicja trawnika/zieleńca taka jak napisałeś.
Pozdrawiam
G.
-
5. Data: 2008-04-22 19:24:48
Temat: Re: jak rozumieć "nie dotyczy dojazdu do posesji" ? Ciekawa sytuacja...
Od: "Robert Tomasik" <r...@g...pl>
Użytkownik "Gan" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
news:fukfkr$v25$1@news.onet.pl...
Skoro dojeżdżałeś do posesji znajdującej się za znakiem (a urząd jest taką
posesją), to znak Cię nie dotyczy. A co do parkowania, to można się
upierać, ze tam jest po po prostu postojowy z nawierzchnią gruntową. W
końcu nikt nie nakłada a'priori mandatów na kierowców jeżdżących drogami
gruntowymi, a możne bez większego ryzyka założyć, ze gdyby nie jeździli, to
by tam z czasem urosła trawa. Uważam, że argument Strażnika był
nieracjonalny.
-
6. Data: 2008-04-25 02:37:33
Temat: Re: jak rozumieć "nie dotyczy dojazdu do posesji" ? Ciekawa sytuacja...
Od: "Marcin Wasilewski" <j...@a...pl>
Użytkownik "Gan" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
news:fukfkr$v25$1@news.onet.pl...
> Pytanie zadaję w związku z sytuacją jaka mnie spotkała. Dostałem mandat z
> art. 144 par. 1 kodeksu wykroczeń - za zaparkowanie samochodu na trawniku.
> W
[...]
> wykroczenie konieczne jest jej niszczenie, a jeżeli jej nie ma to mój czyn
> nie spełnia ustawowych przesłanek. W związku z tym chciałbym trochę
> powalczyć, ale jest drugi problem - własnie takie oznakowanie o jakim
> piszę we wstępie. Obawiam się, że sąd może uchylić mandat ale jednocześnie
> nałożyc grzywnę za parkowanie w miejscu gdzie obowiązuje zakaz
> zatrzymania. dodam
Jak przyjąłeś mandat to klamka zapadła i sąd niczego nie uchyli, bo nie
ma do tego przesłanek - możliwe jest to wtedy, gdy dostaniesz mandat za coś
co nie jest wykroczeniem. Np. dłubanie w nosie, fotografowanie.
Jeśli się uważa, że mandat jest nałożony niesłusznie, to się go nie
przyjmuje. Przyjąłeś - czyli przyznałeś się do winy i wyraziłeś na ukaranie
grzywną zgodę.