eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoUpierdliwy klient sklepu - pytanie
Ilość wypowiedzi w tym wątku: 7

  • 1. Data: 2020-03-28 15:54:50
    Temat: Upierdliwy klient sklepu - pytanie
    Od: r...@o...pl

    Każdy środek chemiczny ma swoją kartę charakterystyki, ma też etykietę, zwykle
    z instrukcją obsługi - mają to też preparaty do dezynfekcji rąk.

    A zatem, wchodzi upierdliwy klient do sklepu (oczywiście ochrona może go
    "wypierdolić kopniakiem" z byle powodu, lub klient się zezłości i sam wylezie,
    ale NIE O TO pytam!) - ochrona podstawia mu preparat do dezynfekcji rąk bez
    żadnej alternatywy, przy czym klient ma np. alergie na niektóre zapachy lub
    pewne substancje chemiczne, w skrajnym przypadku dostanie wstrząsu.

    I czy teraz owa ochrona lub sklep powinny MIEĆ MOŻLIWOŚĆ pokazania
    upierdliwcowi pełnej karty charakterystyki, co by patrzył, czy nie ma w tym
    chemicznym syfie jakichś tam zapachów i nieciekawych dla niego substancji?

    Podkreślam MIEĆ MOŻLIWOŚĆ, nie "mieć obowiązek polecieć i przynieść", tylko
    "mieć możliwość" pokazania.

    Jakbym był w pracy, to pracodawca ma obowiązek mieć i znać, przeanalizować
    karty charakterystyki oraz ostrzec mnie przed zagrożeniami, więc zakładam że to
    zrobił, w zasadzie ma też obowiązek mnie przeszkolić, a jak się uprę to ową
    kartę mi pokazać... ale w sklepie nie jestem pracownikiem, ale klientem...

    Owszem, większość wspomnianych substancji nie powoduje podrażnień, uczuleń, ale
    bywają takie środki odkażające do rąk, w których kartach jest zapis o możliwych
    reakcjach "drażniących"

    Pozdr-
    -Rowerex


  • 2. Data: 2020-03-28 16:52:45
    Temat: Re: Upierdliwy klient sklepu - pytanie
    Od: Animka <a...@t...ja.wp.pl>

    W dniu 2020-03-28 o 15:54, r...@o...pl pisze:
    > Każdy środek chemiczny ma swoją kartę charakterystyki, ma też etykietę, zwykle
    > z instrukcją obsługi - mają to też preparaty do dezynfekcji rąk.
    >
    > A zatem, wchodzi upierdliwy klient do sklepu (oczywiście ochrona może go
    > "wypierdolić kopniakiem" z byle powodu, lub klient się zezłości i sam wylezie,
    > ale NIE O TO pytam!) - ochrona podstawia mu preparat do dezynfekcji rąk bez
    > żadnej alternatywy, przy czym klient ma np. alergie na niektóre zapachy lub
    > pewne substancje chemiczne, w skrajnym przypadku dostanie wstrząsu.
    >
    > I czy teraz owa ochrona lub sklep powinny MIEĆ MOŻLIWOŚĆ pokazania
    > upierdliwcowi pełnej karty charakterystyki, co by patrzył, czy nie ma w tym
    > chemicznym syfie jakichś tam zapachów i nieciekawych dla niego substancji?
    >
    > Podkreślam MIEĆ MOŻLIWOŚĆ, nie "mieć obowiązek polecieć i przynieść", tylko
    > "mieć możliwość" pokazania.
    >
    > Jakbym był w pracy, to pracodawca ma obowiązek mieć i znać, przeanalizować
    > karty charakterystyki oraz ostrzec mnie przed zagrożeniami, więc zakładam że to
    > zrobił, w zasadzie ma też obowiązek mnie przeszkolić, a jak się uprę to ową
    > kartę mi pokazać... ale w sklepie nie jestem pracownikiem, ale klientem...
    >
    > Owszem, większość wspomnianych substancji nie powoduje podrażnień, uczuleń, ale
    > bywają takie środki odkażające do rąk, w których kartach jest zapis o możliwych
    > reakcjach "drażniących"

    Przed wzięciem koszyka czy wózka zakładaj na ręce te sklepowe
    jednorazowe rękawiczki to nikt sie nie doczepi.
    Te płyny do dezynfekcji w sklepach są albo strasznie wyżerajce skórę,
    albo to sama woda dla niepoznaki.



    --
    animka


  • 3. Data: 2020-03-28 17:12:03
    Temat: Re: Upierdliwy klient sklepu - pytanie
    Od: r...@o...pl

    W dniu sobota, 28 marca 2020 16:53:17 UTC+1 użytkownik Animka napisał:

    > Przed wzięciem koszyka czy wózka zakładaj na ręce te sklepowe
    > jednorazowe rękawiczki to nikt sie nie doczepi.

    Nie o to pytam :)

    > Te płyny do dezynfekcji w sklepach są albo strasznie wyżerajce skórę,
    > albo to sama woda dla niepoznaki.

    Jeszcze raz: na stoliku stoi dozownik z jakimś płynem - jest to przeźroczysta
    butelka _bez_etykiety_ z wykonanym _flamastrem_ napisem "płyn do odkażania" ,
    klienci pryskają sobie nim na skórę dłoni...

    Lub - jest dozownik z etykietą, ale nie ma czasu by się z nią zapoznać, bo do
    dozownika stoi długa kolejka, albo etykieta jest nieczytelna z powodu małego
    druku i braku wystarczającego oświetlenia.

    Chcę wiedzieć, czy jakiś przepis nakazuje obsłudze np. sklepu MIEĆ MOŻLIWOŚĆ
    wyjaśnienia co jest w owych spryskiwaczach, jeśli klient zapyta o szczegóły.

    Pozdr-
    -Rowerex


  • 4. Data: 2020-03-28 19:25:31
    Temat: Re: Upierdliwy klient sklepu - pytanie
    Od: Robert Tomasik <r...@g...pl>

    W dniu 28.03.2020 o 17:12, r...@o...pl pisze:

    > Chcę wiedzieć, czy jakiś przepis nakazuje obsłudze np. sklepu MIEĆ MOŻLIWOŚĆ
    > wyjaśnienia co jest w owych spryskiwaczach, jeśli klient zapyta o szczegóły.

    Normuje to Ustawa z dnia 25 lutego 2011 r. o substancjach chemicznych i
    ich mieszaninach. Dokładnie art. 54. Ponieważ na tych oryginalnych
    opakowaniach są odpowiednie ostrzeżenia, zatem wnoszę, że i po przelaniu
    powinny być. I nie obsługa sklepu - bo nie wiadomo od czego instrukcję
    przyniosą, tylko na opakowaniu.

    --
    Robert Tomasik


  • 5. Data: 2020-03-28 20:25:51
    Temat: Re: Upierdliwy klient sklepu - pytanie
    Od: Animka <a...@t...ja.wp.pl>



    W dniu 2020-03-28 o 17:12, r...@o...pl pisze:
    > W dniu sobota, 28 marca 2020 16:53:17 UTC+1 użytkownik Animka napisał:
    >
    >> Przed wzięciem koszyka czy wózka zakładaj na ręce te sklepowe
    >> jednorazowe rękawiczki to nikt sie nie doczepi.
    > Nie o to pytam :)
    >
    >> Te płyny do dezynfekcji w sklepach są albo strasznie wyżerajce skórę,
    >> albo to sama woda dla niepoznaki.
    > Jeszcze raz: na stoliku stoi dozownik z jakimś płynem - jest to przeźroczysta
    > butelka _bez_etykiety_ z wykonanym _flamastrem_ napisem "płyn do odkażania" ,
    > klienci pryskają sobie nim na skórę dłoni...
    >
    > Lub - jest dozownik z etykietą, ale nie ma czasu by się z nią zapoznać, bo do
    > dozownika stoi długa kolejka, albo etykieta jest nieczytelna z powodu małego
    > druku i braku wystarczającego oświetlenia.
    >
    > Chcę wiedzieć, czy jakiś przepis nakazuje obsłudze np. sklepu MIEĆ MOŻLIWOŚĆ
    > wyjaśnienia co jest w owych spryskiwaczach, jeśli klient zapyta o szczegóły.
    >
    Najlepiej zapytać kierownika sklepu, a jak on nie wie to zapytać
    Rzecznika konsumentów. Rzecznik będzie wiedział  jaki przepis.

    --
    animka


  • 6. Data: 2020-03-28 22:16:18
    Temat: Re: Upierdliwy klient sklepu - pytanie
    Od: r...@o...pl

    W dniu sobota, 28 marca 2020 19:25:55 UTC+1 użytkownik Robert Tomasik napisał:
    > W dniu 28.03.2020 o 17:12, r...@o...pl pisze:
    >
    > > Chcę wiedzieć, czy jakiś przepis nakazuje obsłudze np. sklepu MIEĆ MOŻLIWOŚĆ
    > > wyjaśnienia co jest w owych spryskiwaczach, jeśli klient zapyta o szczegóły.
    >
    > Normuje to Ustawa z dnia 25 lutego 2011 r. o substancjach chemicznych i
    > ich mieszaninach. Dokładnie art. 54. Ponieważ na tych oryginalnych
    > opakowaniach są odpowiednie ostrzeżenia, zatem wnoszę, że i po przelaniu
    > powinny być. I nie obsługa sklepu - bo nie wiadomo od czego instrukcję
    > przyniosą, tylko na opakowaniu.

    Ok, dzięki :)

    Ale hmmm..., ktoś by zapytał, ale o co mi w ogóle chodzi, przecież nikt nie
    pyta w publicznej toalecie o skład mydła w dozowniku, zresztą i tak nic na nim
    zwykle nie ma (a powinno być?), tylko że specjalnością publicznej toalety jest
    właśnie higiena i środki czystości, zatem zapewne przechodzi ona jakieś
    kontrole sanitarne być może związane też konkretnie z udostępnianymi klientom
    środkami czystości, zatem można właścicielowi toalety zaufać..

    Ale sklep spożywczy albo jakikolwiek inny? Nagle w sklepach wysyp stolików
    z przeróżnymi preparatami w małych dozownikach z lub bez etykiet, albo
    z ogromniastymi, dwumetrowymi dozownikami z których wykapuje automatycznie
    jakiś żel, ale na samym dozowniku nic nie ma prócz strony internetowej
    dostawcy, do tego jakiś "naganiacz" lub jegomość z ochrony nakazujący użycie
    tego czegoś. W toalecie nikt nikogo nie zmusza do użycia, ale w sklepie już tak
    (rzecz jasna nie siłą, no ale "proszę zdezynfekować ręce").

    Taka anegdota, prawdziwa - moja siostra jest pielęgniarką i opowiadała, że
    pewien lekarz strasznie przy niej narzekał na podrażnioną skórę rąk, pieczenie,
    swędzenie itp. Zapytała więc czego używa, więc jej pokazał - no i owszem, był
    to płyn do dezynfekcji, ale do dezynfekcji "sprzętu i powierzchni", a na
    etykiecie było wyraźnie napisane, że nie można stosować do dezynfekcji rąk...
    I takich "głupawek" się teraz obawiam, no bo trza coś "na szybko", bo
    "kazali"...

    Pozdr-
    -Rowerex


  • 7. Data: 2020-03-29 01:28:39
    Temat: Re: Upierdliwy klient sklepu - pytanie
    Od: Robert Tomasik <r...@g...pl>

    W dniu 28.03.2020 o 22:16, r...@o...pl pisze:

    >>> Chcę wiedzieć, czy jakiś przepis nakazuje obsłudze np. sklepu MIEĆ MOŻLIWOŚĆ
    >>> wyjaśnienia co jest w owych spryskiwaczach, jeśli klient zapyta o szczegóły.
    >>
    >> Normuje to Ustawa z dnia 25 lutego 2011 r. o substancjach chemicznych i
    >> ich mieszaninach. Dokładnie art. 54. Ponieważ na tych oryginalnych
    >> opakowaniach są odpowiednie ostrzeżenia, zatem wnoszę, że i po przelaniu
    >> powinny być. I nie obsługa sklepu - bo nie wiadomo od czego instrukcję
    >> przyniosą, tylko na opakowaniu.
    >
    > Ok, dzięki :)
    >
    > Ale hmmm..., ktoś by zapytał, ale o co mi w ogóle chodzi, przecież nikt nie
    > pyta w publicznej toalecie o skład mydła w dozowniku, zresztą i tak nic na nim
    > zwykle nie ma (a powinno być?), tylko że specjalnością publicznej toalety jest
    > właśnie higiena i środki czystości, zatem zapewne przechodzi ona jakieś
    > kontrole sanitarne być może związane też konkretnie z udostępnianymi klientom
    > środkami czystości, zatem można właścicielowi toalety zaufać..

    Weź mydło do reki takie w oryginalnym opakowaniu. Czy widzisz tam
    ostrzeżenia, jak na materiałach chemicznych? Nie ma? No widzisz. A na
    płynie antywirusowym w oryginalnym opakowaniu są, z czego wnoszę, że po
    przelaniu też powinny być.
    >
    > Ale sklep spożywczy albo jakikolwiek inny? Nagle w sklepach wysyp stolików
    > z przeróżnymi preparatami w małych dozownikach z lub bez etykiet, albo
    > z ogromniastymi, dwumetrowymi dozownikami z których wykapuje automatycznie
    > jakiś żel, ale na samym dozowniku nic nie ma prócz strony internetowej
    > dostawcy, do tego jakiś "naganiacz" lub jegomość z ochrony nakazujący użycie
    > tego czegoś. W toalecie nikt nikogo nie zmusza do użycia, ale w sklepie już tak
    > (rzecz jasna nie siłą, no ale "proszę zdezynfekować ręce").

    Dlatego ła ż ę w rękawiczkach. Jak chcą, to takim syfem mogę je
    dezynfekować.
    >
    > Taka anegdota, prawdziwa - (...)

    I bardo słusznie. Dlatego substancji chemicznych nie wolno sobie tak z
    pojemnika do pojemnika przelewać. Ma być informacja kto i kiedy to
    zrobił (żeby w razie co było kogo zamknąć) oraz co zawiera.


    --
    Robert Tomasik

strony : [ 1 ]


Szukaj w grupach

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1