eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo"Termin instrukcyjny" - kuriozum prawne?"Termin instrukcyjny" - kuriozum prawne?
  • Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.internetia.pl!not-for-mail
    From: "J.A." <l...@p...com>
    Newsgroups: pl.soc.prawo
    Subject: "Termin instrukcyjny" - kuriozum prawne?
    Date: Fri, 8 Apr 2005 10:37:59 +0200
    Organization: Netia Telekom S.A.
    Lines: 55
    Message-ID: <1...@4...net>
    Reply-To: l...@p...com
    NNTP-Posting-Host: 213-238-98-18.adsl.inetia.pl
    Mime-Version: 1.0
    Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
    Content-Transfer-Encoding: 8bit
    X-Trace: nefryt.internetia.pl 1112949478 26056 213.238.98.18 (8 Apr 2005 08:37:58
    GMT)
    X-Complaints-To: a...@i...pl
    NNTP-Posting-Date: Fri, 8 Apr 2005 08:37:58 +0000 (UTC)
    X-Tech-Contact: u...@i...pl
    User-Agent: 40tude_Dialog/2.0.10.1pl
    X-Server-Info: http://www.internetia.pl/news/
    Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.prawo:289314
    [ ukryj nagłówki ]

    Organy administracji państwowej dość często przekraczają terminy ustawowe,
    interpretując to w ten sposób, że termin określony w ustawie nawet w sposób
    bezwzględny, jest dla nich tylko "terminem instrukcyjnym".

    Powstaje więc kuriozum - interpretacja pozwalająca na działanie sprzeczne
    ze sformułowaniami przepisu prawnego.

    Innymi słowy - pachnie mi to jakimś "prawnym podziemiem", czy inaczej
    mówiąc "prawnym ruchem oporu".

    Pytanie tylko czy podziemnym, czy oficjalnym. Ale czy oficjalne prawo może
    stawać przeciwko innemu oficjalnemu prawu i twierdzić, że to prawo
    oficjalne nie wie co mówi, gdy coś mówi?

    Niech np. przepis ustawy sformulowany bedzie tak:

    "o zatwierdzeniu uchwały organ X rozstrzyga w terminie do jednego
    miesiąca".

    I weźmy np. interpretację tego przepisu wg "terminu instrukcyjnego":

    "o zatwierdzeniu uchwały organ X nie musi rozstrzygac w terminie do jednego
    miesiąca".

    Kazdy, kto mysli choc troche logicznie widzi, ze interpretacja "terminu
    instrukcyjnego" jest sprzeczna ze sformułowaniem zawartym w oficjalnym
    przepisie ustawy.

    Po co więc te chocki klocki i staranie się o to, żeby pod względem prawnym
    każdy przecinek w ustawie był na swoim miejscu, skoro "termin instrukcyjny"
    i tak powie swoje?

    Czyżby "termin instrukcyjny" miał moc nadrzędną względem sformułowań
    ustawy?

    Cóż to takiego właściwie jest, żeby miało większą moc od sformułowań
    ustawy?

    Mała, podziemna konstytucja?

    Jeżeli ustawa się nie sprawdza, to trzeba zmienić ustawę, a nie twierdzić,
    że ustawa nie mówi tego, co mówi.

    Ktos tu sobie jaja robi z prawa?

    A może jednak pojęcie "terminu instrukcyjnego" ma jakieś rzeczywiste
    umocowanie prawne, czyniące to sformułowanie ważniejszym od ustawowo
    jednoznacznie sformułowanego terminu?

    Czy termin: "termin instrukcyjny" został gdzieś umocowany prawnie, czy
    działa tylko jako instrument "nieoficjalnego ruchu oporu"?


    --
    J.A.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1