eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo"Termin instrukcyjny" - kuriozum prawne?Re: "Termin instrukcyjny" - kuriozum prawne?
  • Data: 2005-04-08 11:35:29
    Temat: Re: "Termin instrukcyjny" - kuriozum prawne?
    Od: "J.A." <l...@p...com> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Fri, 8 Apr 2005 11:32:45 +0200, na pl.soc.prawo, Heming napisał(a):

    > Termin instrukcyjny to ustawowy termin niestanowczy. W przeciwienstwie do
    > terminow stanowczych (prekluzyjnego, zawitego) jego uplyw nie wywoluje
    > skutkow pracesowych, czyli czynnosc dokonana po jego uplywie jest skuteczna.

    W tym rzecz. Niemniej jednak w podanym przeze mnie przykładzie było:
    "o zatwierdzeniu uchwały organ X rozstrzyga w terminie do jednego
    miesiąca".

    No i tu leży pies pogrzebany, bo albo należy to rozumieć tak, że jego uplyw
    nie wywoluje skutkow pracesowych, albo że wywołuje.
    Niby dlaczego przekroczenie prawa miałoby być wyżej stawiane od
    nieprzekraczania i to pierwsze wywołuje skutki prawne, a drugie nie?
    Aha - bo Sąd Najwyższy tak stwierdził?
    A czy Sąd Najwyższy ma prawo twierdzić, że nie jest niezgodne z prawem to,
    co jest niezgodne z prawem? Czy prawo przewiduje np. co zrobić, gdy wyrok
    Sądu wyraźnie stoi w sprzeczności z obowiązującym prawem? To byłby temat na
    odrębny wątek, więc go na razie pomijam.

    Poza tym dlaczego np. naruszenie identycznie sformułowanego przepisu przez
    zwykłego obywatela, np. przekroczenie terminu złożenia odwołania - wywołuje
    już skutki procesowe? Prawo nie znaczy tego co mówi, tylko znaczy to do
    kogo się odnosi?

    Śmiech w biały dzień.
    I jak tu się dziwić, że w tym kraju nie ma poszanowania dla prawa, skoro
    prawo samo siebie nie szanuje i pozwala się naruszać, chociaż mogłoby nie
    pozwalać - droga ta sama, tylko chęć interpretacji inna.

    Jeżeli ustawa nie przewiduje podejmowania decyzji po terminie, to można by
    było to interpretować jako brak podstaw prawnych do podejmowania decyzji po
    terminie. A guzik. Prawnicy wolą sami z siebie pajaców robić, bo sądy też
    nie nadążają z terminami. Nie prawo więc tu decyduje, tylko wygoda własna.

    W prawie polskim nadal obowiązuje złodziejska zasada: "naruszaj prawo, a
    jak cię nie złapią, to jesteś czysty".

    Prawo się samo kompromituje, a tak niewiele możnaby było zrobić żeby było
    inaczej - po prostu przyjąć, że jeżeli ustawa nie przewiduje działań po
    terminie, to nie ma podstaw prawnych do podejmowania tego typu działań, a
    upływ ustawowego terminu oznacza automatycznie, że organ decyzję podjął -
    albo sprzeczną z istniejącą uchwałą, albo niesprzeczną. Brak decyzji jest
    stanowiskiem niesprzecznym, w związku z tym oznacza decyzję zatwierdzającą
    istniejącą uchwałę. W tym wypadku sprawa jest o tyle prosta, że gotowa
    nieprawomocna uchwała już jest. W odróżnieniu więc od tych spraw, gdzie nie
    było powziętych żadnych postanowień, a musi być podjęta decyzja, tutaj mamy
    gotową alternatywę dla decyzji, mogącą być podstawą dla skutku procesowego.
    Dlaczego więc preferuje się naruszenie prawa zamiast uznać konieczność
    zatwierdzenia uchwały na mocy sformułowań ustawy?

    Skoro już mają być domysły, to dlaczego nie takie, które idą w kierunku
    przestrzegania prawa, tylko te, które zezwalają na jego łamanie?

    Czy domysły i interpretacje też są równe i równiejsze?

    Jeżeli termin wymieniony w ustawie jest niedobry, to czy nie lepiej zmienić
    ustawę, zamiast kombinować jak koń pod górę, jak tu zrobić, żeby
    sformułowanie w ustawie nie znaczyło tego, co znaczy?

    A swoją drogą to, że w polskim prawie uznano, że decyzja niezgodna z prawem
    jest zgodna z prawem bo jakoby niezawita, też świadczy o tym jak to prawo
    przeciętny człowiek może traktować. Przykład idzie z góry.

    Cóż więc stoi na przeszkodzie pójść tropem takiej logiki i uznać, że
    decyzja niezgodna z prawem jest wprawdzie zgodna z prawem bo jakoby
    niezawita, ale jednak niezgodna z prawem, bo np. została skluzowana ipso
    iure? Jak już się bawić w mądre słówka, do dalej do zabawy mości panowie -
    jeszcze wiele prawnych zawijasów jest możliwych przed wami.

    Jeno na tym dole żal człowiekowi jakoś, że mogłoby byc inaczej i że termin
    ustawowy rzeczywiście jest terminem ustawowym, a nie interpretowanym za
    każdym razem z coraz większą liczbą epitetów.


    --
    J.A.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1