eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.praworoboty przymusowe w szkole podstawowej › Re: roboty przymusowe w szkole podstawowej
  • Data: 2009-08-16 12:03:42
    Temat: Re: roboty przymusowe w szkole podstawowej
    Od: Atlantis <m...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    alex pisze:

    > robię , to mało zawału nie dostał. Wg mnie za każdą prace nalezy się
    > wynagrodzenie, i nie mozna nazywac eufmistycznie niewolnictwa pracami
    > społecznymi i kadzić o wartości pracy.

    Mam dokładnie takie same poglądy. Chciałem zwyczajnie teoretycznie się
    dowiedzieć czy to co robiono w czasach mojego dzieciństwa było legalne.
    Niemniej gdybym w przyszłości dowiedział się, że dzieci które mogę mieć
    w przyszłości są zmuszane do takiej formy ukrytego niewolnictwa
    bezzwłocznie bym zareagował - stąd właśnie moje pytanie o to co w tej
    chwili mówi o tym prawo. O ile coś takiego jak wyrównywanie bieżni
    podczas WF-u jeszcze jakoś jestem w stanie zaakceptować, to już nijak
    nie mogę się zgodzić na wyręczanie się uczniami z załatwianiu czynności,
    do których zorganizowania jest zobligowany administrator placówki.

    Pisałem o wygrzebywaniu trawy spomiędzy płyt. Pamiętam, że wcześniej (a
    także jakiś czas później) sprawę załatwiano inaczej - zwyczajnie w
    trakcie jakichś ferii czy innej przerwy po tym placu przechodził
    wynajęty gość, który opryskiwał trawę odpowiednim preparatem. I po
    problemie. Wydaje mi się, że zwyczajnie kilka razy dyrekcja stwierdziła,
    że taniej będzie zapędzić dzieci do pracy.

    Wspomniane oczyszczanie pola z kamieni było już przegięciem na całej linii:
    1) Działka nie miała nic wspólnego ze szkołą, należała zapewne do
    jakiegoś miejscowego rolnika (dobrego znajomego dyrektora).
    2) Praca odbywała się zamiast lekcji.
    3) Nie wiem jaką formą wychowywania jest "zabawa w Auschwitz" (takiego
    stwierdzenia użył wtedy jeden z moich znajomych) kiedy upał lał się z
    nieba a nauczyciele jedynie przechadzali się między pracującymi uczniami
    wrzeszcząc od czasu do czasu coś w stylu "robić nie gadać!".

    Ogólnie wszelkie prace społeczne kojarzą mi się z czasami poprzedniego
    systemu o ile nie są dobrowolne. W całości podzielam zdanie jednego z
    przedmówców - szkoła jest od nauczania, od wychowywania są rodzice.

    A już najbardziej niedobrze mi się robi na myśl o obyczaju narzuconym
    dyrekcjom szkół przez ekoterrorystów, znanym jako "dzień sprzątania
    świata" a polegającym na tym, że dzieciaki z podstawówek i gimnazjów są
    zapędzane do wyciągania zużytych prezerwatyw z przydrożnych rowów...

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1