eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawopogromca ksiezyRe: pogromca ksiezy
  • Data: 2025-02-04 14:10:02
    Temat: Re: pogromca ksiezy
    Od: Robert Tomasik <r...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 04.02.2025 o 12:59, J.F pisze:

    >> Tak, Znałem dwóch kolegów, którzy z ciężkim zawałem serca pojechali sami
    >> osobiście swoimi samochodami na SOR
    > to chyba jednak NIE ?
    >> i zmarli kilka godzin później. Ale
    >> nasz SOR jest specyficzny.
    > Ale w jakim sensie - że nie potrafili rozpoznać cieżkiego zawału,
    > czy że był lekki, ale z braku opieki pacjent zmarł ?

    W jednym lampy brakło. Drugiego nie badałem. Skoro zmarli, to raczej był
    ciężki. Oczywiście ten drugi mógł skręcić kark na śliskiej podłodze w ROR.
    >
    >> U nas ze dwa lata temu na SOR zmarł pacjent i
    >> nikt tego nie zauważył tak długo, że w chwili zorientowania się pacjent
    >> miał rozwinięte plamy opadowe. To kilka godzin. Po prostu sobie tam
    >> leżał - nie wrzeszczał, nie utyskiwał. Widocznie pomocy nie potrzebował.
    > Jak znam wrocławskie, to ten wasz wcale nie jest specyficzny.
    > Może ciut inaczej to wygląda, jak karetka przywiezie pacjenta ze
    > wstępnym rozpoznaniem.

    On akurat sam przyszedł, bo coś go tam bolało. O ile wiem, to był kłopot
    z ustaleniem, bo jeszcze go nie wprowadzono do systemu. I tak sobie
    siedział w kąciku nikomu nie wadząc. Kazali czekać to najpierw siedział,
    a potem się osunął i leżał - tyle że za słupem i go z dyżurki nie było
    widać. Powiedzieli, że mają pilniejsze przypadki. A potem, to już o nic
    nie prosił. Pielęgniarki się tłumaczyły, że on często przychodził.
    Zazwyczaj posiedział i sam sobie szedł. Tego akurat dnia złośliwie dla
    nich zmarł. Złośliwość ludzka nie zna granic :-) Pewnie by się
    zorientowali przy myciu podłogi, ale jedna z pielęgniarek do WC szła i
    jej leżący drogę przegrodził. On nawet po śmierci był złośliwy okrutnie.
    >
    >> Dyrektor wywalił wszystkich z obsady tej konkretnej zmiany.
    > I coś się zmieniło?
    > U nas by chyba spokojnie mogli pójść do sądu pracy :-)

    Poszły, ale o ile wiem sąd przyznał rację dyrektorowi. Nie chcę pisać o
    szczegółach, bo to nie są zbyt częste przypadki i mogło by się okazać,
    że podałem jakieś, które nie wyciekły do prasy.
    >
    >> Jeden z kolegów zmarł, bo można go było uratować w drodze koronografii.
    >> Był lekarz, był szpital, było wyposażenie. Nawet prawidłowo go
    >> zdiagnozowali. Polegli na jakiejś tam lampie,m która się spaliła, a bez
    >> niej się nie dało tej operacji zrobić. Powieźli go do innego szpitala,
    >> ale tam już było za późno.
    > Zabrakło lampy, technika, czy przeszkolonych w wymianie lekarzy?
    > Wywalili Dyrektora ? :-)

    Nikogo nikt nie wywalał. Równie dobrze mogło być dwóch pacjentów i stół
    zajęty. Nie miał szczęścia. Na Kurski było 180 zdrowych facetów i co im
    to pomogło? Mieli pecha i najprawdopodobniej poświecono ich w imię
    zachowania w tajemnicy tajnej broni.
    >
    >>> a AED warto mieć w gotowośći.
    >> Bez wątpienia - o ile wiesz, że on ciężki. Jak pisałem, to ja idąc bym
    >> zabrał. Tamta ratowniczka podjęła inną decyzję. Na szczęście - jak wiemy
    >> - pacjent przeżył i czepili się tego pierwszego ratownika, a nikt nei
    >> zastanawiał się nad postępowaniem tej drugiej, która w oczach
    >> dziennikarzy była bohaterką, bo jednak poszła.
    > Opuściła stanowisko pracy, ale może był nadmiar :-)

    Nadmiaru zapewne nie było, bo właściciel basenu o to dba. To kasa,
    Chyba, ze jakaś przyszła koleżeńsko na pogaduchy. Tu już obleci zresztą
    stan wyższej konieczności. Dobro naruszone (regulamin pracy) w
    porównaniu z potencjalnym ratowaniem życia ludzkiego. Choć tam już
    ratowali. Ja bym brał plecak jako legitymację, ze oni udzielali
    pierwszej pomocy, a ja idę udzielić kwalifikowanej pierwszej pomocy. Ale
    ja mam zboczenie zawodowe :-)

    Pamiętasz jeszcze regulamin służby wartowniczej? Ja to wykułem. Nie mam
    pod ręką starego. W obecnym jest: Wartownik na posterunku ma prawo:
    ... oddalać się dla ratowania życia ludzkiego lub mienia, jednak na taką
    odległość, aby mógł nadal chronić powierzony mu posterunek. To tak jako
    anegdota, bo ratowniczka wartownikiem nie była. Zauważ, że zdrowia
    ludzkiego nie ma, a jest mienie.

    >> Czyli AED jest po RKO. Będziesz masował rozmawiającego z Tobą pacjenta?
    >> Bo to było głównym tam aspektem.
    >> Oczywiście w przyszłości może zaniemówić.
    > W każdej chwili, bo coś się musiało stać, że pomocy udzielasz.
    > A nie wiesz, co mu jest, i czy przeszło, czy się rozwinie.
    > Więc może warto już przykleic elektrody ?

    Moim zdaniem nie. Może jesteśmy w stanie wymyślić taki kazus, że tak.
    Głuchy ratownik z oderwanymi dłońmi nie mogący zbadać pulsu i oddechu.
    Jest taka zasada, że jak masz wątpliwość, to RKO robisz. Biegniesz za
    terrorystą, strzelasz do niego i z powodu zadyszki nie możesz wymacać,
    czy on ma ten puls, czy nie. Ale to są jakieś wydumane w praktyce
    przykłady. Czy wykluczysz, że ta osoba, co została przy potrzebującym
    pacjencie jest inwalidą? Albo, że uprzednio uprawiała jogging?
    --
    (~) Robert Tomasik

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1