eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoktóry kierowca winny ?Re: który kierowca winny ?
  • Data: 2012-03-21 00:37:15
    Temat: Re: który kierowca winny ?
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On Tue, 20 Mar 2012, Robert Tomasik wrote:

    Abstrahuję od tez skierowanych do Andrzeja, pozostawiam same
    "argumenty luzem", przycięte z lekka tendencyjnie, żeby
    tylko cel (mój) został, do czego się przyznaję a jednoczesnie
    dystansuję się od innych częsci dyskusji.

    > Jeśli dojdzie do kolizji rowerzysty z drzwiami, to sąd czy
    > policjant będzie musiał ocenić, czy wsiadająca mógł i powinien zauważyć tego
    > rowerzystę, czy nie. Na taką ocenę składa się wiele czynników.

    Zgadza się. Dotad.

    > Jesli po
    > zatłoczonym chodniku będzie biegł ten Twój sportowiec, to w razie kolicji
    > otwierający drzwi nie ponosi winy. Bo jego zachowanie różni się od zachowania
    > typowego przechodnia.

    Mam pytanie: czy w razie kolizji dwu pojazdów mechanicznych na jezdni
    sad bada, czy zachowanie różni się od "zachowania typowego pojazdu",
    czy też bada jakie *przepisy* miały obie strony zachować i co
    *przepisy* obu stronom nakazuja?
    Jesli jednak tak jest, że bada zgodnosc zachowań z przepisami, to co
    powoduje, że na tej samej drodze, na innej jej częsci, pojawia się prawny
    twór "typowego zachowania", a nie "zachowania zgodnego z przepisami"?

    > Chyba, że otwierajacy widział,

    Ta teza najwyrazniej steruje w stronę umyslnosci zachowania,
    która rzecz jasna wyłacza rozpatrywanie innych czynników,
    proponuje przyjac że nie ma dowodów :)

    > albo z łatwością mógł zobaczyć biegnącego.

    Pytanie o które mi chodzi jest inne: czy *powinien* sprawdzić,
    czy tam takiego nie ma, o ile biegnacy przepisów *nie łamie*,
    z naciskiem na pytanie wyżej (podstawy do badania 'typowego
    zachowania' się takiego czy innego obiektu, "wysoki sadzie
    w tym miejscu nikt nigdy nie skręcał, traktorzysta mnie
    zaskoczył" ;))

    > Podobnie z rowerzystą. Jeśli uznamy, ze otwierający
    > drzwi mógł go zobaczyć i przewidzieć jego nadjechanie, to winę ponosi
    > otwierający

    A IMO wyższy priorytet ma rozważenie, czy *powinien* sprawdzić,
    tak jak pisałes wczesniej, ewetualnie czy *mógł* widzieć
    bo to prawda, (niemożliwosc wyklucza winę), a nie czy "mógł
    przewidzieć", bo przewidzieć albo powinien albo nie jest zobowiazany.

    > - chyba, że z kolei rowerzysta mógł i powinien zauwazyć
    > zagrożenie

    I rzecz jasna ten punkt ma wszelkie podstawy aby przechylić
    szalę, ze względu na wymogi stawiane jezdzie rowerem po
    chodniku.
    Mozna by na nim poprzestac, ale skoro już i pieszy się
    pojawił, to przewałkowaie przepisów wydaje się na miejscu,
    co się kto nauczy na błędnych tezach to jego ;)

    Ad rem:
    Nieraz już zwracałem uwagę, że działa taki dosc absurdalny
    mechanizm: bezwzględny zakaz najczęsciej nie jest w przepisach
    wsparty innymi wymogami, zas zezwolenie na różne zachowania
    miewaja nałożone ograniczenia, w efekcie pozornie "mniej
    łamiacy" prawo (znaczy w rozumieniu "chłopskiego rozumu")
    łamie *inny* zakaz, któremu podlega z tytułu warunkowego
    pozwolenia na dana czynnosc, zas łamiacy prawo wprost
    i nachalnie pozostałe swoje prawa zachowuje; chodzi o te
    różne przypadki z przejeżdżaniem ciagłej, wprowadzajacej
    w bład sygnalizacji skrętu (lub jej braku) itd.

    Krótko mówiac: tak, dlatego że rowerzyscie wolno jezdzic
    po chodniku tylko z zachowaniem bardzo restrykcyjnej
    ostrożnosci, masz rację.
    Rowerzysta na chodniku != szybki pieszy.

    > Przez 100 lat jakoś rowerzyści jeździli i nie było problemu.

    Y tam.
    Oczywiscie że niektórych problemów nie było - jak był zakaz
    jazdy po chodniku, to rowerzysta łamał *tylko ten zakaz*.
    Nie mógł nie zachować szczególnej ostrożnosci, bo po prostu
    nie był do niej zobowiazany, tak dla przykładu.
    Nie mogło więc być flejma na ten temat ;)

    > Teraz ktoś na siłe próbuje z nich robić święte krowy

    Nic z tego.
    Chwilowo dyskusja tkwi w punkcie pojawienia się tezy
    o "typowym zachowaniu" takich czy innych obiektów na drodze,
    a nie rozpatrywania czy takie zachowanie jest *zgodne
    z przepisami*.
    Zaskoczyłes mnie, nie powiem :D

    > i musi kilku zginąć, zanim zrozumieją,
    > że pierwszeństwo, to nie wszystko.

    To dotyczy przede wszystkim "osobówek", podnoszacych larum
    po upublicznieniu wypowiedzi "w razie czego walcie w osobówkę".
    Tak czy nie? :>
    Zmierzam do sugestii, iż dyskusja dotyczy tematu "załóżmy, że do
    takiego zdarzenia doszło", rozważanie "ale osły, do czegos takiego
    nie ma prawa dojsc" wiele nie zmienia.

    > Na drodze trzeba przede wszystkim myśleć,
    > a potem dopiero stosować przepisy. Próba zamiany tej kolejności wcześniej,
    > czy później skończy się nieszczęściem.

    Owszem, ale na razie nie było o rozjeżdżaniu nikogo, lecz o otwieraniu
    drzwi i poprzestaniu na skutkach umiarkowanej kolizji (wrzucenie jednosladu
    drzwiami pod inny pojazd oczywiscie jest możliwe, ale nie o to poszło).
    I - jak mniemam - z rozważeniem nie tyle fizycznej szkodliwosci,
    co prawnej odpowiedzialnosci w razie "dwustronnego złamania prawa",
    w szczególnosci przez otwieraczy drzwi wszelakich.

    pzdr, Gotfryd

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1