On 2023-08-24, PD <p...@g...pl> wrote:
> I to mnie od zawsze zastanawia. Upraszczając -
> była sobie gromadka niedzwiedzi na arktyce. Jeden urodził się biały. Był
> mega przystosowany do warunków i geny przez lata wykosiły konkurencję -
> teraz są same białe. A zatem do jakich istniejących warunków
> przystosowani są homoseksualiści, że ich populacja się utrzymuje, nawet
> pomimo braku możliwości rozmnażania między sobą? Czy homoseksualizm jest
> cechą genetyczną - zdania są podzielone, ale dana cecha nie musi być
> przecież genetyczna, by środowisko było bardziej lub mniej przyjazne dla
> promocji osobników z daną cechą. Przy czym mniej przyjazne nie oznacza
> wcale faszystów (dokładną listę poda Kviatek) ganiających homosiów - bo
> im mocniej gąbkę ściskasz tym więcej wody przelatuje przez palce. Żeby
> nie było OT, ja tu o prawach ewolucji ;)

Jedna z obecnych teorii jest taka, że paradoksalnie, obecność osobników
homoseksualnych wzmacja społeczną integrację. Paradoksalnie, bo
przynajmniej w społeczeństwie ludzkim grupy te są marginalizowane
(eufemistycznie mówiąc). Ale jesli spojrzec na to choćby przez pryzmat
rywalizacji o partnerów i mozliwość przekazywania swoich genów potomstwu
to większa integracja społeczna oparta na współpracy będzie miała
miejsce nie wśród 100% hetero a raczej hetero ułamkowych bez silnej
potrzeby antagonizacji seksualnej czy prokreatywnej osobników tej samej
płci.

Na nieco innym, bardziej prymitywnym poziomie abstrakcji, mozna też
argumentować, że osobniki homoseksualne pełnią funkcję wspierającą w
danej grupie, bo nie muszą zajmować się własnym potomstwem.

--
Marcin