eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo(długie) Można bić byle nie zabićRe: (długie) Można bić byle nie zabi
  • Data: 2002-08-08 07:26:25
    Temat: Re: (długie) Można bić byle nie zabi
    Od: "Milamber" <m...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    Złoż do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
    Użytkownik <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
    news:5606.00000374.3d518bab@newsgate.onet.pl...
    > Zostałem pobity ale nie zabity - tak można robić, jeżeli kogoś interesuje
    > ten temat lub chce mi pomóc to zapraszam do dalszego czytania.
    >
    > Wczoraj wieczorem o godz. 21 z minutami wybrałem się z żoną i pieskami
    > (jeden duży ala owczarek niemiecki drugi malutki kundelek) na spacer wokół
    > działek (droga ma jakieś 500m) znajdujących się pomiędzy blokami.
    > Rozmawialiśmy głośno o złej atmosferze pracy jaka ma miejsce u żony.
    >
    > Pod koniec drogi, przy ostatnich działkach usłyszeliśmy jak sąsiad zwraca
    > się się w sposób wulgarny do żony żeby nie plotkowała. Znajdował się na
    > swojej działce. Zawróciłem w jego stronę podchodząc naprzeciwko otwartej
    > bramki do jego działki. Powiedziałem przy tym (podchodząc) żeby pilnował
    > własnego nosa. Sąsiad (wyglądał na trzeźwego) cały czas się zbliżał tak że
    > stanęliśmy naprzeciwko siebie. W ręce miał butelkę po piwie którą się
    > zamachną (lekko) w moją stronę. Wyciągnąłem rękę blokując jego ruch.
    > Powiedziałem żeby spadał na swoją działkę. Sąsiad próbował jeszcze
    > kilkakrotnie (mocniej) uderzyć mnie butelką - oczywiście bez skutku. W
    > wyniku tej szarpaniny znalazłem się na jego działce. Zwrócił mi na to
    uwagę
    > więc się wycofałem mówiąc że jak jeszcze raz spróbuje mnie uderzyć to
    zarobi
    > kopa. Podczas całej szarpaniny wypadła mi smycz z ręki która teraz wisiała
    > na siatce przy bramce. W czasie szarpaniny żona stała kilkanaście metrów
    > dalej z pieskami powtarzając żebym go zostawił. Sąsiad zamknął bramkę i
    > myślałem że już się uspokoił wziąłem więc smycz którą złapał też sąsiad.
    Na
    > słowa "puszczaj - twoje?" - puścił. Sekundę potem popchnął mnie bramką i
    > uderzył butelką trzymaną w prawej ręce.
    >
    > Osunąłem się na ziemię, wszystko przez kilka minut wirowało, podbiegła
    żona
    > pytając czy coś mi się stało, pomacałem się po głowie i poczułem coś
    > mokrego - krew, chwilę później pieczenie. Przycisnąłem mocno rękę do głowy
    > aby zahamować krwawienie a do żony powiedziałem żeby wezwała policję i
    > karetkę pogotowia.
    >
    > Sąsiad, zaraz jak padłem wycofał się bez słowa, powoli, do swojej
    altanki -
    > widziała to żona, ja nie byłem w stanie się podnieść.
    >
    > Po kilku minutach jak poczułem się nieco lepiej, podniosłem się i
    zataczając
    > (byłem w 100% trzeźwy) doszedłem do bloku gdzie zaczekałem na pogotowie.
    > Powiedziałem Pani doktor o zajściu (wszystko jest opisane w karcie
    > wyjazdowej karetki), opatrzono mnie, na pogotowiu czekała już policja
    która
    > zanotowała moje dane, sąsiada oraz rodzaj wypadku. Polecono mi zgłosić się
    > nazajutrz na komisariat w celu złożenia zawiadomienia.
    >
    > Miła Pani doktor znieczuliła miejscowo głowę, założyła trzy szwy i
    > opatrunek. Wykonany został też RTG czaszki, wyglądało wszystko OK więc
    > miałem zgłosić się jeszcze jutro po opis fachowca od urazów czaszek.
    >
    > Do domu wróciłem z żoną taksówką na własny koszt (mam rachunek)
    >
    > Dzisiaj od rana zaliczyłem:
    > - pogotowie - odebrałem opis RTG - bez zmian
    > - lekarza rodzinnego - źle się czułem więc wykonano mi EKG, pomiar
    ciśnienia
    > tętniczego - wszystko wyszło wzorowo więc lekarz rodzinny wysłał mnie do
    > por. neurologicznej, dał mi też trzy dni wolnego (pracuję)
    > - poradnia neurologiczna - po obstukaniu i wykonywaniu dziwnych ruchów
    > rękoma, nogami i twarzą, Pani doktor powiedziała że jestem zdrowy, a po
    > uderzeniu butelką to normalne że źle się czuję
    > - policja - już sam dyżurny powiedział że ściganie z urzędu odbywa się w
    > przypadku poważnych obrażeń i nie chciał mnie wpuścić, na moje nalegania i
    > pytania czy można ot tak walić kogoś w głowę butelką - wpuścił mówiąc do
    > którego pokoju mam pójść
    > - policja inside - dwóch panów przyjęło mnie, opisałem całe zajście,
    > powiedzieli w zasadzie to samo co dyżurny, że w moim przypadku mogę
    wystąpić
    > tylko z pozwem cywilnym. Podali adres pod który mam pójść w tej sprawie
    > - sekretariat wydziału grodzkiego (nie zajmuje się sprawami cywilnymi
    tylko
    > karnymi - skierowano mnie pod zły adres)- tu mi powiedziano że policja
    > powinna mnie przyjąć i że nawet siniaki można ścigać z oskarżenia
    > prywatnego. Mam więc jutro zanieść na policję zaświadczenie lekarskie o
    > stanie zdrowia (podobno niekonieczne jest przedstawianie tego od razu, sąd
    p
    > óźniej i tak zdobędzie potrzebne dane) i wchodzić na policję mówiąc że
    > napadnięto mnie i chcę złożyć oskarżenie prywatne (czy jakoś tak, cienki
    > jestem w tej terminologii).
    >
    > W chwili obecnej czuję się jak piłeczka ping-pong'owa. Rano pewnie pójdę
    po
    > fachową po poradę prawną co niestety sporo kosztuje.
    >
    > Ale przed tym zajrzę na grupę, może mi pomożecie
    >
    > --
    > pozdrawiam
    > Artur
    >
    > ps. sąsiad słynie z wyzywania innych i częstego (rzadko widuję go
    trzeźwego)
    > spożywania alkoholu
    >
    >
    >
    > --
    > Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl


Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1