> Wg prawa oboje sa wspolwinnymi spowodowania kolizji i na pewno policja tak
to
> zinterpretowala

Wg mnie nie bardzo. Są to dwie oddzielne sprawy:

1. Pieszy wtargnął na jezdnię, czym spowodował niebezpieczeństwo w ruchu
drogowym.
2. Samochód z tyłu nie zachował bezpiecznej odległości czym spowodował
kolizję.

Jeśli pierwszy samochód wymijając pieszego uderzył by w samochód z
przeciwka, wtedy zgoda, gdyż powodem tego manewru był niespodziewany
człowiek na drodze. Natomiast w ten sposób to można przyjąć i teorię, że
winny powodzi w Polsce, jest rząd brazylijski, który wycina puszczę
amazońską. Być może i nawet tak jest, tylko kto to przed sądem udowodni???

Przykład drugi, mamy kolizję na autostradzie, która powoduje gigantyczną
kraksę z 30 samochodami, które we mgle wjeżdżały na pierwotnie zderzone
pojazdy. Kto jest winien tej kolosalnej kraksie? Samochód, który się zderzył
pierwszy, czy bezmyślni kierowcy, którzy nie potrafili dostosować prędkości
do warunków na drodze???

Przykład 3, jeśli będziesz świadkiem dziwnego zdarzenia np. goła kobieta
w centrum miasta,
zagapisz się i wjedziesz w samochód z przodu. Kto będzie odpowiadał za
spowodowanie kolizji? Ty, czy kobieta, która stała nago??

Wg mnie właśnie w ten sposób powinien bronić się pijany pieszy, że może
popełnił wykroczenie wchodząc na drogę, lecz powodem kolizji nie jest jego
wtargnięcie na drogę, lecz brak zachowania bezpiecznej odległości przez
kierowce drugiego samochodu.

pozdrawiam,

--
Marcin "Radmar" Wasilewski
http://www.ostbahn.net