eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoZakaz fotografowaniaRe: Zakaz fotografowania
  • Data: 2011-12-23 10:16:41
    Temat: Re: Zakaz fotografowania
    Od: Gotfryd Smolik news <s...@s...com.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    On Fri, 23 Dec 2011, Johnson wrote:

    > Deklaruje ale pod określonymi warunkami. Mam prawo określić warunki pod jakim
    > deklaruje wstęp na swój teren. Nie jest tak że mogę tylko albo zakazać wstępu
    > całkowicie albo bezwarunkowo.

    Przecież do tego właśnie odniósł się Robert.
    Skąd w ogóle wziąłeś pomysł z możliwością "zakazania wstępu"?
    Możesz wstęp *uniemożliwić* lub tego kto wlazł *wyrzucić* - pierwszego
    żaden przepis nie zabrania (zaś chętnemu na łamanie "uniemożliwień"
    zabrania "wdzierania"), a na drugie pozwala.
    Na "zakazywanie" AFAIR nie ma podstawy prawnej, jeśli się mylę to
    poproszę o podanie przepisu, a jeśli się nie mylę, to "zakaz"
    stanowi życzenie, prawnie skuteczne jak każde "myślenie życzeniowe".

    IMVHO, dobrze by było wyodrębnić dwie sprawy:
    - tę, czy z tytułu fotografowania, ktoś kto udostępnił publicznie
    swój teren lub lokal ma prawo wyciągać sankcje; dyskusja
    wielokroć na .prawo była, ciekawa jest, ale TEGO niniejsza
    gałąź NIE DOTYCZY
    - tę, że "zakaz fotografowania" a wyrzucenie gościa który
    JUŻ zrobił zdjęcie, to dwie różne sprawy.
    Pierwsza wersja (prawna możliwość ustanowienia "zakazu
    fotografowania") dawałaby prawo do żądania skasowania
    już zrobionych zdjęć, nie wyłączając rozważań nad możliwościami
    zatrzymania nośnika, aparatu lub nawet osoby która nie chce
    pozwolić na skasowanie.
    Z tego powodu różnica jest ISTOTNA - i IMO takiej możliwości,
    zwyczajnie i po prostu, w polskim prawie NIE MA.

    >> Poczta jest w ogóle poza konkursem, ze względu na "urzędowość"
    >> jej funkcji.
    >
    > Akurat. To jest odrębna osoba prawna.

    Jest.
    Tyle, że ma obowiązek świadczenia usług publicznych, co oznacza
    tyle, że nie może tupnąć nogą i powiedzieć 'a panu odmawiamy
    bo pan fotografuje'

    > Bez znaczenia jest to kto jest właścicielem akcji.

    Ale mnie nie obchodzi to, że właścicielem jest państwo w roli
    "właściciela cywilnoprawnego", lecz to, że państwo w roli
    ustawodawcy na pocztę nakłada obowiązki *świadczeń publicznych*!
    Zupełnie bez znaczenia jest, czy np. operator telekomunikacyjny
    jest państwowy lub prywatny, jeśli rozważamy obowiązek zawarcia
    umowy bez względu na to czy klient fotografuje i czy akurat
    mienie tego operatora :]
    I teraz dochodzimy do miejsca którego nie chciałbym w tym
    wątku przekroczyć: pomińmy sprawę prawa "wyrzucenia po".
    Interesuje nas ZAKAZ, ustanowiony Z GÓRY.
    Na mój gust: "niedasię".

    >>> Ale przecież jak wchodzisz na teren prytany to łączy cię stosunek prawny
    >>> z właścicielem. De facto to umowa użyczenia w określonym zakresie
    >>> nieruchomości.
    >>
    >> Niezbyt, chyba że mamy wierzyć że taki klient ma obowiązek ponosić
    >> "zwykłe koszty używania", nie w postaci *innej* umowy (bo wtedy
    >> zgadzamy się, że to nie o użyczenie chodzi), lecz z tytułu
    >> SAMEGO użyczenia.
    >
    > Jakby było napisane w regulaminie to winien podnosić. Ale w żadnym który do
    > tej pory czytałem nie było :) Choć przypominam sobie że w niektórych
    > kibelkach w centrum handlowym biorą pieniądze a w niektórych nie.

    To jest jednak opłata za usługę, nie za "użyczenie".
    Opłata abonamentowa :P (można nie skorzystać mimo zapłacenia, co nie
    zmienia faktu, iż NIE jest to opłata za użyczenie).

    >> Nie wspomnę o kwestii podatkowej :P(korzystający z użyczenia ma podatek
    >> jak - nomen omen - w banku,
    >> ale fakt pobytu w danym miejscu w innym celu, a nie "korzystaniu
    >> wedle potrzeby", sprowadza podatki do tego celu, a nie samego
    >> faktu korzystania).
    >
    > Zapewne MF jeszcze na to nie wpadł.

    Wpadł, wpadł.
    Tyle, że USy niekoniecznie chętnie szukają "niemedialnych" źródeł
    opodatkowania, bo potem naczelnik źle wygląda w gazecie ;), nawet
    zdarza się podatnikom z tego korzystać, jak choćby w "sprawie
    piekarza" :P (który zmusił US do zajęcia stanowiska wobec paru
    tysięcy złotych co do których tezy o "podarowaniu biednym"
    nie dało się wystarczająco podważyć, choć z opisów wynika że
    US raczej tego chciał).

    > Choć można to również interpretować jako umowę miedzy właściciel centrum
    > handlowego a najemcami sklepów na korzyść osoby trzeciej (art. 391 kc).

    Z p. naszej dyskusji nie mam nic przeciw tej wersji - dopóki osoba
    trzecia nie wyrazi akceptacji, taka umowa jej do niczego nie zobowiązuje.

    > Zresztą zakwalifikowanie tego z punktu widzenia prawa cywilnego wymaga
    > pomyślenia. Natomiast z całą pewnością jest to jakiś stosunek prawny.

    Zaczyna Ci wychodzić że sam fakt wzięcia do ręki treści proponowanej
    umowy już tworzy stosunek prawny - skoro wejście na teren
    *potencjalnego* kontrahenta celem zapoznania się z ofertami taki
    stosunek ma tworzyć, to przecież można iść dalej.
    IMO przesada.

    > Zresztą gdyby przyjąć że między właściciel galerii handlowej a odwiedzającymi
    > nie ma żadnego stosunku prawnego (powiedzmy że to prekarium) to tym bardziej
    > ochrona ma prawo wprosić każdego z dowolnego powodu.

    Pozostaje do ustalenia słabo uregulowana literą przepisów sprawa
    "publicznego dostępu".
    Ale, żeby jasność była, dyskusja nie dotyczy tego, czy ochrona ma
    prawo wyprosić fotografującego (zabierającego zdjęcia ze sobą), ale
    tego, czy można a priori/"z góry" zakazać fotografowania.
    IMHO - nie można i tyle.

    > A każdy będąc u kogoś ma
    > obowiązek się do tego dostosować, a jak nie to art. 193 kk + roszczenie
    > o eksmisję.

    Przecież do tego Robert się nie odnosił, nawet, jesliby myślał
    o sprawie "prawa do fotografowania", to literalnie odniósł się
    tylko do "zakazu".
    Wskazał, że "zakaz" ustanowiony a priori jest prawnie nieskuteczny.

    >> Na deser pozostaje sprawa roszczeń korzystającego, które miałby
    >> jeśliby rzeczywiście był korzystającym z użyczenia, a dany
    >> lokal lub budynek mu zamknęli. Zaznaczę: nie z *innego* tytułu,
    >> a samego faktu użyczenia.
    >
    > Jak już się trzymamy użyczenia to w regulaminie akurat stoi kiedy mogą
    > zamknąć i żadnych roszczeń nie wiedzę.

    Mi chodziło o to, że trudno może być z roszczeniami *z tytułu braku
    wstępu* (a nie z tytułu braku świadczenia usługi!) w razie jakby
    ten regulamin złamali.
    Korzystający z użyczenia może przecież żadać odszkodowania za sam
    fakt zabrania mu (bez wypowiedzenia) przedmiotu umowy, bo to byłaby
    wada rzeczy, w tym przypadku: brak wstępu do wykorzystywanej
    nieruchomości.

    IMHO nic z tego - bo owo "korzystanie" nie jest samoistnym stosunkiem
    prawnym.

    pzdr, Gotfryd

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1