eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawoWypadek w szkole. Zadośćuczynienie. › Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
  • Data: 2010-11-30 20:21:34
    Temat: Re: Wypadek w szkole. Zadośćuczynienie.
    Od: "Krzysztof" <k...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    "Jacek /Jaco/ Jakubowski" <j...@p...fm> napisał

    > A Ty za co chciałbyś odpowiadać jako nauczyciel?

    A co tu ma do rzeczy moje "chcenie"?
    Po prostu chciałbym wiedzieć, za co ponosi odpowiedzialność nauczyciel,
    jaki jest jej zakres.
    Bo wychodzi na to, że kompletnie żaden.
    Masa ludzi wykonując swój zawód ponosi odpowiedzialność cywilną. Nauczyciel
    jest z niej zwolniony?
    Chociaż chyba nie do końca:
    http://www.abc.com.pl/problem/692/6

    KC
    o art. 427 - Kto z mocy ustawy lub umowy jest zobowiązany do nadzoru nad
    osobą, której z powodu wieku albo stanu psychicznego lub cielesnego winy
    poczytać nie można, ten obowiązany jest do naprawienia szkody wyrządzonej
    przez tę osobę, chyba że uczynił zadość obowiązkowi nadzoru* albo że szkoda
    byłaby powstała także przy starannym wykonywaniu nadzoru**. Przepis ten
    stosuje się również do osób wykonywających bez obowiązku ustawowego ani
    umownego stałą pieczę nad osobą, której z powodu wieku albo stanu
    psychicznego lub cielesnego winy poczytać nie można.

    * nie uczynił zadość obowiązkowi nadzoru - nie było go w czasie wypadku
    (jedynie kłamie, że był)
    ** omawiana szkoda nie powstałaby przy starannym wykonywanie nadzoru - to
    nie był wypadek losowy, jak np. okno wyrwane nagle przez huragan i
    uderzające dziecko

    Innymi słowy - to jedynie problem szkoły, że nie potrafiła w odpowiedni
    sposób zapewnić nadzoru.
    Natomiast brak możliwości czy umiejętności zorganizowania odpowiedniego
    nadzoru nie może być w żadnym wypadku okolicznością łagodzącą czy wręcz
    wykluczająca jakąkolwiek odpowiedzialność.

    > Schodzisz po schodach w bloku, po drodze spotykasz sąsiadkę ze swoimi
    > dwoma 10 latkami, której nagle przypomina się, że zapomniała wyłączyć
    > gaz, prosi Cię abyś przypilnował jej dzieci. Ty się uprzejmie zgadzasz,
    > przecież znasz sąsiadkę, znasz dobrze jej synów - takie fajne grzeczne
    > chłopaki, czasami przychodzą do Twojego dzieciaka pograć na Xboxie.
    > Schodzisz z tymi dzieciakami po schodach, oni przed tobą (by mieć na
    > nich oko - przecież jesteś bardzo odpowiedzialny i ostrożny), nagle
    > jeden upada na pysk (sam się potknął albo drugi go popchnął dla żartu),
    > zjeżdża po schodach wali głową w ścianę i łamie kark, trup na miejscu.

    Gdzie tu widzisz analogię?
    Sąsiadka dobrowolnie i na własną odpowiedzialność powierza mi dzieci pod
    opiekę, bo ja ani z mocy ustawy ani z mocy umowy nie jestem zobowiązany do
    jej świadczenia.
    W przypadku szkoły taka sytuacja nie ma miejsca.

    K.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1