eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plPrawoGrupypl.soc.prawo"Wymuszenie" zerwania umowy współpracy › Re: "Wymuszenie" zerwania umowy współpracy
  • Data: 2011-10-12 20:45:24
    Temat: Re: "Wymuszenie" zerwania umowy współpracy
    Od: ".B:artek." <m...@n...ma.i.nie.bylo.pl> szukaj wiadomości tego autora
    [ pokaż wszystkie nagłówki ]

    W dniu 12-10-2011 16:34, Gotfryd Smolik news pisze:
    > Inaczej: każda umowa nienazwana dla potrzeb analizy musi zostać
    > rozłożona na czynniki pierwsze, czyli przepisy którym podlega.
    > Żeby jasność była: jest dla mnie oczywiste wskutek przeczytania
    > iluś tam wyroków NSA, w tym takich w którym onże sąd zwracał
    > USowi uwagę, że on nie jest on wymyślania umów, a od właściwego
    > przypisania podatków do poszczególnych "zdarzań podatkowych",
    > które określa się właśnie w oparciu o prawo cywilne.

    Nie dziwi mnie to, biorąc pod uwagę schematyczność i pewnego rodzaju
    "prostactwo" w myśleniu US i innych urzędów, jak również autonomię
    prawną organów podatkowych, które dla swoich potrzeb (a właściwie
    potrzeb państwa) przełamuje wszelkie reguły i ustalony porządek prawny.
    Przykładem może być spółka cywilna, która na gruncie prawa cywilnego
    jest umową, a nie podmiotem, natomiast dla US jest podatnikiem - czyli
    podmiotem. Chore! Idąc tym tropem dla organów podatkowych marchewka może
    być owocem, ślimak - rybą (to urzędasy z UE), a umowa pożyczki - darowizną.


    > Patrz wyżej.
    > Przyjęcie takiego założenia może skutkować uchylaniem się
    > od podatku ;)

    A to nie mój problem - że tak powiem :) Nie stawiajmy świata na głowie
    tylko dlatego, że według "widzimisie" US kura jest psem, a drzewo -
    elementem natury nieożywionej.

    > Żeby uprzedzić: zapobiega temu dość skutecznie przepis, który
    > jasno i wyraźnie określa, że do innych umów o świadczenie
    > usług stosuje się przepisy dotyczące zlecenia.
    > Skutki ma zarówno cywilne jak i owe podatkowe.
    > I teraz do skutków cywilnych: ważne jest, aby wyłączyć wszystkie
    > te elementy, które *nie podlegają* pod zlecenie.
    > A nie mając orientacji w franczycie nie mam pojęcia czy i co
    > wyłącza ją spod działania przepisów o zleceniu, ewentualnie czy
    > coś wyłącza tylko elementy takiej umowy pozostawiając inne.

    I to jest pułapka, tzn. art. 750 KC i dążenie do "uproszczenia" świata w
    ten sposób, że to czego nie znamy definiujemy przez pryzmat tego, co już
    znamy.

    Błędny schemat wygląda mniej więcej w ten sposób. Każda umowa polega na
    "zrobieniu czegoś". Jak na przeniesieniu własności - to sprzedaż, jak na
    wybudowaniu budynku - to roboty budowlane, jak na zrobieniu dzieła - to
    o dzieło, jak na udostępnieniu do korzystania - to najem itd. Jak
    "zrobienie czegoś" nie pasuje do żadnego modelu umowy z KC, to jest to
    "świadczenie usług nieopisane gdzie indziej", czyli art. 750 KC, czyli
    przepisy o zleceniu. A to błąd! W ten sposób, każdą umowę można by
    ostatecznie "zredukować" do świadczenia usług i zlecenia.

    Dlaczego błąd? Bo o podobieństwie umowy nienazwanej do umowy nazwanej
    nie może decydować występowanie jednego tylko świadczenia
    charakterystycznego dla umowy nazwanej, np. przeniesienie własności albo
    wykonanie obiektu budowlanego. Liczy się całość zobowiązania, a więc
    wszystkie świadczenia stron i ich układ. Przeniesienie własności może
    występować w sprzedaży, zamianie i darowiźnie. W pierwszej umowie jest
    odpłatność, w drugiej świadczenie wzajemne niepieniężne (przeniesienie
    własności), a trzecia umowa nie jest wzajemną. Dlatego "zrobienie
    czegoś" to nie jest w ostateczności usługa z art. 750 KC. "Zrobienie
    czegoś" to świadczenie (polegające na działaniu), a nie usługa.

    Znaczenie art. 750 KC jest inne. Chodzi o to, by świadczenie usług - i
    to wyraźnie usług, a nie robienie czegokolwiek kwalifikowane jako usługa
    - "skanalizować" jako zlecenie, a więc zobowiązanie niewynikowe, a nie
    jako zobowiązanie z umowy o dzieło. Przykład, umowa o usługę fryzjerską
    czy usługę pralniczą. Nie są regulowane odrębnymi przepisami, więc przez
    art. 750 stosujemy zlecenie. Zlecenie, a nie przepisy dotyczące umowy o
    dzieło, co zresztą jest zazwyczaj zbieżne z oczekiwaniami stron. Pralnia
    nie zobowiązuje się usunąć plamę, ale wyprać - jak zejdzie, to fajnie,
    ale jak nie zejdzie to trudno. Usługa wykonana, a wynagrodzenie i tak
    się należy.

    > Jeśli masz pod ręką przykład z orzecznictwa to poproszę,
    > sprawdzimy o jaki kontekst chodzi.

    O naturze umowy franchisingu:
    wyrok Sądu Najwyższego z dnia 8 października 2004 r., V CK 670/03, OSNC
    z 2005 r., nr 9, poz. 162;
    wyrok Sądu Najwyższego z dnia 5 kwietnia 2007 r., II CSK 546/06, LEX nr
    253385;
    wyrok Sądu Najwyższego z dnia 7 marca 2008 r., II CSK 348/06, LEX nr 421025.

    O umowie deweloperskiej:
    Uchwała Sądu Najwyższego z dnia 9 grudnia 2010 r., III CZP 104/10
    (+ wskazane w niej wcześniejsze wyroki SN)

    > Prawdę mówiąc, literalnie masz rację: bo wcale nie chodzi o to jaka
    > to umowa, tylko które przepisy (dotyczące których umów) się stosuje.
    > Tylko z pozoru może to brzmieć absurdalnie, ale to nas właśnie
    > interesuje: które przepisy się stosuje, a nie "jak nazwać".

    Zasada jest taka: stosuje się ogólne przepisy o zobowiązaniach - zawsze.
    Jak się da wyróżnić zagnieżdżoną w umowie nienazwanej umowę nazwaną, to
    w drodze analogii można stosować przepisy szczególne dotyczące tej umowy
    - ale nie na siłę! Nie każda umowa nienazwana musi zostać "rozłożona" na
    umowy nazwane.

    W przypadku umów nienazwanych zgubne jest dążenie do tłumaczenia ich
    sensu czy treści przez pryzmat umów nazwanych - często na siłę. Tak było
    swego czasu z umową deweloperską. Kilkanaście lat temu jak się pojawiło
    to określenie, to dla uproszczenia wiele osób (również z praktyki
    prawniczej) przyjmowało, że deweloperska to umowa przedwstępna - tylko
    się tak "modnie" nazywa. Było to wynikiem dużego uproszczenia i...
    niewiedzy. To podobnie jakby ktoś się zapytał "Co to jest iPad?" i
    dostał odpowiedź, że "iPad to taki laptop bez klawiatury podobny do
    lusterka". A iPad to ani laptop, ani lusterko tylko tablet. Zupełnie
    odrębna kategoria bytu.

    >> Akurat mam inne zdanie.
    >
    > To trzeba je poprzeć przepisem :)
    > Pytanie było stąd właśnie: jeśli umowa jest agencją, to w sposób
    > oczywisty się nie da, bo w KC wprost zapisano że stroną *jest*
    > przedsiębiorca (więc fakt wyrejestrowania DG prowadziłby do "nielegalnej
    > DG", a nie do nieważności umowy).

    Nie jest umową agencyjną, bo fb działa we własnym imieniu, nie jest
    pośrednikiem, nie dostaje prowizji, ponosi odpowiedzialność wobec klientów.

    > Ale jeśli konkretny przepis nie stoi temu na przeszkodzie, to jak
    > najbardziej przedsiębiorca może swoje zobowiązania realizować
    > w sposób niesprzeczny z zakończeniem DG.

    A wyobrażasz sobie działalność fb bez prowadzenia DG? Bo ja jakoś nie.

    > Przykładem powierzenie innej firmie realizacji własnych świadczeń
    > gwarancyjnych. Oczywiście nie powoduje do przejścia długu - znaczy
    > odpowiada były przedsiębiorca, ale skoro on *nie wykonuje*, to
    > i nie DG nie prowadzi.

    A moim zdaniem stosunek pomiędzy fd i fb jest tak dalece oparty na
    zaufaniu - podobnie jak w umowie agencyjnej - vide klauzule dotyczące
    poufności i ograniczenia działalności konkurencyjnej w trakcie i po
    umowie, że cesja czy podwykonawstwo kłóciłoby się z naturą tego
    stosunku. Poza tym przede wszystkim wymagałoby zgody fd.

    > Czyli nie mamy tutaj do czynienia ze "świadczeniem usług",
    > w żaden sposób?

    Nie, bo niby komu fb świadczy usługi? Co najwyżej klientom, ale tego
    umowa z fd nie dotyczy. A jeżeli uważasz, że dotyczy to jesteśmy o krok
    o uznanie, że może mamy tutaj zobowiązanie do świadczenia na rzecz osoby
    trzeciej (absurd).


    > Przecież znaczna większość "umów zlecenia" zawieranych
    > z pseudopracownikami to właśnie umowy "na warunkach" zlecenia,
    > a nie umowy zlecenia.
    > Cegły noszą, a nie "dokonują czynności prawnych".

    No i? W świetle prawa to są umowy o pracę, co wynika z Kodeksu pracy. Na
    papierze można dużo napisać, ale kwalifikacja prawna może być odmienna.

    > I teraz można zaproponowac taką metodę analizy: wychodząc od 750KC
    > najpierw wyreślamy wszystkie "zdarzenia cywilne", które podpadają
    > pod przypadki kiedy *stosuje się* inne przepisy (i stosujemy tamte).
    > Na deser korygujemy o "zdarzenia cywilne" które wprost są wykonywaniem
    > elementów stanowiących umowy nazwane. I tak od ogółu do szczegółu
    > dojdziemy jakie są prawa z ustawy.
    > No to co nie kwalifikuje się jako elementy "nie uregulowane
    > innymi przepisami"?

    Odniosłem się do tego wyżej. Taka redukcja jest błędna, przynajmniej w
    odniesieniu do wszystkich umów, w tym szczególnie do franczyzy.

    > Bo jeśli dajesz głowę że NIC, to mamy wprost 746.2 KC
    > Ale jako że nie wiem prawie nic o takich umowach, to pytam
    > "z czego się składają".

    A z czego składa się umowa zawarta przez 3 studentów między sobą, że
    będą zajmowali wspólnie mieszkanie, jeden będzie gotował, drugi robił
    zakupy, a trzeci - palący - nie będzie palił w środku tylko na balkonie?
    Do tego każdy ma prawo do organizowania imprezy "na wyłączność" raz w
    miesiącu, a do tego każdy płaci czynsz co trzy miesiące za wszystkich.


    --
    .B:artek.

Podziel się

Poleć ten post znajomemu poleć

Wydrukuj ten post drukuj


Następne wpisy z tego wątku

Najnowsze wątki z tej grupy


Najnowsze wątki

Szukaj w grupach

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1